1 lutego na portalu OLX pojawiło się ogłoszenie o pracy dla ratownika zamieszczone przez fundację, w której zarządzie do niedawna zasiadał obecny dyrektor Miejskiego Ośrodka Sportu i Rekreacji Marcin Rojna. Wielkie było zaskoczenie ratowników, kiedy zorientowali się, że rekrutacja dotyczyła ich miejsc pracy. Co prawda w trakcie wyjaśnień okazało się, że Rojna nie zasiada już w zarządzie Instytutu Ratownictwa, ale dalsze wyjaśniania okazały się urzędniczym science fiction w konfrontacji z faktami. Dlaczego?
Rzecznik ratusza wyjaśniał w odpowiedzi na nasze pytania, że MOSiR boryka się z problemami kadrowymi, bo m.in. jeden z ratowników złamał nogę i jest na chorobowym, tyle że ogłoszenie pojawiło się… dwa tygodnie przed jego wypadkiem. Wróżą tam czy co? MOSiR nie zlecał rekrutacji, ale był zainteresowany obstawą basenu... nad Łubinką, który od czterech lat jest nieczynny i popada w ruinę, bo jego obecny dzierżawca (ma umowę do końca lipca tego roku) wycenił remont na 4 mln zł. Teraz, żeby dotrzymać słowa łaknącym słońca i kąpieli mieszkańcom trzeba będzie basen już na te wakacje wyremontować i otworzyć.
O co w tym wszystkim chodzi? Zapewne o pieniądze, bo oferowana praca była o kilkaset złotych niższa, odpadały też koszty ZUS (ratownicy mieli otrzymać 3 tys. zł, ale brutto). I tu ratusz podaje przykład jak się powinno zarządzać basenem - jak w Chełmcu. Na dowód podano, że koszt utrzymania załogi ratowników, gdzie zmianę pełnią we trzech, to 600 tys. zł rocznie, a już w pobliskim Chełmcu, przy czteroosobowej obstawie tylko 350 tys. zł. I trochę wierzyć się nie chce, bo na stronie urzędu gminy ta usługa skalkulowana jest na 550 tys. zł. I taka to restrukturyzacja: od ratownika do królika, który doświadcza pomysłów na oszczędzanie. Trzymajcie się ratownicy!
ZOBACZ KONIECZNIE
