MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Klementyna, kobieta mądra i wyzwolona

Bartosz Dybała
Klementyna Zubrzycka została w 1910 r. jedną z pierwszych absolwentek farmacji na UJ
Klementyna Zubrzycka została w 1910 r. jedną z pierwszych absolwentek farmacji na UJ Fot. archiwum prywatne
Aptekarka z Limanowej, miłośniczka fotografii, nart, nurkowania, a też wielka fanka - w czasach międzywojennych - motoryzacji. Sylwetka Klementyny Zubrzyckiej.

Proszę, podejdź i zrób zdjęcia - mówił ks. prałat Kazimierz Łazarski, legendarny proboszcz limanowski i budowniczy bazyliki - do Klementyny Zubrzyckiej-Bączkowskiej, kiedy robotnicy kończyli prace przy kolejnym fragmencie kościoła. Jest rok 1891, setna rocznica uchwalenia Konstytucji 3 maja. Miejscowa społeczność chce uczcić patriotyczną rocznicę i jako wotum wystawić okazały murowany kościół, który miałby stanąć w miejsce dotychczasowego drewnianego.

Wśród robotników uwija się kobieta z aparatem fotograficznym, budząc zaciekawienie nie tylko pracujących, ale także miejscowej gawiedzi. To Klementyna Zubrzycka-Bączkowska, córka Walerego Wieniawy Zubrzyckiego, który po swoim teściu przejął pierwszą aptekę w Limanowej.

Budynek, w którym mieściła się apteka, wyburzono przy okazji stawiania nowej świątyni. Zubrzycki przewidział, że tak się stanie. W 1890 roku kupił budynek przy ul. Krakowskiej i zaadaptował go na aptekę. Właśnie tam po uzyskaniu dyplomu z farmacji pracę jako asystentka rozpoczęła w 1910 roku Klementyna, jego córka, którą określa się dzisiaj mianem kobiety wyzwolonej.

Jedna z pierwszych farmaceutek
Urodziła się 22 maja 1887 roku w Limanowej, tam też ukończyła szkołę powszechną. Edukację gimnazjalną rozpoczęła u sióstr urszulanek w Tarnowie, a skończyła w 1907 roku w Jaśle. Na studia wyjechała do Krakowa. Uczyła się na Wydziale Farmacji Uniwersytetu Jagiellońskiego, gdzie uzyskała dyplom magistra farmacji, podobnie jak jej siostra Wiktoria.

Były one jednymi z pierwszych farmaceutek na uczelni. W 1910 roku wróciły do Limanowej i rozpoczęły pracę u swojego ojca w aptece „Pod Gwiazdą”. Cztery lata później rodzina musiała uciekać z miasta, do którego zbliżały się wojska rosyjskie. Zubrzycki wywiózł córki i żonę Franciszkę do Grazu w Austrii. Aptekę zostawił pod opieką Zdzisława Bączkowskiego, młodego magistra farmacji.Do Limanowej wrócili w lipcu 1915 roku. Zakwitła miłość.

Klementyna i Zdzisław pokochali się, a ślub wzięli pięć lat później. Wychowali dwie córki: Krystynę i Janinę, które poszły w ślady rodziców. Klementyna przejęła aptekę po ojcu w 1919 roku i prowadziła ją długo, bo aż przez 32 lata. W pracy najwięcej czasu pochłaniało przygotowanie lekarstw. Niedzielne popołudnia cała rodzina spędzała na warzeniu i fasowaniu ziela rumianku. W 1951 roku apteka została upaństwowiona.

Najspokojniejszy czas dla rodziny Bączkowskich to międzywojnie. Dużo podróżowali wtedy po Europie. Odwiedzili m.in. Francję, Włochy i Bałkany. Klementyna i Zdzisław byli zakochani w górach, dlatego często chodzili w Tatry. Należeli do Polskiego Towarzystwa Tatrzańskiego. Mieli pozwolenie na przekraczanie granicy.

Przełomem w ich życiu był wybuch drugiej wojny światowej. Małżeństwo planowało otworzyć drugą aptekę. Zakupili w tym celu budynek na południowej pierzei limanowskiego rynku. Planu nie udało się jednak zrealizować, bo w październiku 1939 roku Zdzisław zmarł.

Klementyna została sama z dwiema córkami. Wszystkie zaangażowały się w działalność ruchu oporu.

Podczas okupacji hitlerowskiej apteka Bączkowskich była jedyną placówką służby zdrowia w mieście i okolicy. To właśnie ona zaopatrywała oddziały partyzanckie w środki opatrunkowe, znieczulające i surowicę. Narażając życie, pracownicy apteki szli w las i przekazywali je partyzantom. Dostarczali im również żywność.

W 1960 roku Klementyna przeszła na emeryturę. Zmarła 29 grudnia 1968 r. Spoczywa w rodzinnym grobowcu na cmentarzu parafialnym.

Aparat i samochód
Ludzie, którzy znają jej historię, zgodnie przyznają, że była wyjątkową kobietą z nietypowymi jak na tamte czasy zainteresowaniami. Bo, na przykład, uwielbiała samochody. Jako jedna z pierwszych w Limanowej i okolicy miała auto, wyprodukowane przez czeską Tatrę.

Jeździła na nartach i łyżwach, a także nurkowała. Uwielbiała wycieczki. Poza tym fotografowała. Nie tylko budowę limanowskiej bazyliki. Uwieczniła także m.in. powódź w 1934 roku i obchody święta niepodległości w Limanowej. Fotografowała od czasów szkolnych. Już kiedy była w gimnazjum w Tarnowie - dostała od rodziców pierwszy aparat, który nieustannie towarzyszył jej w spotkaniach, spacerach, podróżach. Po wyjściu za mąż w 1920 roku fotografowanie stało się już tylko dokumentacją wybranych zdarzeń.

Była niezależna i odważna. Ale dla odstresowania potrafiła zająć się tworzeniem gobelinów, wyszywaniem serwetek i obrusów. Wiele z nich trafiło do limanowskiej bazyliki. Malowała też pejzaże.

Historia zaklęta w zdjęciach
Do dzisiaj największym zainteresowaniem cieszą się jej zdjęcia. Te z budowy kościoła odnalazł Stanisław Ociepka, który pisze dla „Echa Limanowskiego”. Miał on okazję spotkać się z Krystyną Bączkowską-Cynke, córką Klementyny. Zaprosiła go do swojego domu w Limanowej. - Wiedziałem, że jest nieufna w stosunku do ludzi. Przyjęła mnie miło, ale z dystansem - wspomina pan Stanisław. Pokazała mu albumy.

Półtora roku odwiedzał panią Krystynę, która przy okazji każdej wizyty pozwalała zeskanować kolejne fotografie. Na żadnej z nich nie było limanowskiej bazyliki w trakcie budowy, o które Ociepka ciągle pytał. - Któregoś dnia powiedziała: Coś dobrego dzisiaj dla pana mam - wspomina pan Stanisław. Wskazała na pudła, które wcześniej leżały na strychu. Ociepka otworzył jedno z pierwszych i w końcu znalazł to, czego tak długo szukał.

Zdjęcia z budowy bazyliki ujrzały światło dzienne podczas wystawy w miejskiej galerii sztuki w Limanowej 25 października 2008 roku. Okazja była wyjątkowa. Tamtego dnia przypadała 90. rocznica poświęcenia bazyliki w Limanowej. Pani Krystyna przekazała je księdzu prałatowi Józefowi Porębie, ówczesnemu proboszczowi limanowskiej parafii. Część z nich można dzisiaj obejrzeć w jednej z sal domu pielgrzyma, a pozostałe w Muzeum Regionalnym Ziemi Limanowskiej. Bogate, arcyciekawe zbiory Klementyny znajdują się również w posiadaniu Muzeum Historii Fotografii w Krakowie.

***

Klementyna Bączkowska z d. Zubrzycka (1887-1968) była wnuczką Antoniego Müllera, właściciela apteki w Limanowej, która pozostawała w rękach rodziny do upaństwowienia w styczniu 1951 roku. Ojciec Klementyny, Walerian Zubrzycki, ożeniony z Franciszką Müllerówną, był społecznikiem i jako burmistrz Limanowej jednym z autorów rozbudowy miasta.

Klementyna miała wiele pasji (na niespotykaną wówczas skalę uprawiała sport: jeździła na łyżwach, nartach, nurkowała oraz uprawiała turystykę górską). Jej największą pasją była jednak fotografia.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska