Jednym z ostatnich dzieł Jakuba było rzekome spotkanie mieszkańca małej wsi Emilcin w obecnym województwie lubelskim z przedstawicielami obcej cywilizacji. Gdy finiszował z pracami nad nim, zapowiadał cichaczem, że na styczeń szykuje coś ekstra.
- Nie będzie ani kosmitów, ani żadnych innych podobnych historii. Będzie zaskoczenie – opowiadał tajemniczo.
Pod konkretne wskazania
I rzeczywiście, zaskoczył. Można wręcz powiedzieć, że „wylądował” w końcu na ziemi i to bardzo mocno. Na twórczą tapetę wziął bowiem historię przemysłu naftowego.
- Sceną, którą zbudowaliśmy to mniej więcej lata 30 ubiegłego wieku – wyjaśnia od razu. - Takie było bowiem założenie i tego oczekiwał zleceniodawca: na makiecie miała być droga, a na niej samochód. Jedyny model, który nawiązywałby do tego okresu, a który udało mi się znaleźć to Liefer Pritschenwagen. Był produkowany w latach 30, więc cała makieta została osadzona w tym czasie – wyjaśnia.
Jednak to nie auto, ale budynek stanowią centralną część prezentacji. Chodzi rzecz jasna o wieżę wiertniczą, którą Jakub pokazał w przekroju, by w ten sposób widz mógł zobaczyć, co mieściło się w jej wnętrzu.
- Chodziło mi przede wszystkim o odwzorowanie urządzeń, które ówcześnie pomagały w wydzieleniu gazu z ropy – tłumaczy.
Trochę życia nie zaszkodzi
W wieży znalazły się więc tak zwane absorbery, czyli zbiorniki z węglem, przez które przepuszczano gaz w celu jego uszlachetnienia oraz dwa wymienniki ciepła. Jeden płaszczowy wodny - ta pozioma rura – oraz drugi powietrzny, który wygląda trochę, jak kaloryfer.
- Uznaliśmy także, że pokażemy nie tylko sam budynek, ale także jego otoczenie. Tchniemy w model trochę życia w postaci robotników, owiec, które się pasą oraz biegający wokół pies – opowiada dalej. - Pod makietą jest przekrój przez warstwy ziemne, który ma pokazać, jak pracują wiertła – dodaje.
Makietę można obejrzeć w Regionalnej Izbie Pamięci w Strachocinie.
