On jest w Jarmucie najbardziej znaną piłkarską postacią. Grał w Limanovii i Lubaniu Maniowy. Sporo w trzeciej lidze, ale w Limanowej była też druga. Wcześniej, jako nastolatek, pomógł wywalczyć Jarmucie awans do klasy A - to było w 2008 roku, a trenerem tamtej drużyny był jego tata, Kazimierz Pietrzak (nazywany też Markiem).
Jacek Pietrzak swoją trenerską misję w rodzinnej Szczawnicy zaczął w 2016 roku, w "okręgówce". I cały czas jest kluczowym zawodnikiem zespołu, który już w poprzednich sezonach zdobywał mnóstwo bramek. - Mamy siłę ofensywną i staramy się grać ofensywnie. No, ale teraz tylko i wyłącznie pracujemy nad defensywą, bo tracimy za dużo bramek - przyznaje szkoleniowiec.
Bilans bramkowy dotychczasowych 23 meczów tego sezonu: 103-37. A spośród tych 103 zdobytych goli aż 82 to dzieło zabójczego dla rywali w "okręgówce" ofensywnego kwartetu Jarmuty. Tworzą go Kamil Kuziel (31 bramek), Wojciech Wiercioch (17), Wiktor Weber (20), no i Jacek Pietrzak (14).
- Zdaję sobie sprawę z tego, jakie są realia w czwartej lidze i wiem, że będzie nam dużo trudniej. To, że teraz strzelamy bramki jest oczywiście spowodowane z jednej strony tym, że jesteśmy dobrze przygotowani, ale nie ukrywam też, że ta liga limanowsko-podhalańska, która została stworzona po podziale nowosądeckiej "okręgówki", jest ligą słabszą. No, nie było tu drużyny, która miałaby awansować - komentuje Pietrzak. I dodaje: - Trudno jest utrzymać koncentrację w zespole, który przez całą rundę ma cztery ciężkie mecze.
Jarmuta przegrała jeden mecz, generalnie odnosiła wysokie zwycięstwa i w sumie dość łatwo przyszedł jej ten awans.
- Uważam, że czwarta liga to nasz "top", więcej w tym momencie nie potrzeba ani naszemu klubowi ani Szczawnicy, która jest miasteczkiem uzdrowiskowym, jak Muszyna czy Rabka-Zdrój - zauważa Jacek Pietrzak. - Dążyliśmy do awansu już rok czy dwa lata temu, byliśmy w czołówce. Fajnie będzie zagrać w IV lidze.
Pietrzak ma świadomość, że aby sprostać nowym wymaganiom, zespół trzeba będzie wzmocnić. Ważne, że czwarta liga pozostanie w Szczawnicy, stadion leżący u podnóża Jarmuty spełni licencyjne wymogi. - Mamy teraz zrobić miejsce dla kibiców gości, wydzielony sektor - wyjaśnia trener. - Poza tym przygotowujemy się do wydłużenia boiska. Teraz ma 98 metrów długości, chcemy, by miało 105.
W tym momencie jednak czas na fetowanie awansu. Konkretnie - już w sobotę 12 czerwca, przy okazji meczu z Wiatrem Ludźmierz (godz. 18). No bo to będzie ostatni występ Jarmuty na swoim stadionie w tym sezonie. "W przerwie meczu dla wszystkich zestaw grillowy + napój" - czytamy na klubowym Facebooku. Mają pojawić się przedstawiciele podhalańskiego podokręgu oraz Małopolskiego ZPN.
- Celem nadrzędnym dla drużyny jest wygranie trzech kolejnych spotkań - podkreśla Jacek Pietrzak. - Ale po meczu będziemy chcieli pocieszyć się chwilę z naszymi kibicami - przyznaje trener, któremu w prowadzeniu drużyny - z ławki rezerwowych - pomaga asystent Grzegorz Borucki.
Wieczysta Kraków. Terminarz Wieczystej w IV lidze. Kiedy i g...
