Tym samym kęcki Hejnał nie ma już żadnych szans wyprzedzenia lidera. Zresztą były to spekulacje czysto matematyczne, w które nie wierzyli sami kęczanie. Tracili dwa punkty do Rajska. Hejnał musiałby wygrać swoje spotkanie na własnym boisku z Grojcem i liczyć przynajmniej na remis lidera ze Skawą Podolsze, bo w przypadku takiej samej liczby punktów byłby na szczycie mając lepszy bilans bezpośrednich spotkań z Rajskiem. Trudno jednak oczekiwać, aby lider stracił punkt z outsiderem z Podolsza, mającym na finiszu wiosny kłopoty ze skompletowaniem składu.
- Odkąd jestem działaczem piłkarskim, po raz pierwszy jestem zmuszony do oddania meczu bez walki – tłumaczy Bogusław Bartula, prezes Skawy Podolsze. - Do czwartku obdzwaniałem zawodników. Tylko siedmiu było zdolnych do gry. Nie było zatem sensu jechać na mecz, żeby zagrać kilkanaście minut, aż ktoś z mających kłopoty ze zdrowiem zawodników zgłosi uraz i – tym samym – zdekompletowanie składu będzie powodem przerwania przez sędziego zawodów. Zresztą właśnie plaga kontuzji była powodem naszego spadku. Teraz musimy myśleć przede wszystkim nad skompletowaniem kadry pozwalającej nam jesienią wystartować w klasie B. Letnia przerwa nie jest przecież zbyt długa.
- Będziemy musieli jakoś przeżyć to, że w ostatniej kolejce nie będziemy mogli po sportowej walce świętować awansu – analizuje Grzegorz Pławny, dyrektor sportowy Rajska. - Sami jednak jesteśmy sobie winni przez zgubienie punktów w Brzeszczach, czy Kętach. Gdybyśmy „dowieźli” prowadzenie na Hejnale, nasz awans nie musiałby być taki „cichy”.
Skawa Podolsze wysłała informację do oświęcimskiego PPN o rezygnacji z przyjazdu do Rajska, aby nie wysyłać sędziów na mecz.
Follow https://twitter.com/sportmalopolska