Szklany Człowiek zadźwięczał jak szklanka, która spadła na podłogę. A potem pękł i rozsypał się na setki maleńkich kawałków. Nikt nie był w stanie ich pozbierać, nikt nie mógł już niczego naprawić. Uważaj na słowa, które rzucasz w drugiego człowieka, bo przecież nigdy nie wiesz do końca, które z nich okażą się ciężkie jak kamienie i kto z nas, może być w środku właśnie takim Szklanym Człowiekiem”. (Opowieść o Szklanym Człowieku na podstawie: "Bajki" - Beata Krupska (Warszawa 1989))
Po świecie chodzi mnóstwo szklanych osób. Nie wyróżniają się niczym szczególnym. Spotkaliście kiedyś szklanego człowieka? Ja tak. Wielu znam do tej pory. Porozbijanych wewnętrznie. Ludzie ci, usilnie próbują posklejać swoje rozbite kawałki. Czasem im się to nawet udaje i prawie nie widać pęknięć. Uśmiechają się wtedy szeroko i udają, że nic nie boli. Potrafią nawet opowiadać o sile, którą czerpią z uderzenia, które ich rozbiło. Ale to tylko pozory. Wystarczy niewielkie poruszenie i taśma klejąca odpada, klej wysycha i człowiek znów się kruszy. Można smarować dobrym słowem, jak bandażem, ale w tym miejscu już zawsze będzie blizna.
Kiedy pęka szklany człowiek, maleńkie opiłki rozpryskują się dookoła. I wtedy ten, kto rzucił kamieniem, łatwo może pokaleczyć sobie o nie stopy. Jeśli nie potrafisz o kimś powiedzieć nic dobrego, zamień te słowa w milczenie, żebyś nie miał potem na rękach, okruchów z rozbitego czyjegoś życia.
