W poprzednich rozgrywkach Węgrzcanka też liczyła się w walce o awans, ale wtedy ostatecznie zajęła 3. miejsce, za Zjednoczonymi-Złomeksem Branice i Karpatami Siepraw (te drużyny uzyskały przepustkę do wyższej ligi). Teraz wymieniana była w gronie głównych faworytów, na boisku potwierdziła te przepuszczenia. Czy w klubie spodziewanego się aż tak dobrego otwarcia?
- Trenuje się po to, by wygrywać. Na razie w meczach udaje się nam realizować to, co sobie wcześniej założyliśmy, stąd tak dobre wyniki - mówi trener węgrzcan Krzysztof Mastalerz.
Dodaje: - W poprzednim sezonie nie mieliśmy postawionego celu awansu, ale dobrą grą sami otworzyliśmy sobie drogę do niego. Wtedy się nie udało. A teraz, po takim początku, to już nawet nie mam jak owijać w bawełnę (śmiech). Chcemy powalczyć o piątą ligę.
W drużynie w letniej przerwie pojawiło się kilka nowych twarzy. Do Węgrzcanki trafili m.in. gracze ze Zjednoczonych-Złomeksu Branice i Nadwiślanki Nowe Brzesko. Z tego pierwszego klubu przyszedł król strzelców tej grupy Arkadiusz Chlebowski (teraz też błyszczy skutecznością, a w ostatnim meczu zaliczył trzy asysty), z drugiego - doświadczony Krzysztof Zawora. - Jestem zadowolony z transferów. Nowi piłkarze dobrze wpasowali się do drużyny nie tylko na boisku, ale też w szatni - mówi trener.
Ważne dla układu sił w czołówce grupy III będzie sobotnie (1.10) spotkanie - Węgrzcanka zagra na boisku wicelidera Tempa Rzeszotary. Szkoleniowiec zaznacza, że jego piłkarze do każdego rywala podchodzą z należytą powagą. - Nie będziemy mieć łatwych spotkań, niezależnie od tego, czy będziemy grać z drużynami z góry, czy z dołu tabeli. Na mecze z liderem wszyscy podwójnie się mobilizują - mówi trener.
