Skąd wiemy, kiedy ludzie zaczęli grzebać ciała zmarłych?
Mówiąc o najwcześniejszych dowodach celowego obchodzenia się ze zwłokami zmarłych, nie powinniśmy używać słowa pogrzeb. To bowiem od razu sugeruje, że mówimy o takim pochówku, jaki sobie wyobrażamy i znamy, czyli z określonymi rytuałami. Wiemy, że około 80 tysięcy lat temu pojawiają się pierwsze tak zwane pochówki intencjonalne. To znaczy, że ktoś zadbał o zwłoki. Wcześniej ciała zmarłych były porzucane i stawały się łupem padlinożerców.
Czyli nie dotyczy to człowieka współczesnego ?
No, tu mamy problem, co oznacza człowiek współczesny - pierwsze pochówki intencjonalne napotykamy u neandertalczyków, którzy zdobywali pożywienie polując na grubego zwierza, posługiwali się bronią i narzędziami.
Dlaczego to właśnie u nich?
Wielu badaczy uznaje, że neandertalczycy, polując na duże i niebezpieczne zwierzęta, wykształcili silne więzi wewnątrzgrupowe. Zwierzęta broniły się, zadawały rany, potrafiły też zabić. Więc taki typ polowania wymagał ścisłej współpracy wielu osobników i wzmacniał ich integrację. Ludzie mieli poczucie zależności od drugiej osoby i wdzięczności, że ktoś uratował im życie, zasłonił własnym ciałem, czy pomógł uciec. Te pierwsze pochówki, zdaniem części uczonych, są właśnie dowodem tej wewnątrzgrupowej solidarności.
I nie było tam motywów religijnych?
Tu mamy dwie koncepcje. Po pierwsze, chronienie ciał zmarłych wynikało ze wspomnianych więzi wewnątrzgrupowych, a zatem z szacunku i wdzięczności. Poza tym, ciała zmarłych trzeba było chronić przed padlinożercami i rozpowszechnionymi wówczas praktykami kanibalizmu. Znane są liczne przykłady czaszek z tego okresu z charakterystycznie rozbitą potylicą - po to, aby dostać się do mózgu. Po drugie, w pochówkach intencjonalnych upatruje się pierwocin religii. Niektórzy badacze sądzą, że już wówczas ludzie mieli jakieś wyobrażenia o tym, że niezależnie od śmiertelnego ciała, człowiek posiada także coś, co dziś określamy jako nieśmiertelną duszę. Dzisiaj trudno jednoznacznie odpowiedzieć na pytanie, które z tych stanowisk jest słuszne.
Ale czy fakt wyposażania ówczesnych grobów w cenne przedmioty nie wynikał z przekonania, że mogą one być przydatne w zaświatach?
Niekoniecznie. Chociaż kiedy archeolodzy dotarli do takich pochówków, to właśnie pierwszym podejrzeniem było to, że ówcześni ludzie mogli wierzyć w życie w zaświatach i dlatego wyposażali grób zmarłego. Taka interpretacja wydaje się naturalna i najprostsza, ale zastanawiające jest to, że przy ciałach żywi zostawiali pożywienie, bezcenne narzędzia, broń czy ozdoby. To były rzeczy, których wytworzenie wymagało wiele wysiłku.
Ale mogło przydać się zmarłemu po śmierci...
Oczywiście mogło to mieć takie religijne uzasadnienie. Ale niewykluczone jest, że człowieka już nieżyjącego próbowano ożywić. Dlatego też ciała układano w pobliżu ciepłych popiołów, ogniska. Jeśli ktoś nie oddychał czy tracił przytomność wskutek upływu krwi, to uznawano go za zmarłego, ale zdarzało się zapewne i tak, że ludzie uznani już za zmarłych „dochodzili do siebie” i odzyskiwali przytomność. Jednak oni mogli tego nie rozumieć. Być może dlatego przy zwłokach znajdujemy narzędzia, broń, czy pożywienie, bo stanowiły one własność zmarłego.
Od kiedy możemy mówić o pogrzebach?
Od kiedy pojawiły się rytuały. A one najczęściej są powiązane z jakimiś religijnymi wyobrażeniami.
One determinują to, jak te pogrzeby wyglądają?
Forma pochówku jest najczęściej wypadkową kilku rzeczy: przekonań religijnych, zwyczajów, które wykształciły się w danej kulturze oraz - na przykład - klimatu. Jeśli gdzieś jest sucho, tak jak w Egipcie, to starano się, aby zwłoki przetrwały jak najdłużej. Takiego przekonania nie było np. u Babilończyków, gdzie wilgotny klimat sprawiał, że zwłoki rozkładały się bardzo szybko. W dzisiejszej Polsce przeważa pogrzeb katolicki. I choć wszędzie jest taki sam, to już zwyczaje z nim związane są zróżnicowane w zależności od regionu.
A jeśli religia nie gra żadnej roli?
Oczywiście są też świeckie obrzędy. Jeśli ktoś nie chce mieć pogrzebu religijnego, to organizuje się obrzęd, gdzie zamiast księdza występuje świecki mistrz ceremonii. Istnieją niereligijne interpretacje zjawiska śmierci i pośmiertnego istnienia człowieka. Jedną z nich - w mojej ocenie bardzo przekonującą i humanistyczną - jest idea, że człowiek pozostaje nieśmiertelny, czyli zapamiętany przez następne pokolenia dzięki swoim dokonaniom. Żyjemy dalej, ale w swoich dziełach. Architekt zaprojektuje dom, który zostaje. Tak samo książka jest czytana, mimo że jej autor już dawno nie żyje. Oczywiście nie tyczy się to tylko twórców i uczonych, ale każdego, kto w jakikolwiek sposób przysłużył się swoimi uczynkami innym.
Wracając do wierzeń, na świecie istnieje wiele sposobów obchodzenia się ze zwłokami zmarłych.
Oczywiście. Ludy morskie pozbawiały się zwłok wrzucając je do morza. Tak postępowali na przykład wikingowie. Za to u parsów, wyznawców zaratusztrianizmu w Indiach, zwłoki są rzeczą nieczystą. Nie chcąc kalać ziemi, wody ani ognia, wystawiają je na tzw. „wieżach milczenia” na żer ptakom. Podobnie jest w Tybecie, bo tam mnisi tybetańscy kawałkują zwłoki i rzucają na żer ptakom. Gdy zostają te większe kości, są one miażdżone, tak aby też mogły zostać zjedzone.
W niektórych kulturach pogrzeb trwa nawet kilka dni.
Nawet kilka lat. W Afryce konkombowie z północno-wschodniej Ghany chcąc godnie uczcić zmarłego, organizują mu bardzo drogi pogrzeb. Ale nieczęsto zdarza się tak, że rodzinę zmarłego od razu stać na taki wydatek. Dlatego najpierw odprawia się pogrzeb tymczasowy, a dopiero po kilku latach, gdy bliscy uzbierają pieniądze na przyjęcie członków plemienia z bardzo odległych stron, odkopuje się zmarłego i chowa na nowo. Najczęściej trwa to trzy do czterech lat. A ten powtórny pogrzeb może trwać nawet tydzień. To zupełne przeciwieństwo tego, jak pogrzeb wygląda w Indiach. Tam pali się zwłoki, a popiół wyrzuca do Gangesu.
Podobno jest to największy cmentarz.
Tak się uważa. Hindusi palą zwłoki by następnie prochy wrzucić do rzeki. Problem jest tylko taki, że drewno jest drogie i gdy nie ma jego wystarczającej ilości, to po rzece pływają niedopalone zwłoki
To bardzo dziwny stosunek do ciała zmarłego.
Bo stosunek do zwłok jest uwarunkowany kulturowo. W niektórych miejscach są one uważane za nieczyste, w innych już nie. Są plemiona, gdzie ciała zmarłych trzyma się bardzo blisko domu albo wręcz zakopuje pod domem, by były obecne cały czas. Gdzie indziej chowa się je w miejscach ustronnych. Jedni z szacunku do zmarłego noszą jego kości jako rodzaj biżuterii, a dla innych będzie to niedopuszczalne. Rok temu byłem w Jordanii u pewnej arabskiej rodziny. Oni uważają, że na pochowaniu ciała zmarłego wszystko się kończy. Bardzo mnie zdziwiło, kiedy pokazali mi niedaleko od domu ich maleńki cmentarzyk. Siedem, może osiem grobów. Były to betonowe, niskie obramowania, bez żadnych napisów, kwiatów ani świeczek. Tylko oni wiedzieli, kto tam leży, bo to byli ich bliscy.
Ten sposób jest już bliższy naszej kulturze.
Tak. I wszystkie te zwyczaje coś jednak łączy. Wiadomo, że w każdej kulturze rytuały związane z pogrzebem różnią się, ale zawsze wyrażają szacunek do ciała po śmierci. Bez względu na to, czy uważa się je za święte i czyste, czy nie. I ten szacunek dla osoby zmarłej trwa. Bo cechą człowieczeństwa jest również pamięć o zmarłych.
***
Prof. Henryk Hoffmann - religioznawca specjalizujący się w historii, teorii i metodyce religioznawstwa, teorii religii i fenomenologii religii, profesor nadzwyczajny Uniwersytetu Jagiellońskiego.