Do drużyny Wisły 31-latka trafiła dopiero na początku roku. Wcześniej grała w klubie z Kraju Basków, Lacturale Araski.
- Bardzo mi się podoba w Krakowie, nawet jeśli pogoda nie jest tu zbyt urocza. Ale miasto jest wspaniałe - deklaruje.
Dzięki grze w koszykówkę zwiedziła pół Europy, ale nie zapomina o swoich korzeniach: - Wciąż czuję więź z Jamajką. Nie ważne, czy gram w Turcji, Finlandii, Włoszech lub Hiszpanii, zawsze czuję się obywatelką Jamajki i ją reprezentuję.
Urodziła się na tej karaibskiej wyspie, ale to nie tam nauczyli ją grać w koszykówkę.
- Jako 10-latka przeprowadziłam się do USA. Ale wracam na Jamajkę często, zwłaszcza podczas wakacji. Gram też w kadrze narodowej. Przy okazji odwiedzam tę część rodziny, która wciąż tam mieszka. Oczywiście tęsknię za rodzinnymi stronami. Nawet teraz, kiedy jestem w Polsce - zwłaszcza za __tamtejszym klimatem - uśmiecha się. - Jamajka jest piękna!
Przeprowadzka do Stanów była małą rewolucją w jej życiu.
- Czułam, że przenoszę się w świat innej kultury. Na Jamajce czas spędzałam poza domem, biegając i bawiąc się z dzieciakami z sąsiedztwa. W __Stanach ludzie byli nieco bardziej zdystansowani wobec siebie - mówi.
Gdyby nie te przenosiny, pewnie nie zaczęłaby grać w koszykówkę: - Zaczęłam ją uprawiać dopiero w liceum. Na Jamajce wszyscy grali raczej w piłkę nożną lub netball.
Basket nie był wcale jej miłością od pierwszego wejrzenia.
- Trochę mi zajęło, nim zrozumiałam, że koszykówka może tyle mi dać. Myślałam, że będę grać dla zabawy. Dopiero potem powiedziano mi, że jeżeli podejdę serio do treningów, mogę dostać stypendium w college’u. Pomyślałam: „Chcę tego! Zrobięwszystko, by być dobra w tym sporcie!”. Mama dzięki temu nie musiała płacić za __moją naukę - mówi. Nadal jednak nie wiązała z tym przyszłości. - Nie sądziłam, że będę grać w koszykówkę zawodowo - wyznaje.
Wydawało jej się, że do życia trzeba podchodzić pragmatycznie. - Miałam w planach zostać księgową - śmieje się. I dodaje: - Studiowałam marketing biznesowy. Nie było tak, że jako dziecko marzyłam o karierze w WNBA. Nie miałam pojęcia, że będę profesjonalną koszykarką. To się po __prostu stało, Bóg wybrał dla mnie tę drogę.
Gidden jest bardzo religijna. Dlatego ze wzruszeniem wspomina czas, gdy mieszkała i grała w Izraelu, zwłaszcza wizyty w Jerozolimie: - To było dla mnie niewiarygodne doświadczenie. Cała moja rodzina jestzwiązana z __Kościołem. Ja też staram się być blisko Boga.
W Izraelu musiała się dostosować do obowiązujących tam procedur bezpieczeństwa związanych z zagrożeniami terrorystycznymi. -__ Nie miałam pojęcia, jak wygląda Izrael, zanim tam nie zamieszkałam - przyznaje. - To piękny kraj. Będąc tam, człowiek na co dzień nie ma poczucia zagrożenia. Choć w __okresie, gdy tam grałam, zdarzały się zamachy bombowe. Ale system zabezpieczeń ludności, jaki tam funkcjonuje, bardzo dobrze się sprawdza.
Ostatnie lata spędziła w Hiszpanii - Salamance, Gironie i właśnie w Kraju Basków. - Mówię po __hiszpańsku, ale tylko troszeczkę - zastrzega. Aklimatyzowanie się w nowych miejscach przychodzi jej błyskawicznie.
- Ludzie z Jamajki są zrelaksowani i __pozytywni. Mamy takie nastawienie, że nie widzimy problemów - tłumaczy.
Czyli tak jak śpiewał słynny Jamajczyk Bob Marley. - Kocham reggae! Zresztą, jak mogłabym nie lubić reggae, będąc Jamajką! Kocham też gospel, generalnie lubię muzykę - mówi.__Gdybyście teraz puścili mi polskie piosenki, to pewnie zaczęłabym tańczyć i też bym się w nich zakochała!
Przyznaje jednak, że nie gra na żadnym instrumencie. -**Umiem grać tylko… w __koszykówkę - śmieje się wiślaczka.
Tu znajdziesz więcej najnowszych informacji o koszykarkach Wisły Can-Pack Kraków
Follow https://twitter.com/sportmalopolska