Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kochana mamusiu, dlaczego mi to zrobiłaś!?

Katarzyna Janiszewska
fot. X-News, TVN24
Milimetry dzieliły niemowlę od śmierci. Gdyby Magda inaczej wbiła nóż, jego ostrze mogło przeciąć tętnice. A przecież była kochającą matką. Tak to w każdym razie wyglądało. Niby wszystko było dobrze. Tylko że nie zawsze. Zdarzało się, że na kilka dni znikała z domu. Nikt nie wie, co się z nią wtedy działo. Od lat leczyła się z uzależnienia alkoholowego. Mogła cierpieć na depresję poporodową. W środę sama oddała się w ręce policji. Dziecko nie umie jeszcze mówić, więc Katarzyna Janiszewska pyta, dlaczego matka omal nie zabiła?

Połowa domu wydaje się opuszczona. W oknach nieruchome firanki. Metalowa bramka bez dzwonka zamknięta na klucz.
Nie ma nikogo.
- Nie ma nikogo - staruszek wychyla głowę ze swojej połowy domu.
Dopiero późnym wieczorem, kiedy w okolicy gasną światła, wraca lokator. Chodzi od okna do okna. Czeka. Ma nadzieję, że może tej nocy ona wróci.
Chce usłyszeć wyjaśnienie: dlaczego to zrobiła?
Zdarzyło się to parę dni wcześniej.

Sobota, po deszczowym piątku jest ładna i ciepła. Wypogodziło się. I teraz wpadające do pokoju słońce wydobywa uroki wiszących w oknie firanek: misterne sploty, fikuśne, koronkowe wzory, promienie ślizgają się po nitkach złocąc je raz tu, raz tam. Te firanki to dzieło Magdy, wszystko ręczna robota. Magda z zawodu jest krawcową, szyje piękne studniówkowe kreacje z tafty, muślinu, żorżety, robi drobne przeróbki. Ma zręczne ręce i jest pracowita.
Teraz krząta się po kuchni, karmi synka, wsadza go do kółka obwieszonego zabawkami i grającego muzykę, bierze się za rozwieszanie prania, planuje sprzątanie, jak to przy sobocie. Dzień jak co dzień. W lodówce rozmraża się filet z kurczaka na obiad.
- Będzie kurczak na obiad - rzuca przez ramię do męża, który spieszy się do pracy.
Jest wpół do jedenastej. Mąż wychodzi.
- Dobra, może być kurczak. Później zadzwonię. Widzimy się wieczorem.

Cudny uśmiech
Rafał i Magda poznali się osiem lat temu, na dyskotece. Dokładnie dzisiaj wypada piąta rocznica ich ślubu, nie spędzają jej razem, ale o tym dalej.

Rafałowi spodobał się w Magdzie piękny promienny uśmiech i usta w idealnym kształcie. Była trochę skryta, raczej małomówna, trudno, taka uroda. Co piątek jeździł na dyskotekę, wiedział, że i ona tam będzie, do tego dopasowywał swoje plany. Zaczęli się spotykać.

Magda miała z poprzedniego związku kilkuletniego synka Mariusza. Dlatego matce Rafała nie bardzo się ta znajomość podobała: panna z dzieckiem, no wiadomo, że nie. Ale Rafał z małym świetnie się dogadywał, najpierw był wujkiem, a później szybko tatą.

- Na początku Magda była zdecydowana, spontaniczna, taka, jak ja - mówi Rafał. - Na spacerze znalazła przypięte do drzewa ogłoszenie o wynajmie połowy domu. Dwa dni i już się wprowadzaliśmy. Od razu chciała coś robić, działać.

Nie damy rady
Po ślubie ta energia jakby z niej uszła. Może przytłoczył ją nadmiar codziennych obowiązków? Wszystko widziała w czarnych barwach, mówi mąż, zawsze była pesymistką, a teraz jeszcze bardziej.

Kiedy dowiedziała się, że jest w ciąży, przestraszyła się. Oboje byli bez pracy. Z czego będą żyć? Jak utrzymają dwójkę dzieci? Nie poradzą sobie!

Ale wtedy Rafał podłapał robotę i zaczęło się układać. Po urodzeniu Tomka Magda promieniała, jak tylko robiło się ciepło, zabierała go na spacery, bawili się w piaskownicy, była czuła i troskliwa.
Idylla prawie się zrobiła...
No, kłócili się, owszem, jak w każdym małżeństwie zdarzały się kłótnie.
O jakieś pierdoły. O to, że Magda wyjęła ze zlewu sitko i nie założyła go z powrotem. Rafał okropnie się denerwował, bo śmieci wpadające do odpływu zatykały rury. A ona robiła to non stop.
O pieniądze, tu ciągle dochodziło do scysji. Jak tylko zdarzył się gorszy miesiąc, Magda wpadała w panikę i narzekactwo.
Ona: nie dociągniemy do dziesiątego, nie damy rady!
On: daj spokój, najwyżej pożyczymy.

I kolejne zmartwienie, bo Tomek co chwilę chorował: a to torbiel na wątrobie, a to problemy urologiczne, a to podejrzenie groźnego wirusa. Jeździli do Krakowa, od lekarza do lekarza, jeden szpital, drugi, trzeci.

Choroba
Dla pełniejszego obrazu całej sytuacji trzeba powiedzieć o jeszcze jednym fakcie: otóż Magda leczyła się z choroby alkoholowej. Trzy lata temu była na odwyku w zamkniętej klinice. Zdarzało się, że na dwa, trzy dni znikała z domu. Zostawiała męża, dzieci. Po prostu kamień w wodę.

A później wracała, jak gdyby nigdy nic, znów była przykładną żoną, matką: obiad na stole, pranie, sprzątanie, przepraszała, przysięgała, że to ostatni raz, że już nigdy więcej. Rodzina wybaczała, zapominała i żyli sobie dalej.

- Co się z nią działo w tym czasie, gdzie była? Nie mam pojęcia - przyznaje Rafał. - Nie dało się tego od niej wydobyć. Blokowała się, milkła, zamykała w swojej skorupie. I koniec.

Ostatnio zrobiła się jakaś niespokojna. Czasem siadała obok męża, przyglądała się, jak przewija małego. Jakby sprawdzała, czy dobrze to robi, czy sobie poradzi. Rafała trochę to nawet śmieszyło.
Niby żadnych sygnałów nie było...

W sobotę przed pierwszą starszy syn zadzwonił do Rafała. Skarżył się, że mama strasznie na niego krzyczy, bo nie chciał sprzątać. Kazała mu odkurzać, a on coś tam odpyskował, że później. Podobno powiedziała: sprzątaj, bo nie wytrzymam i coś sobie zrobię, chyba jakoś tak.

Rafał nie wziął tego na poważnie, różne rzeczy w nerwach człowiek mówi, ale przecież tego nie robi. A poza tym, nic wcześniej nie zauważył, mówi, no po prostu nic, żadnych niepokojących sygnałów.
Z wyjątkiem tego alkoholu...

Matka Rafała nie planowała wizyty. To był przypadek. Szczęśliwy traf. Wieczorem akurat była w pobliżu i postanowiła wstąpić do wnuków i synowej. Drzwi były otwarte. W środku cisza, ciemno, światła pogaszone.
Tomek leżał na łóżku w pokoju starszego brata. Miał podcięte gardło i nadgarstki.
Magdy nie było w domu.
- Zadzwoniła do mnie mama: przyjeżdżaj szybko, dziecko leży zakrwawione, Magdy nie ma w domu - relacjonuje Rafał. - Od razu pomyślałem, że to ona zrobiła, jakoś tak automatycznie przyszło mi to do głowy.

Krwawa zbrodnia
Milimetry dzieliły Tomka od śmierci. Gdyby Magda inaczej poprowadziła ostrze, mogła przeciąć tętnice i żyły. A wtedy dziecko wykrwawiłoby się na śmierć.

Cięcia były rozległe, ale raczej płytkie. Jakby osoba, która to zrobiła, walczyła ze sobą, nie mogła się zdecydować, by zadać decydujący cios. Ale przecież zostawiła dziecko bez pomocy, na pewną prawie śmierć.
Jest coś dziwnego w sposobie, w jaki Magda próbowała odebrać synkowi życie, w tej "krwawej zbrodni".
Kobiety tak nie postępują. Udusić dziecko poduszką - to już prędzej, to łatwiejsze, mniej drastyczne.
Widok krwi powinien ją otrzeźwić, odstraszyć. A tu trzy cięcia: szyja, nadgarstki, dla niemowlaka takie rany nawet płytkie, musiały być groźne.

To mogło być tak
Nie wiadomo, co się stało w sobotę, w domu w centrum Tarnowa. W tej sprawie można snuć tylko domysły.

Hipoteza pierwsza: Magda jest cyniczną, wyrachowaną kobietą. Nie kocha męża. Ucieka do kochanka, a dziecko jest przeszkodą w jej planach. Ale to mało prawdopodobne. Ma przecież drugiego syna. Nie, to przypuszczenie możemy odrzucić.

Hipoteza druga: psychologia zna pojęcie fugi. Fuga dysocjacyjna, inaczej ucieczka histeryczna, to zaburzenie nerwicowe. Człowiek czuje impuls, którego mimo najszczerszych chęci nie potrafi wytłumaczyć. Wychodzi z domu, wsiada w pociąg, budzi się w dziwnym miejscu, nie wie, co się z nim działo. Dla postronnych obserwatorów wszystko wygląda normalnie, nikt nie dostrzega, że z człowiekiem dzieje się coś dziwnego.
- Fuga to rodzaj padaczki - tłumaczy dr Maciej Szaszkiewicz, psycholog. - A padaczka wiąże się z uszkodzeniem mózgu, jakie może powstać na przykład na tle alkoholowym.

Hipoteza trzecia: choroba psychiczna. Magda mogła mieć urojenia, omamy. To głos w głowie kazał jej zabić? Ale nigdy nie dzieje się tak, że człowiek jest zdrowy i nagle coś takiego. To się w życiu prawie nie zdarza. Zwykle są wcześniej sygnały ostrzegawcze. Drobne objawy, które stopniowo się nasilają, kumulują. Nikt nie zwraca na nie uwagi i dochodzi do tragedii.
Za to później ludzie mówią: rzeczywiście, była jakaś dziwna, teraz sobie przypominam. A tu niczego takiego nie było.

Hipoteza czwarta: depresja poporodowa. I ta wersja pasowałaby w tej sytuacji najbardziej Choroba często ujawnia się właśnie pół roku po porodzie. Kobieta staje się smutna, brakuje jej energii, na nic nie ma siły. Jest rozdrażniona i miewa napady złości. Albo panicznego lęku, którego nie jest w stanie opanować. Boi się, że nie poradzi sobie z dzieckiem, że źle się nim opiekuje.
Dodatkowo problemy ze zdrowiem u Tomka, mogły spowodować u Magdy zaburzone, urojeniowe myśli: uchroni syna przed cierpieniem, przed ciężkim życiem, a rodzinę uwolni od problemów.
- Depresja poporodowa może dotknąć każdą kobietę - zaznacza dr Szaszkiewicz. - Choć rzeczywiście niektóre mają do niej większe predyspozycje. Te z natury pesymistyczne, smutne, z niską samooceną są podatniejsze na chorobę.

Czekam na ulicy
W środę o dziewiątej rano Magda odnalazła się w Krakowie. Od przechodnia pożyczyła telefon, zadzwoniła do dyżurnego policji.
- Jestem matką chłopca z Tarnowa. Czekam przy ulicy Bujaka. Przyjedźcie po mnie.

* Imiona rodziców i dzieci zostały zmienione.

Zarzut usiłowania pozbawienia życia
Matka dziecka została przesłuchana przez tarnowską prokuraturę.
Postawiono jej zarzut usiłowania pozbawienia życia dziecka i spowodowania u niego obrażeń. O takiej kwalifikacji prawnej zadecydował fakt, że rany były umiejscowione na szyi i nadgarstkach, a więc w miejscach, których uszkodzenie może spowodować poważne skutki. Kobieta przyznała się do spowodowania obrażeń i złożyła obszerne wyjaśnienia, zarówno co do przebiegu zdarzenia jak i tego, co działo się z nią od soboty. Prokuratura nie ujawnia treści zeznań.

Sąd aresztował matkę, która zraniła 7-miesięcznego syna [WIDEO]

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska