>> Zobacz zdjęcia z budowy trasy S7 w Krakowie
Po latach oczekiwań na budowę drogi ekspresowej w kierunku Warszawy wreszcie są podstawy do optymizmu. - Wszystko jest przygotowane do ogłoszenia przetargu, mamy już akceptację ministra infrastruktury i rozwoju, czekamy tylko na zgodę ministra finansów - mówi Jacek Pałasiński, dyrektor krakowskiego oddziału Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad. I zapewnia, że przetarg na S7 zostanie ogłoszony jeszcze w tym miesiącu.
Trasa o długości 55 km będzie podzielona na trzy odcinki. Dla każdego z nich zostanie ogłoszony przetarg na projekt drogi i jej wybudowanie.
Ulga w roku 2020
Wszystkie firmy, które się zgłoszą, najpierw będą sprawdzane pod kątem możliwości wywiązania się z umowy.
Te, które pozytywnie przejdą weryfikację, jesienią przyszłego roku będą mogły złożyć ofertę z ceną. Wtedy będzie już wiadomo, jak ma wyglądać nowa droga i jak trzeba ją zaprojektować. GDDKiA powinna w tym czasie dysponować koncepcjami poszczególnych odcinków (właśnie przymierza się do zlecenia tych opracowań).
Podpisanie umów z wykonawcami jest planowane na początek 2017 roku. Ale to wcale nie oznacza, że od razu ruszą roboty, bo firmy, które wygrają przetargi, muszą przygotować dokumentację projektową i uzyskać zgodę na realizację inwestycji drogowej. Harmonogram dla S7 zakłada, że ta decyzja ma być wydana na początku 2018 roku. I dopiero wtedy będzie można rozpocząć roboty budowlane. Mają potrwać dwa lata.
- Może odcinek od strony Krakowa nie będzie w pełni gotowy w 2020 roku, ale chcemy od wykonawcy gwarancji, że będzie przejezdny, by ruch został wyprowadzony poza miasto - mówi dyrektor Pałasiński.
Zgoda buduje
Według szefa krakowskiego oddziału GDDKiA istniała realna groźba, że droga ekspresowa S7 w kierunku województwa świętokrzyskiego nie zmieści się w planach rządowych inwestycji na najbliższe lata. Jego zdaniem duży wpływ na pozytywne rozstrzygnięcie miały naciski posłów i samorządowców. A przede wszystkim to, że mówili w tej sprawie jednym głosem.
- Można różnie oceniać małopolski zespół parlamentarny, ale w sprawie S7 okazał się skuteczny - twierdzi Antoni Rumian, wójt Michałowic. I dodaje, że o nowej trasie w kierunku Warszawy mówiło się od ponad 20 lat, choć większość tego okresu zmarnowano.
Przełom miał nastąpić w roku 2003, kiedy zmieniono przebieg nowej trasy - zamiast rozbudowywać obecną drogę krajową nr 7, zdecydowano się na jej budowę bardziej na wschód i ominięcie Krakowa, a nie wprowadzenie ruchu w jego środek. Wschodnia obwodnica miasta właśnie jest kończona, ale przygotowania do jej pociągnięcia dalej na północ przeciągały się w nieskończoność.
Poseł Józef Lassota, szef małopolskiego zespołu parlamentarnego, wspomina, że jednym z decydujących wydarzeń było przeforsowanie w marcu ubiegłego roku na sesji Komitetu Opiniowania Projektów Inwestycyjnych decyzji o szybkich przygotowaniach do budowy małopolskiego odcinka S7. - Potem też pojawiały się problemy. Musieliśmy na przykład przekonywać Warszawę, że badania archeologicznie wcale nie potrwają 6 lat, tylko 2 - opowiada.
Bez zmiany przebiegu
I gdy wszystko wydawało się zmierzać do szczęśliwego końca, pojawił się protest w Poradowie.
Mieszkańcy tej wsi chcieli zmienić przebieg S7, bo w przyjętym wariancie przecinała ich wieś. Spełnienie ich postulatów oznaczałoby kilkuletnie opóźnienie, Warszawa zyskałaby argument, aby nie dać pieniędzy. A gdyby Małopolska nie dostała ich teraz, to pewnie nie byłoby ich później, bo lata 2014-2020 to ostatni okres finansowania wielkich inwestycji w Polsce z unijnych dotacji.
Mieszkańcy Poradowa zmiany przebiegu nie wywalczyli (niektórzy złożyli skargę do Naczelnego Sądu Administracyjnego). Ze strony GDDKiA padły obietnice, że przy projektowaniu drogi zostaną uwzględnione dodatkowe zabezpieczenia i udogodnienia, których wcześniej nie planowano.
Najpierw na planowanej trasie pojawią się archeolodzy. Potem ruszą wykupy gruntów, a robotników można się spodziewać na początku 2018 roku.
Źródło: Dziennik Polski
