FLESZ - Nie zgłosisz pieca? Zapłacisz grzywnę
- Karinka często mnie pyta „dlaczego nie chodzę jak inne dzieci?”, „czy kiedyś będę mogła pójść na łąkę z koleżanką?”, „czy będę mogła biegać z innymi?” - mówi Dorota Flazik, mama 7-letniej Karinki. - Najczęściej te pytania padają przed snem. Dobrze, że akurat wtedy, bo światło jest wyłączone i Karinka nie widzi jak w oczach staja mi łzy a głos więźnie w gardle.
Karinka przyszła na świat w 30 tygodniu ciąży, czyli aż trzy miesiące wcześniej niż się tego spodziewano. Od razu trafiła do inkubatora. Przez kilka tygodni przebywała na oddziale intensywnej terapii. - W dzień wypisu ze szpitala lekarz powiedział, że u Karinki doszło do niedotlenienia i jej rozwój nie będzie przebiegał prawidłowo – mówi pani Dorota.
- Zapytałam co dokładnie to oznacza, ale odpowiedzi nie słyszałam, nie pamiętam co mówił lekarz. Nogi się pode mną ugięły, bo niczego nie podejrzewałam, nie spodziewałam się takich informacji. Jeszcze chwilę wcześniej cieszyłam się, że wreszcie wychodzimy, że idziemy do domu.
Narodowa kwarantanna przerwała rehabilitację
Nawet będąc już w domu nie mogła pogodzić z tym co usłyszała. - Myślałam… chciałam wierzyć, że to tylko słowa, że to nie mogło spotkać mojej kochanej córeczki – mówi.
Zaledwie kilka miesięcy po powrocie do domu znów trafiły do szpitala, bo lekarze stwierdzili u Karinki małopłytkowość. Podejrzewano białaczkę. Na szczęście badania wykluczyły chorobę.
Nadal jednak trzeba było walczyć o jej sprawność. Bo choć nie wszystkie przypuszczenia lekarzy się sprawdziły, Karinka widzi (choć ma zaburzenia widzenia) i mówi, to nie chodzi samodzielnie, nie siedzi i nie potrafi przejść sama z jednej pozycji do innej. Mama musi być przy niej stale. I jest starając się zapewnić miłość i opiekę jej i dwa lata starszemu bratu Karinki.
Regularnie kilka razy w tygodniu jeżdżą na rehabilitację, choć ostatnio epidemia wymusiła dwumiesięczną przerwę. Ten przestój połączony z tym, że Karinka intensywnie rośnie spowodował, że jej nóżki zamiast zyskiwać, tracą na sprawności.
Lekarze są gotowi zoperować nóżki Karinki
Szukając pomocy w internecie pani Dorota natrafiła na informacje o leczeniu w USA. Jak się okazuje może ono być szansą na to, aby Karinka zaczęła wreszcie chodzić jeśli nie sama, to z pomocą balkonika albo kul. Taką szansę może jej dać zabieg selektywnej rizotomii grzbietowej, który zmniejsza spastyczność i zwiększa sprawność ruchową , a następnie operacja ortopedyczna. Lekarze z St. Louis już zakwalifikowali Karinkę i wyznaczyli termin operacji na 9 października br.
Półtora miesiąca wcześniej rodzice Karinki muszą wpłacić 230 tys. zł, bo na tyle wyceniono zagraniczne leczenie i rehabilitację.
Niemal połowę tej sumy udało się im zebrać dzięki spontanicznej pomocy mieszkańców Tenczyna.
- Jestem i będę zawsze im za to ogromnie wdzięczna – mówi pani Dorota i opowiada, z jak wielkim zaangażowaniem zaczęli organizować na rzecz Karinki różne akcje charytatywne (bal, kiermasz itd.) i najpewniej organizowaliby je dalej, gdyby nie przeszkodziła epidemia. Zwrócili się więc o pomoc do Fundacji Licytuje – Pomagam, która pomaga im zebrać brakującą kwotę. Brakuje jeszcze prawie 90 tys. zł, a czasu nie zostało wiele, bo zaledwie miesiąc.
Pomoc można wpłacając darowiznę na konto fundacji: 21 1140 2004 0000 3102 7936 0227 (tytułem: "Dla Karinki") albo biorąc udział w licytacjach na Facebooku (Licytuje-Pomagam).
- Już nie raz pokazaliście, że razem możemy wszystko. Połączmy siły i tym razem, pomóżmy Karince w spełnieniu marzenia - mówi Dorota Dżugan z tej fundacji.
Przed Karinką nowe wyzwanie: szkoła. Czy będzie mogła chodzić do niej sama?
Karinka po wakacjach zacznie naukę w szkole. Przed nią nowe wyzwanie, ale czeka na nie z radością i niecierpliwością, bo jest nie tylko ciekawa świata, ale i bardzo towarzyska. Z taką samą niecierpliwością czeka na chwilę, kiedy wreszcie sama zrobi krok, a po nim kolejny i kolejny. Kiedy pójdzie z przyjaciółką na wymarzony spacer.
- Uczę ją cieszyć się z małych rzeczy, z tego co ma. Ale jak każda matka marzę, żeby była szczęśliwa i samodzielna. Marzę, żeby postawiła ten pierwszy tak wyczekiwany krok. Czy zdarzy się ten cud? Nie wiem, ale widząc jak wiele osób otworzyło swoje serca, chcą pomagać Karince i robią to, wierzę w to coraz mocniej.
- Atlas grzybów trujących i jadalnych. Kluczowe różnice na przykładowych zdjęciach
- Demoniczne nazwy wsi w Małopolsce i ich "boskie" przeciwieństwa
- Oni nie skończyli studiów, a mają miliony. Jak to możliwe?!
- Tak wygląda budowana zakopianka [NOWE ZDJĘCIA]
- Zmiany w sklepach. Nowy obowiązek przy sprzedaży mięsa
- Te dzikie zwierzęta żyją w Krakowie [ZDJĘCIA]
