MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Jerzy Stuhr o Sławomirze Mrożku. "Przy Nim nie krępowałem się milczeć"

Jerzy Stuhr
Marcin Makówka
Za kilka dni pogrzeb Sławomira Mrożka. Pan ma reprezentować środowisko aktorskie. Pamiętam zdjęcie, na którym siedzi Pan z naszym dramaturgiem przy stoliku kawiarnianym i wygląda na to, że panowie rozmawiają? Legendarne "milczenie z Mrożkiem" zostało przełamane?

Nieraz było przełamywane! Rzeczywiście, Mrożek był dla mnie jedynym człowiekiem, przy którym nie krępowałem się milczeć. Bardzo lubiłem z Nim, pod tym względem, przebywać.

Najbliżej się ze sobą zetknęliśmy przy okazji premiery "Wielebnych" w Genui, w roku 2000. Było to w Teatro Stabile di Genova. A to był bliski Mrożkowi teatr, ponieważ tam, w latach 60., ówczesny dyrektor Ivo Chiesa, którego ja też zdążyłem poznać, bo mimo emerytury przychodził do teatru, postanowił wystawić Jego "Tango". Na dodatek, obok Genui, w Chiavani Mrożek mieszkał i był to Jego pierwszy adres na emigracji. Więc zawsze lubił te miejsca.

Powierzono mi reżyserię "Wielebnych" i zagrałem jedną z ról, profesora, którą potem powtórzyłem, przy przeniesieniu "Wielebnych" do Starego Teatru.

W Genui przebywałem wtedy dwa miesiące, a ponieważ to była światowa prapremiera, to Mrożkowi zrobiono też sympozjum naukowe, konferencję prasową. Przyjechał wtedy do Genui na ponad tydzień! I przebywaliśmy razem, oprowadzałem Go po mieście, a przede wszystkim po dobrych restauracjach, gdzie potrafiliśmy przesiedzieć nieraz przez dwie godziny, jedząc jakieś przepyszne ryby i w ogóle się do siebie nie odzywając.

I wcale to nie było krępujące. Czasami tylko, przy deserze nagle bąknął: powiedz tej aktorce, żeby nie mówiła jednak tego tekstu, bo on nie bardzo mi się udał! Denerwował się tymi swoimi, jak określał "gorzej napisanymi miejscami". Taki był samokrytyczny!
Sztuka "Wielebni" nie była takim wielkim majstersztykiem, jak wcześniejsze, natomiast miała kilka niezwykle ujmujących scen. I dla tych paru scen i paru aktorów - warto było to zrobić i zobaczyć. To była sztuka oscylująca między farsą a przypowiastką filozoficzną. Działa się wśród dwojga protestanckich duchownych, którzy startują w konkursie na stanowisko proboszcza - jedno z nich jest Żydem, a drugie - kobietą. Walka ze stereotypami była więc uniwersalna. Ówczesny dyrektor Starego, Jerzy Koenig zapragnął zobaczyć tę sztukę na krakowskiej scenie. Graliśmy ją aż pięć lat!

Myślałem, że to milczenie Mrożka wynikało ze zmęczenia. Nie wiem, czy tak było zawsze. Nie znałem Go w Jego młodości. Ale może taki miał charakter, bo przy minimalizmie słownym, którym zachwycał w swojej twórczości, musiał mocno znać wagę słowa?
Nasze poznanie też było interesujące. Odbyło się pod koniec stanu wojennego, gdy Mrożek przyjechał do Polski. I przyszedł do nas, do Teatru Kameralnego na "Emigrantów".

Tak zdenerwowanego Jurka Bińczyckiego to w życiu nie widziałem. A graliśmy obaj tę sztukę od kilku lat, reżyserował Wajda, wszystko było sukcesem - i nagle zjawił się Autor. Przedstawienie minęło w napięciu, ale bez sensacji, a po spektaklu Mrożek przyszedł do nas, do garderoby, usiadł i milczy. Mnie też już się udzieliło zdenerwowanie, czekamy, jak na wyrok, a Autor milczy. Potem wstał, przeszedł się po garderobie i wreszcie mówi: - Panowie, dobre to było.

Odetchnęliśmy głęboko - i do SPATiFu, żeby odreagować. Niestety, nie w trójkę, bo Mrożek to nie był zabawowicz. Nie pił, nie lubił takich klubów.

Takie było to pierwsze spotkanie. Potem widywaliśmy się przy innych inscenizacjach, a przez "całe życie" grałem w Jego sztukach, a wreszcie pozostały nam sporadyczne spotkania w Wydawnictwie Literackim. Nawet, gdy wyjechał do Nicei, już na tę "ostatnią emigrację", to otrzymałem od Wydawnictwa "zielony salonik" na spotkania czytelnicze. Poczułem się zaszczycony, gdy mi oznajmiono, że to "po Mrożku".

Jak zachorowałem, dostałem Jego "Listy" do Lema, z bardzo wylewną, jak na Niego, dedykacją "Trzymaj się".

Bardzo to było urocze!

Artykuły, za które warto zapłacić! Sprawdź i przeczytaj
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!
"Gazeta Krakowska" na Twitterze i Google+

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska