Przed paroma dniami katowiczanie wzmocnili się ósmym graczem zza oceanu, Kanadyjczykiem Byronem Elliotem. I goście od pierwszych minut postawili krakowianom wysoko poprzeczkę. W pierwszej tercji drużyna GKS grała bardziej agresywnie, częściej atakowała, więcej strzelała, ale bramkarz "Pasów" Rafał Radziszewski bronił bezbłędnie, widać było, że przystąpił do meczu maksymalnie skoncentrowany.
W 11 min bezsensowny faul popełnił napastnik gospodarzy Josef Fojtik. Czech zaatakował z tyłu Filipa Drzewieckiego, który wpadł na bandę i doznał kontuzji. Polała się krew, ale uraz nie okazał się groźny i hokeista po założeniu opatrunku na głowie grał. Arbiter nałożył na gracza Cracovii karę meczu. Fojtik powędrował do szatni, a zgodnie z przepisami "Pasy" aż przez 5 min grały w osłabieniu. Gospodarze bronili się jednak bardzo umiejętnie, goście nie stworzyli ani jednej bramkowej sytuacji.
Od drugiej tercji krakowianie przyspieszyli tempo gry i efektem była bramka zdobyta w 26 min. Gospodarze wyszli z błyskawiczną kontrą, Robert Kostecki podał krążek do Sebastiana Kowalówki i ten ze stoickim spokojem posłał krążek do siatki.
W 27 minucie po cwaniacku zachował się Radziszewski. W olbrzymim zamieszaniu widząc, że zawodnik GKS z najbliższej odległości posyła krążek do siatki, ruszył na bramkę. Arbiter sprawdzał sytuację na wideo, okazało się, że bramka została ruszona wcześniej niż krążek wpadł do siatki i zgodnie z przepisami gol nie mógł być uznany.
Ale 2 min później był remis. Zza bramki podawał Mateusz Bepierszcz, a Jakub Wiecki z paru metrów przymierzył pod poprzeczkę. Na lodowisku trwała zażarta walka o każdy krążek. Akcje przenosiły się spod jednej bramki pod drugą. W 34 min pierwszy atak gospodarzy przeprowadził wzorcową akcję, Nicolas Besch wypatrzył po prawej stronie Damiana Słabonia, ten zagrał przed bramkę i Daniel Laszkiewicz tylko dostawił kij. Potem nerwy puściły amerykańskiemu obrońcy Robertowi Preece'owi, który za prowokowanie Bescha otrzymał 10-min karę za niesportowe zachowanie.
Na początku 3. tercji do remisu doprowadził Nick Sucharski, który przed rokiem grał w "Pasach". Po tej bramce goście poczuli, że mogą sprawić w Krakowie niespodziankę, podkręcili tempo, ale Radziszewski bronił bez zarzutu. Bohaterem "Pasów" został jednak ktoś inny- Patrik Valczak. W 54 min Czech przeprowadził kapitalny rajd od połowy lodowiska, zza bramki wyłożył krążek Aronowi Chmielewskiemu, który dopełnił formalności.
Dramatyczna była końcówka meczu. Na 102 s przed końcem goście ściągnęli bramkarza, atakowali, ale krążek przechwycił Valczak i strzałem do pustej bramki na 0,9 s przed końcową syreną ustalił wynik meczu. Czeski napastnik był najlepszym graczem na tafli.
- To był twardy i szybki mecz, goście byli bardzo trudnym rywalem. Nasza gra nie była idealna, za dużo było w niej błędów. Ale najważniejsze, że wygraliśmy - mówił trener "Pasów" Rudolf Rohaczek.
Comarch Cracovia - HC GKS Katowice 4:2 (0:0, 2:1, 2:1)
1:0 S. Kowalówka (Kostecki) 26, 1:1 Wiecki (Bepierszcz) 29, 2:1 D. Laszkiewicz (Słaboń, Besch) 34, 2:2 Sucharski (Chwedoruk) 44, 3:2 Chmielewski (Valczak, Dudasz) 54, 4:2 Valczak 60.
Sędziował: Maciej Pachucki (Gdańsk). Kary: 33 min, w tym kara meczu dla Fojtika - 20 min w tym kara 10 min dla Preece.
Widzów: 900.
Cracovia: Radziszewski - Besch, Sznotala, D. Laszkiewicz, Słaboń, L. Laszkiewicz - Kłys, Dudasz, Chmielewski, Valczak, Fojtik - P. No- woryta. A. Kowalówka, Kostecki, S. Kowalówka, M. Piotrowski - Witowski, Zieliński - Ziętara, Rutkowski, Kmiecik.
GKS: Kalemba - Krokosz, Preece, Sucharski, Chwedoruk, Elliot - Cescon, Bychawski, Drzewiecki, Frączek, Popko - Śmiełowski, Gwiżdż, Bepierszcz, Wiecki, Komorski - Urbańczyk, Bigos, Grobarczyk, Maćkowiak, Guzik.