Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Katarzyna Zielińska - charakterna góralka z dobrym sercem [TYLKO W "GK"]

Katarzyna Janiszewska
Katarzyna Zielińska stała się ikoną mody
Katarzyna Zielińska stała się ikoną mody Archiwum Polskapresse
Nie akceptuje kłamstwa i obgadywania. Mówi, co myśli. Jest wszechstronna, ambitna i zdecydowana. Pracowita. Ale najważniejsza była i będzie dla niej rodzina. Niedawno w jej życiu pojawiły się kolejne role: żony i projektantki mody. W obu aktorka Katarzyna Zielińska czuje się bardzo dobrze - pisze Katarzyna Janiszewska

Jest dziewczyną z dobrego domu, z fortepianem. Tak o niej zawsze mówił Jerzy Fedorowicz, wieloletni dyrektor Teatru Ludowego, w którym występowała. W szkole nigdy nie wagarowała. Do 18. roku życia piła tylko bezalkoholowego szampana. Ale to góralka, charakterna i kiedy trzeba potrafi tupnąć nogą. Szczera do bólu. Pracowita, zdeterminowana, swoją energią mogłaby obdzielić pięć osób. Co tam pięć, piętnaście! Parę tygodni temu wyszła za mąż. Jest szczęśliwa.

Konkurs wiedzy pożarniczej

W szkole nie było jeszcze pewne, że zostanie aktorką. Była dobra z matematyki. Chciała studiować ekonomię albo handel zagraniczny. Widziała siebie w kostiumie, z aktówką.

- Dużo się uczyłam, brałam udział w olimpiadach matematycznych. W II klasie liceum miałam średnią 5,6, zawsze dostawałam świadectwo z czerwonym paskiem. Chyba byłam kujonką - śmieje się.- Do nauki zawsze się mobilizowałam, widziałam że warto się starać.

Miłośniczka konkursów. Co chwilę w jakimś startowała. Lubiła się sprawdzać, rywalizować. Wzięła nawet udział w konkursie... wiedzy pożarniczej.

- Zapisałyśmy się z koleżanką - wspomina Zielińska. - Chciałyśmy się pościgać z chłopakami, bo tylko chłopcy startowali. A poza tym były fajne nagrody. To było kosmiczne wyzwanie, musiałam uczyć się odpowiedzi, wkuwałam je na blachę. Ale udało się, wróciłam z furą nagród. Dziś mnie cieszy, że tak ćwiczyłam pamięć, bo przydaje się to przy uczeniu scenariuszy.
Pierwsza myśl o aktorstwie pojawiła się w szkole średniej. Jeździła na różne konkursy. Przygotowywał ją prof. Leszek Bolanowski i Janusz Michalik.

- Bardzo mi się to podobało - opowiada. - Później nie zawsze było tak miło i sympatycznie. Aktorstwo to ciężka praca.
Wtedy jeszcze cały czas przygotowywała się do studiów ekonomicznych, w razie gdyby nie dostała się do szkoły aktorskiej. Ale egzaminy na PWST były wcześniej. Udało się za pierwszym razem, uznała to za znak i na dobre porzuciła książki do ekonomii.

Matczyna intuicja

Jest osobą wszechstronną. I ambitną. Śpiewa w jidysz, jeździła po Polsce i Europie z koncertami, nagrała zbiorową płytę, która zyskała status złotej.

Ma na koncie role dramatyczne: "Minnesota blues", "Błysk rekina". Występuje w serialach, programach rozrywkowych. Ale kiedy przyjaciele stwierdzili, że jestem przede wszystkim dziewczyną z "Kocham Cię, Polsko", a dopiero potem aktorką, powiedziała "stop" i odeszła z programu.

Tuż po udziale w "Tańcu z gwiazdami" wyprodukowała własny spektakl "Berlin, czwarta rano", wystawiany w Romie.
Dziś mówi, że w tym zawodzie z biegiem czasu wcale nie jest prościej. Wręcz przeciwnie. Im dalej w las, tym większe wyzwania i większa trema. Ale w najtrudniejszych momentach zawsze może liczyć na rodziców. Od początku ją wspierali.
Tata uważał, że jest stworzona do aktorstwa. To z nim uczyła się tekstów, powtarzała w nocy przed konkursami. On zawsze myślał pozytywnie, wierzył, że wszystko będzie dobrze. Mama miała wątpliwości, bała się, bo to niepewny zawód. Nigdy nie wiadomo, co człowieka czeka. Mama miała intuicję.

- Teraz ją rozumiem - mówi aktorka. - Kiedy wracam w nocy po spektaklu w Gdańsku czy Szczecinie, a rano muszę być na planie filmowym, to mama dzwoni, pyta czy wszystko jest OK, czy bardzo jestem zmęczona, czy daję radę. Ale na egzaminy oboje przyjeżdżali i mnie wspierali.

Niedawno zaczęła projektować. Moda stała się jej pasją. Mówi, że mody można się nauczyć. I Polki się jej uczą. Potrafią coraz lepiej łączyć kolory, dodatki. Wyczucie mody, dobrego stylu zmienia się na plus.

- W moim zawodzie, w dużej mierze jesteśmy postrzegani właśnie przez pryzmat tego, jak się ubieramy - opowiada Zielińska. - Ja nie przesadzam, że nie wyjdę dwa razy z tą samą torebką, czy w tych samych butach. Dodatki można fajnie łączyć, tworzyć zupełnie nowe zestawy. Ale lubię modę i lubię się nią bawić. A żeby się dobrze bawić, trzeba poznać zasady gry. Dlatego chciałam się dowiedzieć jak to wygląda, jak podkreślać atuty i ukrywać mankamenty, jak nie łączyć ślepo kolorów.

Ulubione miejsce - dom rodzinny

Chyba wszystkie plotkarskie magazyny pisały o tym, że Kasia Zielińska wyszła za mąż. Rozpisywano się o jej sukience, o jej mężu. Wojciech Domański jest siostrzeńcem znanego przedsiębiorcy i byłego posła PSL, Stanisława Pasonia. pochodzi z Moszczenicy Niżnej k. Starego Sącza. Studiował na Harvardzie, a po ukończeniu edukacji zaczął pracować w największych korporacjach na świecie.

Na pytanie o ulubione miejsce Zielińska odpowiada bez wahania: dom rodzinny, wspaniały, ciepły, pełen miłości.
- Wracam tam nie tylko sobą, ale też myślami - podkreśla. - Nie wyobrażam sobie spędzania świąt za granicą, na plaży czy w hotelu. Tylko z rodzicami. Stary Sącz jest oazą spokoju, radości, wycieczek, rowerów, lasów, grzybów - wszystkiego, co najpiękniejsze. Uwielbiam okolice klasztoru, piękne stare wybrukowane uliczki, cały rynek.

To, co pomaga jej w życiu, a czego nauczyła się w rodzinnym mieście, to nie zwracać uwagi na złych ludzi, tylko na dobrych, patrzeć przed siebie. Realizować swoje marzenia, a nie żyć tym, co się u innych dzieje: dlaczego sąsiadowi wyszło, a mnie nie.
Górale to ludzie szczerzy, rodzinni i charakterni. I Zielińska też taka właśnie jest. Irytuje ją, gdy ktoś jest nieprzygotowany, nie lubi tracić czasu. Tupie nogą, mówi: nie zgadzam się.

- Nie akceptuję tego, że ktoś kłamie, źle traktuje bliźniego - wylicza. - Gdy dzieje się to na moich oczach, potrafię o tym głośno powiedzieć, nie obgaduję ludzi za plecami. Lepiej wyjaśniać sobie wszystko, górale są szczerzy do bólu.
Taka szczerość nie przysparza wrogów? Owszem, przysparza. - Choć taka postawa jest trudniejsza, to człowiek lepiej się z sobą czuje, gdy jest uczciwy.

Chce się zaangażować w pomoc dla 10-letniego Szymonka Jawora, podopiecznego fundacji Sursum Corda, który musi przejść poważną operację serca.

- Lubię pomagać tym, którzy tej pomocy potrzebują. Nawet kiedy jestem zmęczona i brakuje mi sił, to wiem, że energia, którą dostanę w zamian - jest bezcenna, doda mi skrzydeł - dodaje Zielińska.

Kasia Zielińska

K jak "Kocham Cię Polsko", program rozrywkowy. Utrzymany w konwencji teleturnieju, sprawdzał wiedzę o Polakach. W latach 2009-2012 była kapitanem jednej
z drużyn.
A jak aktorka. W takiej kategorii zdobyła Telekamerę 2011. Dwa lata później widzowie przyznali jej kolejną. Uzyskała też nominację do nagrody Wiktory w kategorii Odkrycie Roku.
S jak serial "Barwy szczęścia". Gra tam Martę Walawską, redaktorkę i dziennikarkę, która ze swoim partnerem zakłada pismo podróżnicze. Jest też mamą kilkuletniej córeczki.
I jak "I nie opuszczę cię aż do śmierci". W sierpniu aktorka wyszła za mąż, za Wojciecha Domańskiego, finansistę. Na uroczystość aktorka ubrała prostą suknię i koronkowy welon.
A jak "A gdyby oświadczył się Di Caprio albo Gary Oldman?". Zapytana o to w jednym z wywiadów - odpowiedziała: Nie ma szans, bo aktorzy są zbyt narcystyczni.
Z jak zodiakalna Panna. Panny są praktyczne, pracowite, stałe w poglądach, a w pracy skrupulatne i systematyczne. Brakuje im jednak nieco fantazji i lekkości życiowej.
I jak instrument, a konkretnie fortepian. Zakupiła go z pieniędzy, jakie dostała z okazji Pierwszej Komunii Świętej. Ale, że był bardzo stary, stuletni, wujek pomógł i go wyremontował.
E jak Elżbieta Zapendowska, jurorka z telewizyjnych muzycznych show. Pod jej okiem Zielińska uczyła się śpiewać. Aktorka występuje w spektaklach muzycznych i musicalach.
L jak Ludowy, Teatr w Krakowie. Ówczesny dyrektor Jerzy Fedorowicz zabierał ją też czasem na więzienne przedstawienia, gdzie recytowała wiersze Słowackiego, Mickiewicza.
I jak ikona stylu. Aktorka jest znana ze wspaniałych kreacji. Jest miłośniczką prostych sukienek, nawiązujących bardziej do klasyki niż do sezonowych trendów.
N jak non stop w biegu. Pracowitości aktorce nie można odmówić. Realizuje się na wielu polach - tańczy, śpiewa, gra w filmach. Zaczęła projektować ubrania.
S jak Stary Sącz, rodzinne miasto aktorki. Lubi do niego wracać, szczególnie zimą, gdy na rynku grają kolędy, a całe miasto przystrojone jest świątecznymi ozdobami.
K jak Kozłowski Leopold, klezmer, który uczył aktorkę jidysz. Zaprosił ją do udziału w spektaklu pieśni żydowskich oraz nagrania solowych piosenek na jego płytę.
A jak akcja charytatywna dla chorego chłopca. Numer konta na który można wpłacać pieniądze - 26 8805 0009 0018 7596 2000 0080 z dopiskiem "Szymon Jawor".

Możesz wiedzieć więcej!Kliknij, zarejestruj się i korzystaj już dziś!

Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!
"Gazeta Krakowska" na Twitterze i Google+

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska