Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Jak kolega nożem ściął Tośka Kwiata

Jerzy Reuter
Antoni Kwiat dokonał żywota na placu boju, a w chwili śmierci dzielnie dzierżył wielki nóż masarski w lewej dłoni. Jego tragedia zaczęła się jednak wiele lat wcześniej, gdy Antoni poznał swojego późniejszego przyjaciela i antagonistę równocześnie, niejakiego Marka Trytkę.

Panowie zaprzyjaźnili się szybko, obaj mieli podobne zainteresowania i pasje, co przekładało się na zaufanie, jakim się darzyli. Razem kradli, pili alkohol i razem podrywali dziewczyny. Doszło w końcu do tego, że razem zamieszkali, co bynajmniej nie oznaczało, że stanowili jakąś wszeteczną parę, ale mimo wszystko, tak byli postrzegani.

Antoni był hutnikiem, a Marek przechodził przez swoje życie jako człowiek bez zawodu, wynajmujący się do każdej pracy, jaka się pokazała na jego ciasnym horyzoncie, czyli zatrudniał się najczęściej na budowie do noszenia cegieł i mieszania zaprawy murarskiej. Ta "przepaść intelektualna" nie przeszkadzała przyjaciołom w życiu, ponieważ mieli wspólną pasję, która polegała na piciu wszystkiego co tylko ma procenty, z fioletową wód-ką, czyli denaturatem łącznie.

Różnili się tylko jednym, a mianowicie tym, że Antoni Kwiat po spożyciu alkoholu miał ciągoty bardziej do spania, a Marek Trytko wolał awantury i bójki, które wszczynał z każdym napotkanym na swej drodze człowiekiem.

Któregoś dnia panowie tak się zapomnieli w biesiadowaniu, że utracili przytomność i padli na podłogę w zajmowanym wspólnie mieszkaniu, jak to się mówi - bez ducha. Po kilku godzinach pierwszy obudził się Trytko i widząc przerażającą pustkę na stole, postanowił pójść w miasto, by jakoś podratować swoje skołatane serce, a nawet przynieść jakieś małe co nieco do domu dla przyjaciela. Nie zdawał sobie sprawy, że wypity wcześniej alkohol przestawił jego mózg na zupełnie inne tory i może go to doprowadzić do tragedii.

Pierwsze kroki skierował pod sklep, gdzie w milczeniu przesiadywali jego koledzy, zapijając nudę tanim winem i piwem. Tam uraczył się jedną butelką i poszedł dalej, na poszukiwanie bardziej wyrafino- wanej przygody. Wraz z wypijanym alkoholem nabierał, jak to najczęściej bywa, przekonania że jest największym siłaczem w mieście i nikt nie zdoła go pokonać, a nawet jest w stanie kruszyć mury gołymi rękoma. Jakoś nikt nie stanął rozjuszonemu Markowi na drodze, więc postanowił wrócić do domu, by przekazać część swojej siły przyjacielowi. Po wejściu do mieszkania był tak bardzo przekonany o nadprzyrodzonych zdolnościach, że obudził Antoniego i wezwał go na pojedynek z użyciem broni białej w postaci noży kuchennych. Biedny Kwiat nie miał wyjścia, bo Trytko był zbyt natarczywy, a posiadał na dodatek butelkę spirytusu, którą obiecał otworzyć po stoczonym pojedynku. Początkowo walka miała być honorowa i trwać do pierwszej krwi, ale w swojej zapalczywości panowie poszli dalej i dźgali się wzajemnie gdzie popadło. Antoni padł pierwszy, bowiem nie zasilił się przed pojedynkiem odpowiednia dawką alkoholu i był zbyt osłabiony. Trytko po wygranej walce zasiadł do konsumpcji przyniesionego spirytusu i padł obok przyjaciela już po kilku minutach.

Niestety, Antoni zmarł niebawem z powodu upływu krwi, a jego przyjaciel obudził się po kilku godzinach w łóżku należącym do miejscowej izby wytrzeźwień. Podczas śledztwa i rozprawy sądowej odmawiał wszelkich wyjaśnień, tłumacząc się niepamięcią.

Miss Polonia z dawnych lat. Zobacz galerię kandydatek!

Wybieramy najpiękniejszą sportsmenkę Małopolski! Weź udział w plebiscycie!

"Super pies, super kot"! Zobacz zwierzaki zgłoszone w plebiscycie i oddaj głos!

Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska