Najtańszy urlop? Najlepiej pomiędzy majówką a wakacjami

- Cztery dziewczyny w jednym zespole to rzadkość na polskiej scenie muzycznej. Jak doszło do waszego spotkania i założenia Lor?
- Poznałam się z Pauliną Sumerą w drugiej klasie podstawówki. Oglądałyśmy razem dużo filmów – w tym „Lemoniada Gada”, który opowiadał o nastolatkach zakładających zespół. I stało się to naszym niewypowiedzianym marzeniem. Zaczęłyśmy o tym myśleć poważniej w gimnazjum. Paulina poznała Jagodę Kudlińską na Facebooku i kiedy spotkałyśmy się, aby posłuchać jak gra na altówce, okazało się, że dobrze śpiewa, więc została naszą wokalistką. Jagoda poleciła nam naszą skrzypaczkę Julię Błachutę, z którą chodziła do szkoły. I tak narodził się Lor.
- Trzy z was uczą się w Londynie, a tylko Paulina mieszka w Krakowie. To nie utrudnia pracy zespołu?
- Nasze studia w Londynie przypadły na czas pandemii. Kiedy wprowadzono lockdown, musiałyśmy odwołać trasę koncertową i wrócić do domów w Krakowie. Teraz już kończymy naukę w Anglii. Tylko Julia będzie nadal tam studiować i przyjeżdżać na koncerty do Polski.
- Specjalizujecie się alternatywnym folku. Co was pociąga w tej akustycznej muzyce?
- To, że jest spokojna. Nikogo nie rozboli od niej głowa. Fajne jest też to, że wykonuje się ją na akustycznych instrumentach. To oznacza, że można stanąć z gitarą na rynku, ludzie się przyłączą i jest świetna zabawa. Ta wizja nas pociąga i spełnia się na koncertach, kiedy możemy improwizować. Nie ma lepszego gatunku muzyki.
- Prywatnie jesteście też takimi spokojnymi osobami?
- Kiedyś byłyśmy denerwującymi nastolatkami i współpraca z nami była bardzo trudna. (śmiech) Teraz się to trochę zmienia. Stajemy się bardziej spokojne i melancholijne, a nasza muzyka – coraz bardziej rytmiczna i energetyczna.
- Dwie pierwsze płyty nagrałyście po angielsku. To dlatego, że wasze inspiracje pochodzą z tamtego kręgu kulturowego?
- Chyba tak. Za młodu słuchałyśmy tylko zagranicznych artystów. Nie było wtedy polskich zespołów, które grałyby podobną muzykę. Dlatego w naturalny sposób śpiewałyśmy po angielsku.
- Na nowej płycie są wasze pierwsze piosenki po polsku. Jak się wam je tworzyło i wykonywało?
- Paulina pisała te teksty i bardzo narzekała, że po polsku idzie jej zdecydowanie trudniej. Z drugiej strony stwierdziła, że daje to większe pole do popisu i można dokładniej wyrazić to, co się myśli. Dlatego nasze nowe piosenki są bardziej dobitne i przekazują ważniejsze treści. Jagoda, która je śpiewa, teraz musi się bardziej pilnować, bo każde potknięcie zostanie zauważone przez słuchaczy.
- Wasze nowe piosenki mają bardziej popowy charakter. Co o tym zdecydowało?
- Przy okazji tej płyty dałyśmy sobie więcej luzu. Nie chciałyśmy niczego ukrywać i zrobić taką muzykę, jakiej słuchamy same na co dzień. Okazało się to dla nas fajnym doświadczeniem. Cieszę się, że poszłyśmy w takim kierunku, bo takie utwory wykonuje się bardziej przyjemnie na żywo. Okazało się, że umiemy robić popowe piosenki i nie musimy śpiewać takich samych smutnych rzeczy jak zwykle.
- A skąd pomysł w „PAM PAM PAM” na duet z Dawidem Tyszkowskim?
- Tekst tej piosenki sam się prosił o damsko-męski duet. Dawid pracuje w studiu za ścianą i ciągle bijemy się, kto napisze większy hit. On pracuje z Piotrkiem Madejem, a my z braćmi Sarapata i widzimy się przez okienko.
- Bracia Sarapata znani są z upodobania do elektronicznych brzmień. Jak doszło do waszej współpracy?
- Znamy się od 2015 roku, kiedy byli jeszcze zaangażowani w zespół Salk, który podobnie jak Lor wykonywał spokojny folk. Nie wiedzieliśmy, że potem oni zwrócili się w stronę techno. Zrobiliśmy z nimi na próbę EP-kę zatytułowaną „Sunlight” i byłyśmy bardzo z tego zadowolone. Dlatego zaprosiliśmy ich do pracy nad „Pannami młodymi”.
- Waszym znakiem rozpoznawczym są wokalne wielogłosy. Jak one powstały?
- Chciałyśmy, aby był to motyw przewodni tej płyty – taki tłum śpiewających ludzi. Wydawało nam się to bardzo folkowe, bo nawiązuje do przyśpiewek weselnych. Ponieważ poza Jagodą żadna z nas nie umie śpiewać, to ona nagrywała kilka partii wokalnych, które w sumie składały się na chór. Raz śpiewała z zatkanym nosem, kiedy indziej – z udawaną chrypką. Tak sobie z tym poradziłyśmy.
- W roli głównej w waszych piosenkach są skrzypce i fortepian. Przez to przypominają dokonania Piwnicy pod Baranami. Czujecie bliskość tej krakowskiej tradycji muzycznej?
- Zdecydowanie. Bardzo się cieszymy, że możemy współtworzyć bohemę artystyczną Krakowa. Zresztą mnie i Paulinę uczyła artystka z Piwnicy pod Baranami – Dorota Ślęzak.
- Teksty do waszych nowych piosenek niosą rozliczenie z czasem, kiedy wchodziłyście w dorosłość. Skąd w nich tyle goryczy?
- Choć teksty pisze Paulina, to jest nasze wspólne stanowisko. Dużo rozmawiamy o tym, jak się czujemy i jakie są nasze przemyślenia. Wyprowadziłyśmy się z domu zaraz po maturze. Pojechałyśmy do Londynu, ale pandemia sprawiła, że nasze życie studenckie nie było takie kolorowe, jak zazwyczaj wspominali nasi rodzice. To był trudny czas. Zderzyłyśmy się z realiami dorosłego życia – trudną sytuacją finansową czy niełatwym doświadczeniem mieszkania za granicą. Wszystko to się skumulowało. Postanowiłyśmy więc napisać piosenki o tym, że młodość wcale nie musi być tym najlepszym czasem w życiu człowieka.
- Myślicie, że wiele osób odnajdzie się w tych tekstach?
- Tak. Chcemy być głosem pokolenia. Zwracamy się do naszych rówieśników i mówimy im, że nie są sami, jeśli mają podobne przemyślenia do naszych.
- A kim są wasi słuchacze?
- Pół na pół kobiety i mężczyźni. Są wśród nich osoby w różnym wieku. Dzieci i osoby starsze. Trochę mniej nastolatków, a najwięcej takich koło trzydziestki.
- Macie już własną grupę fanów?
- Tak. Jest kilka osób, które przyjeżdżają na każdy nasz koncert. Po występie siadamy sobie razem i rozmawiamy. Znamy więc ich osobiście.
- Jakie macie plany koncertowe?
- Najpierw gramy na juwenaliach w Poznaniu i w Katowicach. Potem na Olsztyn Green Festivalu. Jesienią wyjdzie fizyczne wydanie „Panien młodych” i wtedy planujemy trasę koncertową po klubach w całej Polsce. Fajnie byłoby za sprawą tej płyty zaistnieć trochę szerzej, żeby dawać więcej występów i żeby zespół bardziej płynnie funkcjonował. Na pewno będziemy więc intensyfikować nasze działania.
- Najlepsze punkty widokowe na Tatry. TOP 10 miejsc, które Cię zachwycą!
- Nowa Huta to nie tylko aleja Róż. Tajemnicze rejony dzielnicy dobre na wyprawę
- Budowa Północnej Obwodnicy Krakowa z drona. Widać asfalt, tunele, wiadukty. Sporo!
- Kraków lat 70. Matura pod portretem Gomułki i pierwsze w mieście przejście podziemne
- Nowy sezon na zamku w Dobczycach rozpoczęty. Te atrakcje przyciągają turystów!