W premierowej odsłonie były realne przesłanki ku temu, że kęczanie są w stanie powalczyć o jakąś zdobycz w hali jednego z faworytów rozgrywek. Gospodarzom częściej przypadała rola goniących wynik.
Goście postarali się o dramatyczną końcówkę premierowej odsłony. Prowadzili 19:17. Jednak – zamiast budować zaliczkę – po prostym błędzie dali się miejscowym zbliżyć na punkt. Potem znowu odskoczyli na 20:18, ale po chwili wynik był kontaktowy, bo przyjezdni prowadzili tylko 21:20. Ostatni remis notowano przy stanie 22:22. Potem zawiercianie popisywali się skutecznym blokiem, przeciągając seta na swoją stronę.
- Przegraliśmy starcie otwarcia na własne życzenie. W dodatku przy dobrym graniu. To mnie boli najbardziej – przyznał Marek Błasiak, trener KPS Kęty.
Było to spotkanie z podtekstami, bo w kadrze zawiercian występuje trzech zawodników, którzy w przeszłości bronili barw kęckiego klubu (Jarosław Macionczyk, Marcin Kantor, Michał Mysera – przyp. red.). Wydawało się, że to jeszcze bardziej nakręci gości do walki w kolejnych odsłonach.
- Pewnie, że ostatnie wyjazdowe zwycięstwa kęczan były dla nas sygnałem ostrzegawczym, ale trener uczulał nas przede wszystkim na to, żeby grać swoje, a nie skupiać się na rozpracowywaniu rywali _– wyjawił po meczu Marcin Kantor. - _Co się kryje pod hasłem „swoje granie”? Przede wszystkim mieliśmy zaprezentować skuteczną i silną zagrywkę. Wszystko z trosce o to, żeby nie dać się rozegrać kęckiej młodzieży, bo – jak pokazały poprzednie mecze – potrafi być nieobliczalna i chwila dekoncentracji może sporo kosztować. Każdy zespół walczył o inne cele. Kęczanie chcą się utrzymać, my z kolei mierzymy w czołówkę. Znaliśmy swoją wartość i trzeba było ją pokazać na parkiecie, żeby niepotrzebnie nie przeciągać rywalizacji – dodał przyjmujący Warty.
W kolejnych dwóch odsłonach kęczanie wyrównaną walkę toczyli do pierwszej przerwy technicznej. Potem dominowali rywale. KPS wyprawą do Zawiercia nawiązał do złej przeszłości z pierwszej rundy, kiedy przegrywał mecze w trzech setach. - To był zły mecz w naszym wykonaniu. Dużo było złych wyborów, własnych błędów. Na tym etapie, kiedy zespół wciąż ma o co walczyć, takie wpadki nie powinny mieć miejsca - ocenił trener Błasiak.
Aluron Virtu Warta Zawiercie – KPS Kęty 3:0 (25:22, 25:18, 25:17)
Aluron Warta: Macionczyk, Kaczorowski, Swodczyk, Wasilewski, Długosz, Wójtowicz, Filipowicz (libero) oraz Ogórek (libero), Kantor, Leszczawski.
KPS: Błasiak, Kluth, Tomczak, Czubiński, Lewandowski, Bogus, Ledwoń (libero) oraz Tomczak (libero), Szpyrka, Biegun, Chmielewski, Zygmunt.
Inne mecze:
SMS PZPS Spała - Ślepsk Suwałki 3:2 (25:22, 20:25, 20:25, 25:13, 15:13)
AZS Stal Nysa - Camper Wyszków 2:3 (25:20, 25:20, 23:25, 25:27, 14:16)
Victoria Wałbrzych - Krispol Września 3:2 (26:24, 16:25, 17:25, 25:21, 15:11)
Hutnik Kraków - Energa Omis Ostrołęka 0:3 (0:25, 0:25, 0:25)
GKS Katowice - Espadon Szczecin 3:1 (25:17, 25:13, 23:25, 25:19)