Generał brygady Jerzy Wójcik, były dowódca 6. Brygady Desantowo-Szturmowej o nowym dowódcy Wojsk Specjalnych płk. Piotrze Patalongu wypowiada się w samych superlatywach. - To oficer bardzo zrównoważony, posiadający znakomite przygotowanie teoretyczne i praktyczne do dowodzenia tego rodzaju wojskami. Małomówny, ale wypowiadający się zdecydowanie i jasno, nieowijający w bawełnę. Nigdy nie słyszałem żadnych negatywnych opinii o nim. Dwukrotnie dowodził w Krakowie 18. batalionem w naszej brygadzie.
Piotr Patalong karierę oficerską rozpoczął jako dowódca plutonu rozpoznawczego w 12. Dywizji Zmechanizowanej. Całe dorosłe życie związał z jednostkami specjalnymi. Dowodził zarówno 18. bielskim batalionem szturmowym w 6. Brygadzie Desantowo-Szturmowej, jak i 1. pułkiem komandosów w Lublińcu i jednostką "Grom". Skończył słynny amerykański kurs rangersów.
- Płk Piotr Patalong był jednym z najlepszych dowódców batalionu w czasie powstania w Karbali w Iraku- wspomina gen. broni Edward Gruszka, dziś dowódca operacyjny Wojska Polskiego. - Byliśmy w Iraku w czasie powstania Mahdiego. To była prawdziwa wojna, krwawa rewolucja. Batalion Patalonga działał w prowincji Al-Hilla. Jako dywizja utrzymaliśmy wszystkie obiekty. Patalong wspomagał także działania w Karbali, gdzie bronił m.in. ratusza i komendy policji w całej prowincji. Byłem twórcą Wojsk Specjalnych i uważam, że Piotr Patalong jest jednym z najlepiej przygotowanych oficerów do kierowania tymi wojskami. Ponadto ma jak mało kto w bagażu doświaczeń dowodzenie wszystkimi ważnymi jednostkami specjalnymi w Polsce.
- Piotr bardzo dobrze sprawdził się jako dowódca w czasie misji w Bośni i Hercegowinie oraz w Iraku - zapewnia chorąży, który jako dzisiejszy podwładny Patalonga nie chce się ujawniać. - Byłem z nim w obu tych miejscach, pamiętam szczególnie Irak, gdzie było bardzo niebezpiecznie, nasz dowódca nie ociągał się, nie chował po okopach, szedł z nami do boju. - Pamiętam taką sytuację z 18. batalionu - wspomina jeden z oficerów. - Wtedy podczas święta był u nas z wizytą ambasador USA Wiktor Ashe. Dowódca zamiast stać na honorowej trybunie, był ze swoimi żołnierzami. Pułkownik rozmawiał przyjacielsko z sierżantem.
Ppłk Krzysztof Miękina z 2. Korpusu Zmechanizowanego opowiada, że Patalong przyszedł do krakowskich czerwonych beretów razem z Romanem Polko. Obaj w stopniach kapitanów. - Piotr jest raczej zamknięty, bardzo rzeczowy. Dowódca w stylu amerykańskim. Woli być w polu niż na salonach.