Uważają, że to bezczeszczenie miejsca pamięci, z którego 6 sierpnia 1914 roku wyruszyła Pierwsza Kompania Kadrowa, by wzniecić powstanie przeciw zaborcom. Apelują ponadto o dokończenie projektu budynku z okresu międzywojennego i powiększenie domu marszałka o kolejne skrzydła. Liczą, że uda im się pozyskać pieniądze na wykup terenu z rąk prywatnego właściciela dzięki zbiórkom w kraju i za granicą.
Nowoczesny biurowiec ma mieć siedem pięter, skośne ściany i dwukondygnacyjny parking podziemny na 170 aut. Na parterze przewidziano sklepy, cztery piętra przeznaczono na biura, a dwa kolejne na apartamenty. Budowa ma ruszyć wiosną i zakończyć się w 2015 roku. Na placu trwa już wyburzanie starego biurowca, który stanął tu w latach 70.
- Oleandry to jeden z najważniejszych symboli polskiej niepodległości. Nie wolno dopuścić, by uległy degradacji za sprawą wznoszonego tu obiektu biurowo-mieszkalnego - mówił Piotr Kalisz, sekretarz OKNO. - Pierwszym celem komitetu jest wpisanie tego miejsca na listę Pomników Historii.
Tak zrobiono np. z polem bitwy pod Grunwaldem. W takich miejscach obowiązuje ścisła ochrona konserwatorska i można zakazać tu dowolnej zabudowy. Podobnie stało się i na Oleandrach w roku 1922, kiedy rada miasta wyłączyła ten teren z inwestowania. Józef Piłsudski przyjmował tu legionistów i defilady wojskowe. Ale władze PRL zezwoliły już na zabudowę. Dziś to prezydent RP wprowadza obszary na listę Pomników Historii. Komitet ma poruszyć tę sprawę za dwa tygodnie na spotkaniu w kancelarii prezydenta.
Problem w tym, że inwestor ma już prawomocne pozwolenie budowlane. Nadzieja OKNO jednak nie gasnie. - Architekt Krakowa zadeklarował nam, że wyperswaduje inwestorowi realizację tego projektu - poinformował Bogdan Klich, senator PO. - Zabudowa powinna korespondować z tym miejscem, a zupełnie do niego nie przystaje - dodał.
Zmiana wyglądu nowej budowli to jednak minimum, jakie chce osiągnąć komitet. Chciałby przede wszystkim dokończyć Dom im. Józefa Piłsudskiego według projektu z lat 20. W potężnym gmachu miałaby być prowadzona działalność edukacyjna o "Kadrówce" i walkach Polaków z zaborcami.
Wszystko to jednak zbyt późno. W tym roku przypada okrągła, setna rocznica wymarszu I Kompanii Kadrowej. Mają się odbyć uroczystości z wielką pompą. Poza corocznym marszem "Kadrówki" m.in. pokazy kawaleryjskie i piknik na Błoniach. Wszystkich atrakcji jeszcze nie zaplanowano. Uroczystości będą jednak przebiegać tuż obok placu budowy. A ma się na nich zjawić prezydent Bronisław Komorowski.
- Może i dobrze. To wywoła wstrząs, który spowoduje, że władze miasta i państwa w końcu zajmą się tym tematem - mówił Krzysztof Szczerski, poseł PiS. - To dobry moment. Stary biurowiec zostanie wyburzony i będzie można przywrócić temu miejscu charakter planowany przed wojną - dodał Andrzej Duda, także poseł PiS. Domaga się, aby Skarb Państwa wykupił teren.
Najbardziej racjonalnie wypowiedział się jednak historyk, prof. Andrzej Chwalba: - Ważne, aby należycie zagospodarować całe to miejsce do 11 listopada 2018 roku na 100. rocznicę odzyskania niepodległości. To będzie sukces.
Chwalba nawiązał do faktu, że miastu ciągle nie udało się odzyskać samego Domu im. Józefa Piłsudskiego. Zajmuje go Związek Legionistów Polskich prowadzony przez Krystiana Waksmundzkiego. Komendant Waksmundzki o wczorajszym zebraniu komitetu na Oleandrach nic nie wiedział. - My już od dawna walczymy z tą inwestycją. Skierowaliśmy sprawę nawet do prokuratury - mówi Waksmundzki. - Komitet ujawnił się teraz. Jak widać idą wybory - komentuje.
Gmina walczy o dom. Ciągle mamy pat w sporze o Dom im. Piłsudskiego
Związek Legionistów Polskich komendanta Krystiana Waksmundzkiego zajmuje budynek od lat 90.
Gmina udowodniła już w sądzie, że ZLP nie jest kontynuatorem związku legionowego sprzed II wojny światowej i nie ma prawa do budynku. Musi jednak wygrać jeszcze jeden proces, by ZLP eksmitować. Spory na wokandzie trwają już pięć lat. Co więcej, Waksmundzki przeznaczył budynek do użytku kilku związanych z nim instytucji. Gmina musi eksmitować je wszystkie. A najpierw stara się wymeldować komendanta, który zabytek traktuje też jak własny dom.
Prezydent Krakowa zaproponował ZLP, by ten wydał budynek, a w zamian będzie miał w nim miejsce wraz z innymi organizacjami niepodległościowymi, które się wprowadzą. Komendant Waksmundzki się nie zgodził.
Tymczasem urzędnicy za 50 tys. zł przeprowadzili już inwentaryzację budynku i stworzyli projekt jego remontu. Planowali go rozpocząć w III kwartale br., ale nie wiadomo, czy komendant robotników wpuści. A budynek jest mocno zrujnowany. Naprawić trzeba dach, ściany, posadzki. Koszty oszacowano na 4 mln zł.
Artykuły, za które warto zapłacić! Sprawdź i przeczytaj
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!
"Gazeta Krakowska" na Twitterze i Google+