- Tak, ekipa bardzo we mnie wierzyła, od początku sezonu. Liderzy zespołu, choćby Tim Wellens, bardzo chcieli, abym został i pomagał im podczas wyścigów. Szefostwo było zadowolone z mojej postawy na początku sezonu, ale też z podejścia do innych członków ekipy. Jestem postrzegany jako ten, który buduje dobrą atmosferę w ekipie, umie się poświęcić dla zespołu. Cieszę się, że dano mi szansę na kontynuowanie jazdy.
- Zmienia się coś w hierarchii grupy jeśli chodzi o liderów?
- To ekipa sprinterska, a więc na finiszach powinien być mocny Andre Greipel. Bardziej mamy drużynę pod klasyki niż wyścigi etapowe. Na nich liderem będzie Tim Wellens.
- Zapewne ma Pan nadzieję, że ten najbliższy sezon będzie znacznie lepszy od ostatniego.
- Oczywiście. Ostatnio w Belgii przechodziłem kontrolne badania. Wygląda na to, że wszystko jest na dobrej drodze, bym całkowicie wyleczył się z wirusa, który mnie gnębił przez kilka miesięcy. Patrzę z optymizmem na przyszły rok.
- Ma Pan już wstępny kalendarz startów?
- Jeszcze nie, w przyszłym tygodniu lecę do Grenady, gdzie mieszkam, potem będę miał testy wydolnościowe. Od 8 do 20 grudnia jesteśmy z ekipą na Majorce, następnie wracamy do Brukseli na prezentację. Święta spędzę w domu, a od stycznia znów wracamy na Majorkę. Chciałbym zacząć sezon w Europie, być może będzie to Challenge Mallorka. Mam nadzieję, że szybko wrócę do dobrej dyspozycji.
- Wiadomo, że grupa będzie uczestniczyła we wszystkich ważnych wyścigach. Na co by się chciał Pan nastawić?
- Muszę wejść spokojnie w sezon. Jeśli chodzi o duże toury, to myślę o Vuelcie Espana. Na pewno menedżerowie będą chcieli, bym pojechał w ardeńskich klasykach - Amstel Gold Race, Fleche Wallonne i Liege - Bastogne - Liege. Zobaczymy, jak organizm zareaguje po dłuższej przerwie na obciążenia treningowe.
- Z pewnością chciałby Pan zaprezentować się w Tour de Pologne, co nie udało się w tym roku.
- Tak, wystartuję. Oby był to główny wyścig przygotowawczy do Vuelty.
- Zwłaszcza, że będzie przebiegał terenami bardzo dobrze Panu znanymi, wyłącznie na południu Polski.
- Tak, to bardzo mnie cieszy, to fajna sprawa.
- Nie będzie „czasówki” w TdP w 2017 r. To dobrze?
- Akurat ostatnią „czasówkę” na TdP pojechałem dobrze, ukończyłem ją na 13. miejscu. Jeśli chodzi o klasyfikację końcową wyścigu to myślę, że wcześniej się wszystko wyjaśni. Na metę będą przyjeżdżały małe grupki. Czasówka czasem niwelowała nawet minutowe różnice. Nie będzie aż takich emocji do końca.
- Z kolei wyścig skończy się trudnym etapem w Bukowinie.
- Właśnie i dlatego sądzę, że różnice będą większe. Zależy, jak się poukłada wyścig. Cóż, taka jest decyzja organizatorów. Trasa ma być ciężka. Ma przyjechać Rafał Majka i powalczyć o wygraną.
- Jest Pan już w zaawansowanym jak na kolarza wieku, ma Pan 32 lata, ale nie jest Pan wyeksploatowany przez liczne przerwy w jeździe.
- W tym sezonie czułem się bardzo zmęczony, ale jest to związane z moimi chorobami, kontuzjami. Ale zawodnicy ścigają się do 40 lat, mogę więc się jeszcze kilka ładnych lat pościgać. Niektórzy największe sukcesy osiągają właśnie po trzydziestce. Mam nadzieję, że zdrowie dopisze i przez kilka lat będę jeszcze w zawodowym peletonie.