- Odetchnął Pan z ulgą po zwycięstwie piłkarzy z Arką Gdynia?
- Nie muszę oddychać z ulgą, cały czas oddycham pełną piersią. Inaczej bym się skatował. Po dwóch kolejkach fazy dodatkowej Cracovia zdobyła 4 punkty. To pokazuje, że istniejemy i możemy być dobrej myśli.
- Jest Pan optymistą w kontekście walki o utrzymanie?
- Moja praca polega na tym, by mieć spokój działania, nie lubię używać słowa wiara. W ogóle to są pytania o charakterze ogólnym.
- To zapytam konkretnie - kilka lat temu, gdy Cracovia broniła się przed spadkiem, ustanowił Pan premię dla piłkarzy za utrzymanie. Potem Pan mówił, że już podobnych ruchów nie będzie.
- Teraz na pewno nie ma takich premii.
- Co będzie z pomocnikiem Marcinem Budzińskim? Zostanie w Cracovii na przyszły sezon?
- Nie ma tutaj żadnej tajemnicy. Ciągle mam ten sam przekaz: bardzo chcemy, by Marcin został z nami, jesteśmy przygotowani na to, by odnowić z nim kontrakt, dać mu premię za to, natomiast warunki, jakie przedstawił jego agent trzy miesiące temu były szokujące. Nie mogę się na nie zgodzić.
- Nie tylko Budzińskiemu, ale także kilku innym piłkarzom kończą się kontrakty, co z nimi?
- Jeśli się utrzymamy, to z większością chcemy odnowić umowy, zawodnicy o tym wiedzą. Tak się stanie.
- Jest ktoś, z kim nie będziecie już chcieli współpracować?
- Może jeden czy dwaj zawodnicy. Jest jeszcze pięć meczów, zobaczymy. Mamy intencje podpisania umów ze wszystkimi.
- Jest do rozwiązania kwestia Jaroslava Mihalika, który jest dość drogi.
- Odnowienie z nim kontraktu to trudny temat, on kosztuje 800 tys. euro. Nie bardzo widzę sens wydawania takich pieniędzy. Ale piłkarz nie jest „skasowany”, jeszcze może zaistnieć.
- Kto będzie trenerem piłkarzy w przyszłym sezonie?
- Trener Jacek Zieliński ma ważny kontrakt (do czerwca 2019 roku - przyp. red.).
- No tak, ale sam Pan mówił niedawno, że rozmawiacie z innymi trenerami…
- To są takie, że użyję tego słowa, „pierdy”. Mieliśmy rozmowę niedawno, przy okazji planów inwestycyjnych w Rącznej. Wtedy spytano mnie, czy mamy plan B. I ten plan polega na tym, że codziennie otrzymuję tony maili od rozmaitych trenerów i agentów. To był żart. Nie powiedziałem, że plan B polega na tym, że sprowadzamy kolejnych trenerów. Wielu szkoleniowców co rundę się zgłasza, a ja trenerowi Zielińskiemu wyraźnie powiedziałem, że jeżeli się utrzymamy, to jego pozycja będzie absolutnie niezagrożona. Wierzę w to, że się utrzymamy. Planujemy to, co będzie się działo latem, jesienią. Jeśli tak by się zdarzyło, w co nie wierzę, że się nie utrzymamy, to też trener będzie miał coś do powiedzenia i zobaczymy… Ale tej opcji w klubie nie rozważamy.
- Myślicie już o przyszłym sezonie, zamierzacie znów zaatakować czołowe miejsca?
- Nie lubię się wypowiadać na temat przyszłości, słabo się w tym czuję. Wiele czynników wpływa na nią. Ten sezon był kiepski. Nie zgadzam się z tym, że odejście Kapustki, czy Rakelsa nas osłabiło. Jeden i drugi mają słaby rok. Nie wiem, czy by utrzymali formę. Jendrisek w zeszłych rozgrywkach strzelił 13 goli, w tym idzie mu bardzo kiepsko. To jest piłka. To głupie stwierdzenie, ale prawdziwe. Jest metafizyka, team spirit - duch zespołu. Jak nie pójdzie, wpada się w dołek. Jeszcze parę zwycięstw i Cracovia będzie w stanie walczyć z najlepszymi.
- Ma Pan pewność, że Krzysztof Piątek zostanie na przyszły sezon. Z każdym golem jego wartość zapewne rośnie.
- Nie mamy ofert z innych klubów dla niego, także dla Pawła Jaroszyńskiego i Damiana Dąbrowskiego. To wszystko pozostaje w sferze życzeń menedżerów i niektórych zawodników.
- Czy jest możliwy powrót Bartosza Kapustki?
- To jest niemożliwe. Piłkarza, który kosztował bardzo duże pieniądze nikt go za darmo nie da, a my nie jesteśmy przygotowani do tego, by zapłacić.
- A wypożyczenie?
- Musi być wyrażona taka chęć przez piłkarza. Na razie chęć powrotu do Cracovii wyraził w poniedziałek Krzysztof Pilarz (obecny bramkarz Bruk-Betu Termaliki Nieciecza - przyp. red.). Wymieniliśmy wiele uśmiechów. Moja odpowiedź była taka, że musi rozmawiać z trenerem.
- Dopuszcza Pan możliwość sprzedaży jakiegoś zawodnika?
- To czuły obszar, bo to są finanse, sprawy piłkarzy, menedżerów. Wiele osób uczestniczy w transferach, nie mam żadnego wpływu na menedżerów. Jak na przykład przedstawiciel Marcina Budzińskiego, który wyskakuje z żądaniami dotyczącymi jego honorarium. Zastanawiam się, jaką pracę ten menedżer wykonał, że ma dostać 200 tys. zł, czy nawet więcej? Jestem krytykowany, że zadzieram z menedżerami. Oni bardzo psują układ. Nie zadzieram, ale są pewne granice.
- Jeśli zsumować wszystkie wydatki – dla menedżera, zawodnika, to jest szansa na pozyskanie równie dobrego piłkarza?
- Prawdopodobnie tak.
- Hokejowa Cracovia też będzie mocniejsza?
- Po zdobyciu mistrzostwa Polski niektórzy zawodnicy wyskoczyli z bardzo wysokimi oczekiwaniami odnośnie nowych kontraktów. Z wszystkimi udało się dojść do porozumienia. Niektóre kontrakty zostały zwiększone, np. ten Damiana Kapicy. Może nie tyle, ile chciał, ale znacząco. Tomas Sykora też podpisał.
- A inni obcokrajowcy się pojawią?
- Są dyskusje w PZHL-u, który chce ograniczyć ich liczbę do trzech. To byłaby chyba likwidacja hokeja w Polsce, nie mielibyśmy kim grać. Obcokrajowcy, którzy są dostępni, chcą przyjść od lipca. Jeśli ktoś będzie taki, jak Sykora czy Petr Kalus to oczywiście zdecydujemy się na transfer.
- Liga Mistrzów będzie w Tauron Arenie?
- To jest dobre pytanie. Ten obiekt jest obłożony. My mamy bardzo ścisłe terminy wyznaczone przez CHL (Liga Mistrzów – przyp.). Pokrywają się z imprezami które są zakontraktowane przez Tauron Arenę. Będziemy robić wszystko, by grać w tej hali. Bardzo mi na tym zależy.
- Gdyby się jednak nie udało to…
- Będziemy grać w hali przy ul. Siedleckiego.
#TOPSportowy24- SPORTOWY PRZEGLĄD INTERNETU
Follow https://twitter.com/sportmalopolska