https://gazetakrakowska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Katastrofa w Szczekocinach: w pociągu Interregio pracowało dwóch Małopolan

Paulina Korbut
Wszyscy trzej pracownicy pociągu Interregio, którzy zginęli w katastrofie kolejowej, mieszkali w Małopolsce. Maszynista Andrzej M., kierownik pociągu Benedykt S. i konduktor Zbigniew Rudnik w sobotę po raz ostatni wyjechali na trasę Warszawa-Kraków.

Czytaj także: Katastrofa kolejowa w Szczekocinach [NAJWAŻNIEJSZE INFORMACJE]

Łączyła ich ogromna pasja i doświadczenie. Mieli na karku koło pięćdziesiątki, na kolei pracowali niemal od początku.

Benedyktowi S. z Wieliczki niedawno urodził się wnuk. Jako świeżo upieczony dziadek był taki dumny i szczęśliwy. Za kilka dni miał być chrzest dziecka, wszystko było już zaplanowane. Pewnie po uroczystości opowiadałby mnóstwo anegdot - mówią ci, którzy go znają - zawsze sypał historiami jak z rękawa.

Zbigniew Rudnik z Bogumiłowic pod Tarnowem zawsze wziął za kogoś zastępstwo - nigdy nie odmówił pomocy. Kolej kochał od dziecka - jego ojciec był kolejarzem, matka kasjerką. Osierocił czwórkę dzieci - troje jest już dorosłych, najmłodszy, syn Maksym, ma 7 lat.

Wiadomo, że pogrzeby Zbigniewa Rudnika i Benedykta S. odbędą się w piątek w rodzinnych miejscowościach.

Kiedy zostanie pochowany trzeci członek załogi - maszynista Andrzej M., nie wiadomo. Są problemy z identyfikacją ciała - jego żona we wtorek pojechała do Zawiercia. Andrzej M. pracował w Krakowie dopiero od dwóch lat, wcześniej jeździł na Pomorzu. Pochodził ze Szczecina, później przeniósł się do Małopolski.

Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!

Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska