Starając się oddać skalę sukcesu kęckich siatkarzy, warto zwrócić uwagę, że są na ostatnim miejscu w stawce półfinalistów pod względem ludności miast. Poza Warszawą, mającą 1,8 mln mieszkańców, czy Krakowem (803 tys. mieszkańców), są też drużyny z Wrocławia (675 tys. mieszkańców), Poznania (541 tys.), Gdańska (486 tys.), Bydgoszczy (330 tys.), Rzeszowa (183 tys), czy Kielc (195 tys.). Najbardziej do Kęt zbliżona jest Nysa (44 tys), na przedostatnim miejscu.
- Ktoś powie, że liczba mieszkańców niewiele ma wspólnego ze sportem. Otóż ma bardzo wiele. W dużych miastach są większe możliwości rekrutacji i selekcji zawodników. To lepsza baza sportowa i dostępność do niej. To wszystko składa się na wyniki – podkreśla Maciej Gruszka, trener kęczan. - Kęty, na tle tych sportowych „rekinów”, mają bardzo dobrą markę. Na arenie krajowej nikt nie traktuje nas jak „kopciuszka”, wiedząc, że Kęty siatkówką stoją. Zresztą, wielu młodych chłopców z całej Polski, kiedy seniorzy przez kilka lat występowali na zapleczu męskiej ekstraklasy, w seniorskie granie wchodziło właśnie w Kętach. Było nam miło, kiedy od wielu z nich spływały gratulacje za wyczyn naszych juniorów.

Klub z własnych środków w całości pokrył koszty wyjazdu 11 tys. zł na ćwierćfinał mistrzostw Polski do Rzeszowa, trwający cztery dni. Teraz trzeba znaleźć kolejne środki na półfinał, a wiadomo, że przyjdzie go rozegrać w Warszawie.
- Po raz ostatni w półfinale młodzieżowych mistrzostw Polski graliśmy w 2016 roku, drużyną złożoną z chłopców z rocznika 1998/99 – wspomina Maciej Gruszka. - To kolejny dowód na to, że awans do półfinału mistrzostw Polski jest historycznym wydarzeniem nie tylko w historii szkoły, ale też miasta, czy powiatu oświęcimskiego.
Kęczanie rozpoczęli turniej porażką z gospodarzami, AKS Rzezów 0:3. Była ona poniekąd wkalkulowana w terminarz. Każdy zespół przegrał w turnieju z rzeszowianami. W ćwierćfinale mistrzostw Polski walczono nieco inaczej niż w mistrzostwach Małopolski. W Rzeszowie, owszem, także był podział na grupy, ale po przebrnięciu eliminacji, nie walczono systemem pucharowym, jak to było w Małopolsce, lecz w grupie finałowej. Utworzyły ją po dwa najlepsze zespoły eliminacji. Z tym, że w finałach zaliczono wyniki zespołów z tej samej grupy. Zatem Kęczanin wszedł do finału z porażką z Rzeszowem, bo wygrana w eliminacjach nad Ełkiem 3:0, w fazie finałowej nie miała znaczenia. Kęczanie musieli walczyć o punkty z ekipami z drugiej grupy eliminacyjnej.

- Najlepszy mecz turnieju zagraliśmy przeciwko MDK Warszawa, zwyciężając 3:0. Chłopcy byli w nim konsekwentni od pierwszej do ostatniej piłki. W innych meczach bywało tak, że odstępstwa od taktyki miały odbicie w wyniku – podkreśla Maciej Gruszka. - Po wygranej nad Warszawą poczuliśmy, że możemy awansować do półfinału mistrzostw Polski z drugiego miejsca, bo pierwsze było – że tak powiem – zarezerwowane dla rzeszowian.
Kęczanie mieli zatem wszystko we własnych rękach i głowach do ostatniego spotkania. To było najważniejsze, że nie musieli oglądać się na innych, licząc na pozytywny zbieg okoliczności. W ostatnim występie, pokonując Police 3:0, postawili pieczęć na awansie do półfinału mistrzostw Polski.
- Wszyscy chłopcy są uczniami Powiatowego Zespołu nr 10, objętego szkoleniem SMS – podkreśla trener Gruszka. - Jednak liderzy naszego zespołu, czyli Jakub Klęczar i Miłosz Anioł, zdobywają też doświadczenie w rozgrywkach seniorskich, na drugoligowych parkietach w drużynie Kęczanina. To wszystko ze sobą współdziała. Dowodzi, że jeśli utalentowany junior ma możliwość ogrywania się w seniorach, to ma przełożenie na wyniki w rozgrywkach młodzieżowych.
Bądź na bieżąco i obserwuj
- Budowa małej elektrownia jądrowej w Oświęcimiu. Kolejny ważny krok
- Karnawałowy Bal Seniorów w Oświęcimiu. Kilkaset osób bawiło się w salach OCK. Zdjęcia
- Średniowieczny bal karnawałowy na zamku w Oświęcimiu. Działo się! WIDEO
- Na wiosnę na osiedlu Pileckiego w Oświęcimiu ruszy duża inwestycja. Koniec problemów?
- Biskup bielsko-żywiecki wśród pacjentów hospicjum w Oświęcimiu
- Grand Prix Małopolski w pływaniu na długim basenie w Oświęcimiu. WIDEO
