https://gazetakrakowska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Felieton Liliany Sonik. Cały ten zgiełk. Piękne święto

Liliana Sonik
Zaczęliśmy już peregrynacje po cmentarzach zostawiając na ostatnie dni groby najbliższych najbliżej usytuowane - na Salwatorze, Rakowicach i w Podstolicach. Jeden dzień nie wystarczy, bo przecież odwiedziny u zmarłych łączą się z odwiedzinami u żywych - u kuzynów, znajomych, czy niegdysiejszych sąsiadów. Taki splątany obraz życia wielu pokoleń. Szalenie sobie to cenię. Lubię okres Wszystkich Świętych. Lubię magię i metafizykę święta, które sprawia, że wszyscy którzy przed nami tę ziemię przemierzali, stają się na powrót obecni.

Przywołujemy ich naszą bezinteresowną wdzięcznością. Bezinteresowną do tego stopnia, że zaciera się podział na zmarłych ‘swoich’ i ‘obcych’. Na opuszczonych grobach pojawiają się światełka zapalane w imię solidarności żywych z umarłymi, a obok modlitw wspominkowych, westchnienia skierowane w stronę tych, którzy budowali drogi po których chodzimy, pisali wiersze, które nas zachwycają, wznosili domy w których mieszkamy, sadzili drzewa pod którymi dziś my znajdujemy cień.

To poczucie wspólnoty ponad upływającym czasem bierze się tyleż z chrześcijańskiej doktryny świętych obcowania, co z podskórnie w nas trwającej archaicznej wrażliwości lekceważącej podział na ducha i materię, łączącej w jedno, co żywe i mineralne, co było, jest i będzie.

Łagodna melancholia, jaką uwalniają w nas te dni, koi cywilizacyjny stres i jest odtrutką na galopadę codzienności. Tylko dajmy sobie czas. Bo zdarza się, że spieszymy się nawet na cmentarzu. Podobnie spieszą się Niemcy, Francuzi, Belgowie i cały Zachód. A my ich gonimy. Niestety doganiamy ich również w ilości nerwic i depresji.

Tymczasem niektóre media konsekwentnie pielęgnują swe obsesje. Co rusz widzę tekst, który usiłuje mnie przekonać, że z dniem Wszystkich Świętych wszystko jest nie tak. Że to święto śmieci i zatruwa planetę. Znicze produkują ślad węglowy i tony lichego szkła. Cóż, my od dawna używamy tych samych, co roku czyszczonych zniczy. Więc się nie poczuwam. Ja nie śmiecę. Za to widzę jak z roku na rok rosną góry plastiku po kościotrupach, przebierańczych maskach i elektrośmieciach używanych do zabaw z importu.

Przygotujcie się też na wątek troski o katolickie dusze. Otóż, proszę Czytelników, Wszystkich Świętych miałoby być świętem pogańskim, a na cmentarzach miałby unosić się zabobon. Oczywiście, że pamięć o zmarłych i tęsknoty do kontaktu z zaświatami istniały od zawsze, od czasów prehistorycznych. Chrześcijaństwo głosi „świętych obcowanie” - jasno sformułowane już w Credo, czyli najstarszym wyznaniu wiary. A świętych Kościół przez wieki nagromadził sporo. Kłopot w tym, że się święci ‘upomnikowili’ – zaczęli być utożsamiani ze zbiorem niedostępnych herosów, królów, czy męczennic epoki starożytnej. Aż dostrzegł to zjawisko papież Wojtyła, który kanonizował również ludzi najzwyklejszych: gospodynie domowe, studentów, nauczycieli… A przecież poza ołtarzami, każdy z nas spotkał wielu ludzi wspaniałych i dobrych. O nich też myślimy w dniu Wszystkich Świętych obchodzonym od pierwszych wieków, choć przypisał je do 1 listopada dopiero papież Grzegorz IV w roku 741.

Mówi się też , że Wszystkich Świętych ma być ‘trudne’ do przeżycia, bo wywoływać może smutne myśli. Na tę okoliczność mamy psychologów i ich porady. Ja w tym widzę oznakę wyuczonej bezradności wobec wszystkiego, co zakłóca rutynę człowieka zredukowanego do „pracować, jeść i znów pracować”. Kiedy pojawia się pytanie o sens bezdusznej rutyny, ludzie czują się nieswojo. A przecież te właśnie pytania są częścią człowieczeństwa. Może zatem trzeba na sprawy te spojrzeć inaczej? Może problemem nie jest stosunek do zmarłych – i ich święta - tylko kulejące relacje z żywymi?

Znakomicie opisała ten dzień pani Barbara:

"Moje dzieci zapamiętały Wszystkich Świętych jako wesołe święto.
Krzątanina od rana
Zjeżdżała się cała rodzina z Krakowa
Wspólne wyjście na cmentarz
Grzebanie w zniczach i w konsekwencji upaprane i okopcone ubrania
Stłumione chichoty
Gołąbki na blasze węglowego pieca; po powrocie z cmentarza wszyscy się przy nim ogrzewali
Przy grobach spotykało się bliskich, których nieczęsto widywaliśmy
Wspominaliśmy zmarłych i miałam wrażenie, że nieżyjące ciotki czy wujkowie są wśród nas i uważnie słuchają naszych wspomnień
Co chwila ktoś wybuchał śmiechem
W tamtych czasach groby nie były tak bogato dekorowane, jak teraz."

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Pozostałe

Polecane oferty
* Najniższa cena z ostatnich 30 dniMateriały promocyjne partnera
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska