Dramatyczne wyznanie J. Kowalczyk: Mam depresję
Mistrzyni olimpijska przyznała, że przez cały ten czas starała się zachowywać pozory. - Udawałam, że jest najnormalniej na świecie: że są treningi, starty, a ja jestem jak zawsze kąśliwa - mówi w rozmowie z Pawłem Wilkowiczem. Zdaniem Kowalczyk, jej "dół nie ma nic wspólnego z wygranymi czy przegranymi w sporcie", a z presją radzi sobie nawet lepiej niż dawniej. - Wszystkie sportowe problemy, które kiedyś tak bardzo przeżywałam, teraz wydają mi się drobiazgiem - mówi.
Od kilku tygodni pracuje z psychoterapeutką. Wcześniej trzykrotnie nie powiodło się leczenie farmakologiczne.
Na początku maja przeżyła załamanie nerwowe. Było to w rocznicę poronienia. - Napisałam (na Facebooku - przyp. jkl) najprostszymi słowami na świecie: straciłam Dzieciątko. Tak, żeby nie było żadnych wątpliwości. Nie wiem, jak można było pomyśleć, że chodziło o psa - w ten sposób odniosła się do licznych komentarzy internautów.
Kowalczyk przyznała, że poroniła na początku obozu przygotowawczego, na którym miała ogłosić, że jest w ciąży. - Szykowałam do wyprostowania swoich ścieżek. Wiadomo, że gdybym donosiła tę ciążę, dość zaawansowaną, nie wystartowałabym w Soczi. Miałam już w planie inne życie, przynajmniej na najbliższy rok - opowiada Justyna Kowalczyk.
Artykuły, za które warto zapłacić! Sprawdź i przeczytaj
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!
"Gazeta Krakowska" na Twitterze i Google+
Źródło: Sport.pl