Formalnie łącznica ma zostać otwarta 10 grudnia. Dzięki niej skróci się - do 24 minut - czas przejazdu pociągów ze Skawiny do Krakowa Gł. Teraz podróż z jedną przesiadką zajmuje ponad pół godziny. Na trasie tej, w ramach Szybkiej Kolei Aglomeracyjnej, będą jeździły pociągi Kolei Małopolskich (KMŁ). Podlegają one marszałkowi Jackowi Krupie, związanemu z Platformą Obywatelską.
Grzegorz Stawowy, prezes KMŁ chciał więc już 2 grudnia zorganizować dla mieszkańców Skawiny testowy, bezpłatny przejazd do Krakowa przez łącznicę, którą... zbudowała podległa rządowi PiS spółka PK PLK. - Już miesiąc wcześniej mieliśmy ustalony z PKP PLK rozkład jazdy naszego specjalnego pociągu. Na kilkadziesiąt godzin przed jego startem, kolejarze z tej spółki zaczęli komplikować nasze plany - mówi Grzegorz Stawowy. - Dostaliśmy m.in. informację, że w rejonie łącznicy muszą wykonać w trybie awaryjnym jakieś prace. Musieliśmy zmienić trasę i pociągi dojechały tylko do Płaszowa - podkreśla.
W PKP PLK oczywiście przekonują, że musieli je wykonywać właśnie w dniu, w którym na łącznice miały wjechać pociągi marszałkowskiej spółki. - Prace były wykonywane na stacji Kraków Bonarka, jednak wykluczały wjazd pociągów na łącznicę - mówi Dorota Szalacha z biura prasowego PKP PLK.
Roboty polegały m.in. na... uzupełnieniu na torach tłucznia. - Były niezbędne, gdyż w czasie jazd próbnych, z udziałem zespołów diagnostycznych, stwierdzono konieczność ich wykonania - zaznacza Dorota Szalacha. I przekonuje, że nie można było ich wykonać w innym terminie, ponieważ był on uzależniony m.in. od dostawy materiałów.
W te argumenty nie do końca wierzą w Kolejach Małopolskich. - Jeśli za kilka dni okaże się, że tzw. warszawskie VIP-y z ministerstwa infrastruktury i PKP zorganizują swój pokazowy przejazd, to sprawa będzie oczywista - mówi Stawowy.
Trudno nie odnieść wrażenia, że te „awaryjne” prace były kolejnym narzędziem w wojnie na małopolskich torach między spółkami związanymi z PiS i PO. Kilka dni temu informowaliśmy, że Koleje Małopolskie mogą mieć po 10 grudnia problemy z uruchomieniem części pociągów. Każdy skład musi bowiem przechodzić co 7 dni podstawowy przegląd. KMŁ nie mają jednak swojego zaplecza technicznego. I korzystają z bocznicy, która należy do... „pisowskich” Przewozów Regionalnych. Umowę mają podpisaną tylko do 9 grudnia. I wszystko wskazuje na to, że Przewozy Regionalne jej nie przedłużą. Co może być odbierane jako „zemsta” za to, że marszałek Jacek Krupa odbiera im trasę Kraków-Miechów i zleca realizowanie na niej kursów w ramach SKA Kolejom Małopolskim. W zeszłym tygodniu w Urzędzie Marszałkowskim odbyło się spotkanie na ten temat prezesa Przewozów Regionalnych z marszałkiem, ale z naszych informacji wynika, że nie przyniosło konkretnych efektów.
Przypomnijmy, że dużo kontrowersji pojawiało się w ostatnim czasie również wokół samej wspomnianej łącznicy, po której nie mogły jechać pociągi KMŁ. W listopadzie pisaliśmy na łamach „Kroniki”, że dopiero co zamontowane, nowe boczne ściany stacji Kraków-Zabłocie - modernizowanej przy okazji budowy łącznicy - zostaną zdemontowane. A potem... znów zamontowane, kilka metrów dalej. Wszystko dlatego, że kolejarze od razu nie zdecydowali się na stworzenie szerszych peronów i miejsca na kolejne tory - będą je dobudować w ramach innej inwestycji.
Krowoderska.pl - Krowoderska.pl - Pozwolenie na budowę - odc. 4
Autor: Gazeta Krakowska, Dziennik Polski, Nasze Miasto
Follow https://twitter.com/dziennipolski