https://gazetakrakowska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Robert Więckiewicz ustatkował się dopiero po trzydziestce. Dziś jest przykładnym mężem i ojcem

Paweł Gzyl
Roberta Więckieiwcza zobaczymy niebawem w filmie "Vinci 2" Juliusza Machulskiego
Roberta Więckieiwcza zobaczymy niebawem w filmie "Vinci 2" Juliusza Machulskiego Andrzej Banaś
W szkole nie był orłem. Polonistka dostrzegła w nim jednak iskrę talentu. I miała rację: Dziś jest jednym z najlepszych aktorów średniego pokolenia w Polsce.

Szkolne improwizacje

Kiedyś w Nowej Rudzie na Śląsku wszyscy mężczyźni pracowali w miejscowej kopalni. Nie inaczej jego ojciec. Pieniądze, które przynosił do domu, z trudem wystarczały jednak od pierwszego do pierwszego. Dlatego mały Robercik nie był rozpieszczany. Kiedy próbował wytargować od rodziców jakąś zabawkę, najczęściej słyszał: „Nie stać nas na to”. Podobnie było w rodzinach jego kolegów, więc uważał to za normalne.

W szkole uczył się średnio: dawał radę z wszystkich przedmiotów, ale nie był orłem. Ponieważ miał naturalną charyzmę i potrafił dowcipkować, nie przykładał się specjalnie do nauki, podbijając serca nauczycieli naturalną improwizacją. Nie lubił z kolei, kiedy z niego się żartuje i potrafił przywalić z piąchy niejednemu z kolegów, kiedy ten wołał na niego „Wieniec”. Swoje frustracje wyładowywał grając w piłkę w ataku, ale kontuzja kręgosłupa ostudziła jego sportowe zapędy.

Spostrzegawcza polonistka

Po skończeniu podstawówki nie chciał iść do kopalni pracować jak ojciec, dlatego trafił do technikum budowlanego w Legnicy. W ciągu roku uczył się jak kłaść glazurę w nowym mieszkaniu, a w wakacje odbywał praktyki na budowie miejscowego szpitala. Po zajęciach wolał raczej z kolegami pociągnąć wino z gwinta niż uganiać się za spódniczkami. Nie był typowym przystojniakiem ze sportowej drużyny, więc dziewczyny nie zwracały na niego uwagi.

Los chciał, że trafił w technikum na polonistkę, która dostrzegła iskrę talentu w jego szkolnym pajacowaniu. Uznała, że ma mocny i wyraźny głos, więc zaangażowała go do szkolnego teatrzyku. Ponieważ poszło mu dobrze, rozsmakował się w występach na szkolnych akademiach i konkursach recytowania poezji. Kiedy przed maturą obwieścił rodzicom, że chce zdawać do szkoły teatralnej, ci byli zaskoczeniu, ale nie odwodzili go od tego pomysłu. I zdał do Wrocławia za pierwszym razem.

Imprezowa dziupla

Początkowo czuł się gorszy od swych kolegów z roku. Większość z nich pochodziła z dużych miast i bywała w teatrze czy w kinie. Tymczasem on tylko raz był na szkolnej wycieczce w Warszawie, z czego zapamiętał jedynie Pałac Kultury. Ale szybko okazało się, że co innego liczy się dla wykładowców wrocławskiej uczelni. Kiedy na zajęciach palnął monolog Raskolnikowa ze „Zbrodni i kary”, profesorka powiedziała tylko „To było genialne”.

Po szkole trafił do Poznania, gdzie spędził w Teatrze Polskim kolejne pięć lat. Sporo się tam nauczył, uczestnicząc w scenicznych eksperymentach, ale tęsknił za filmem. Miał dużo wolnego czasu, więc urządził w mieszkanku wynajętym mu przez teatr imprezową dziuplę. Wódka lała się tam strumieniami, a dziewczyny zmieniały się jedna za drugą. W końcu zaczął zawalać spektakle i dyrekcja postanowiła się z nim rozstać. Wtedy wyruszył na podbój Warszawy.

Wałęsa u Wajdy

W stolicy Robert trafił na reżysera Pawła Łysiaka, z którym współpracował w Poznaniu. Dzięki temu dostał rolę w szokującej sztuce „Shopping And Fucking”, za sprawą której trafił do Teatru Rozmaitości. Tam zobaczyli go Andrzej Saramonowicz i Andrzej Konecki. Dzięki nim wreszcie zaczął grać w filmach. Wielką popularność przyniósł mu „Vinci” Juliusza Machulskiego. Okazało się, że Robert ma komediowy talent i zrobił wspólnie z cenionym reżyserem aż siedem filmów.

W międzyczasie okazało się, że aktor ma też predyspozycje do dramatycznych ról. Andrzej Wajda dał mu okazję zapisania się w historii polskiego kina rolą Lecha Wałęsy w jego filmie „Człowiek z nadziei”. Z kolei Wojciech Smarzowski pozwolił mu wykreować skomplikowane psychologicznie postacie w „Domie złym”, „Weselu” i „Pod Mocnym Aniołem”. Dziś z powodzeniem sprawdza się również w serialach, jak choćby ostatnio we „Wzgórzu psów”.

Energiczna i uśmiechnięta

Kiedy był na studiach, zakochał się w pięknej koleżance z uczelni. Niestety: dziewczyna zginęła w wypadku samochodowym. Może dlatego potem rzucił się w wir romansów, zmieniając kobiety jak rękawiczki. „Dla ciebie zdobędę Oscara” – obiecywał niejednej. Ostatecznie po trzydziestce spoważniał i postanowił wtedy zmienić styl swego życia.

Akurat trafił do Warszawy i poznał w Teatrze Rozmaitości kierowniczkę literacką Natalię Adaszyńską.  „Energiczna, kontaktowa, uśmiechnięta” - mówił o niej Piotr Najsztub, u którego pracowała przy programie „Tok-Szok”. Natalia została żoną Roberta i urodziła mu syna Konstantego. Dziś jest też menedżerką męża, lecz zajmuje się nie tylko jego karierą, ale również całym domem.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Kultura i rozrywka

Polecane oferty
* Najniższa cena z ostatnich 30 dniMateriały promocyjne partnera
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska