Józef Wajda, prezes Orła Piaski Wielkie: Nie grajmy już w tym sezonie. Igranie z ogniem nie ma sensu

- Jak teraz funkcjonuje klub i wasza IV-ligowa drużyna?

- Zajęcia zawiesiliśmy 12 marca - wtedy, kiedy zostały zamknięte szkoły. A w naszej szkółce już 10 marca. Wiadomo, że grania nie będzie do końca kwietnia - a pewnie i do końca sezonu już nie będzie. Zespół mamy amatorski, ale chłopców pewnie na tyle świadomych, że jakoś podtrzymują formę. Nie mamy jednak na to żadnego wpływu, nie monitorujemy tego, oczywiście nie spotykamy się. Z Zarządu Infrastruktury Sportowej dostaliśmy komunikat, żeby pozamykać wszystkie obiekty, wywiesić ogłoszenia, że są niedostępne do uprawiania zajęć. I wszystko jest pozamykane.

- Zastanawia się pan nad tym, co będzie z piłką po epidemii? Jak miałby wyglądać restart rozgrywek? Dla III ligi Lubelski Związek Piłki Nożnej przygotował trzy, mało prawdopodobne, warianty terminarza.

- Widziałem te przymiarki, ale to są mrzonki. Wiemy, jaka jest sytuacja, jakie są prognozy zachorowań w Polsce. Igranie z ogniem nie ma najmniejszego sensu. Liczę, że w naszych ligach Małopolski Związek Piłki Nożnej podejmie rozsądne decyzje. Moim zdaniem, nie ma sensu wznawiać rozgrywek nawet w połowie maja. Po to, żeby rozegrać, powiedzmy, 6-7 kolejek? Bo przecież nie jesteśmy w stanie grać trzy razy w tygodniu. A w naszej lidze jest do rozegrania 17 kolejek. Mamy za sobą pół sezonu, jedną rundę. Uważam, że powinno zastosować się analogię do skoków narciarskich, gdzie zdarza się, że o końcowych wynikach decyduje tylko jedna seria.

- A teraz mamy taką sytuację, że wszystkie drużyny zagrały ze sobą raz.

- Uważam jednocześnie, że normalnie należy przeprowadzić awanse i spadki, wrócić do 16 drużyn w naszej lidze - co zakłada regulamin na ten sezon. Utrzymywanie 18 zespołów nie ma sensu, w klasie okręgowej też były natomiast kluby, które jesienią poniosły jakieś zobowiązania, walczyły o awans. Dlatego nie wyobrażam sobie na przykład unieważnienia rozgrywek. A ich wznowienie wiosną? Zgadzam się tutaj z trenerem Hutnika Leszkiem Janiczakiem: a co jeśli zaczniemy grać i okaże się, że w jakiejś drużynie ktoś jest zarażony koronawirusem? Wtedy i tak trzeba będzie całą ligę zatrzymać. Poza tym - dla kogo grać? Psychoza jeszcze się utrzyma, liczba ludzi przychodzących na mecze byłaby bardzo skąpa.

- Podejrzewam, że jeśli rozgrywki by ruszyły, to i tak z zastrzeżeniem, że bez publiczności.

- No i co? A zawodnicy, którzy są razem w szatni, idą razem pod prysznic, to co mają zrobić? Ja powiem tak: pewnych rzeczy nie przeskoczymy, to nowa rzeczywistość. Sam jestem w grupie ryzyka, mam pod siedemdziesiątkę. Mój syn prowadzi aptekę, mieszkamy tuż obok siebie - 10-15 metrów, ale widzimy się tylko przez okienko. Jego dzieci nie przychodzą teraz do mnie, bo syn może przynieść "coś" z apteki, a wnuki przynieść "to" potem dziadkowi. Wychodzę z domu tylko po podstawowe zakupy... Naprawdę, nie myślmy dzisiaj o jakimś sporcie. Skupmy się na tym, żeby względnie normalnie to wszystko przetrwać, żebyśmy nie wrócili do czasów "hiszpanki".

Sportowy24.pl w Małopolsce