https://gazetakrakowska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Kornaś: Tramwaje w Krakowie mają sens, estakady - nie! [MAPA, SONDA]

Marcin Kornaś, Stowarzyszenie Przestrzeń-Ludzie-Miasto
Anna Kaczmarz / Polskapresse / Dziennik Polski
Skąd się biorą korki? - trudno w to uwierzyć, ale można odnieść wrażenie, że nikt z miejskich urzędników nigdy się nad tym nie zastanawiał. Dlatego recepta na korki jest dla nich prosta - więcej dróg!

W rzeczywistości inwestycje drogowe mające rozwiązać problemy komunikacyjne często tylko je kumulują. Estakady w ciągu ulic Nowohuckiej i Powstańców Wielkopolskich czy Opolskiej przeniosły korki na następne skrzyżowania i nie poprawiły sytuacji kierowców. Podobnie nowe drogi, jak np. Herberta, Turowicza, Tischnera, które wtłoczyły ruch do Śródmieścia bez redukcji zatorów.

Główną przyczyną powstawania korków jest osiągnięcie maksymalnej przepustowości ulic oraz skrzyżowań z sygnalizacją świetlną, zwłaszcza w godzinach szczytu. Liczba samochodów na ulicach ciągle rośnie - nie można więc stworzyć takiego układu drogowego, który umożliwiałby ich płynny przejazd. Oznaczałoby to bowiem całkowitą dominację obszarów przeznaczonych na cele transportowe w mieście, zwłaszcza w centrum. Tymczasem im więcej pasów ruchu - tym więcej korków.

Nieodrobiona lekcja z Zachodu
Układ drogowy Krakowa rozbudowany został zgodnie z archaicznymi założeniami urbanistycznymi z lat 70. Zakładały one wygodny dojazd samochodem do każdej części miasta, nie biorąc pod uwagę ograniczeń wynikających z ekonomii przestrzeni - w Polsce to ostatnie pojęcie do tej pory jest praktycznie nieznane. Plany te są oderwane od możliwości parkowania, przepustowości skrzyżowań i realiów ekonomicznych.

Na Zachodzie cztery dekady temu takie rozwiązania doprowadziły do tych samych negatywnych zjawisk, jakie obserwujemy dziś w Krakowie: zmniejszenia roli komunikacji miejskiej na rzecz indywidualnej, narastania korków, problemów z miejscami parkingowymi i degradacji przestrzeni miejskiej.

W efekcie nastąpił zwrot w polityce transportowej i powrót do rozbudowy systemów komunikacji zbiorowej, zwłaszcza tramwajowej, którą w latach 70. masowo likwidowano.

Rozpoczęto także proces uspokajania ruchu. Naukowcy, zwłaszcza w USA, zaczęli zwracać szczególną uwagę na ekonomiczne korzyści transportu publicznego, który na znacznie mniejszej przestrzeni przewozi znacznie więcej osób.

Tramwaj jak pół kilometra aut

Kraków działa niekonsekwentnie. W 1995 roku przystąpił do europejskiego Klubu Miast bez Samochodu, a z drugiej strony rozbudowując nadmiernie drogi kosztem komunikacji zbiorowej doprowadził do wzrostu ruchu samochodowego z 19,2% w 1995 do 33,5% w 2013 roku (przy jednoczesnym spadku liczby podróży autobusami i tramwajami o 12,3%).

W efekcie transport zbiorowy staje się coraz mniej wydajny. Powstaje ekonomiczna pułapka - drogi i konieczne dla nich miejsca parkingowe wymagają znacznie większych pieniędzy niż infrastruktura tramwajowa.

Pomówmy o liczbach: 150 aut zajmuje powierzchnię ponad 750 mkw., gdy tymczasem tramwaj, zabierający tyle samo pasażerów, wraz z niezbędnym torowiskiem to 104 mkw. Doliczając do tego odstępy między samochodami, otrzymujemy w przypadku drogi z jednym pasem ruchu korek długości ok. kilometra, w przypadku drogi dwujezdniowej - ok. 500 metrów. Mówiąc bardziej obrazowo - gdyby pasażerowie jednego tramwaju jechali samochodami, zajęliby przestrzeń od skrzyżowania alei Mickiewicza z ul. Reymonta do skrzyżowania z aleją 3 Maja.

Dlatego miastu znacznie bardziej opłaca się budować nowe linie tramwajowe niż nowe drogi - żadne skrzyżowanie z sygnalizacją świetlną nie przepuści 150 aut za jednym razem. Ale przepuści 2 tramwaje z 300 pasażerami na pokładzie.
Wbrew pozorom, inwestycje w autobusy i tramwaje opłacają się również tym, którzy zostaną w samochodach. Jak wykazują badania, przeciętna prędkość osoby poruszającej się samochodem po mieście zależy od przeciętnej prędkości (od wyjścia z domu do dotarcia do celu) osoby poruszającej się komunikacją zbiorową. To tak zwany paradoks Downsa-Thomsona. W uproszczeniu: im lepsza jest komunikacja zbiorowa, tym więcej osób z niej korzysta, więc po mieście porusza się mniej aut.
Na przykład: stosunkowo dobra komunikacja publiczna między centrum a Nową Hutą sprawia, że przejazd samochodem na tej trasie w godzinach szczytu powoduje mniejsze problemy niż na ul. Nowohuckiej, która takiej alternatywy nie posiada i jest notorycznie zakorkowana.

Długa droga do ratusza
Trasa wolbromska w proponowanym przez miasto kształcie może powielić błędy z przeszłości. Funkcjonująca droga wojewódzka nie ma takiego natężenia ruchu poza godzinami szczytu, aby budować dla niej trasę alternatywną. Potrzebna jest wyłącznie budowa połączenia ul. Pachońskiego i Opolskiej, które będzie stanowiło dojazd do parkingu P+R. Z kolei dalsza część planowanej trasy w kierunku centrum niepotrzebnie zachęcałaby do korzystania z samochodu, co w praktyce przełoży się na kolejne problemy komunikacyjne w centrum miasta (mapka obok). Utworzenie nowych skrzyżowań spowoduje również pogorszenie warunków ruchu na trasach alternatywnych: na ul. Prądnickiej, Batalionu Skała AK i Łokietka, a także na ul. Fieldorfa Nila i ul. Prądnickiej. Przebieg ten nie ma zresztą uzasadnienia w natężeniu ruchu, gdyż korki w tym rejonie powstają jedynie w godzinach szczytu, tak jak zresztą w całym mieście.

W celu likwidacji zatorów drogowych należy rozbudować system komunikacji publicznej w postaci tramwaju korzystającego z wydzielonego torowiska, najlepiej posiadającego bezwzględny priorytet na skrzyżowaniach. Wymaga to jednak zmian w finansowaniu infrastruktury transportowej. Należy zrezygnować z budowy archaicznych układów drogowych, takich jak trasa wolbromska i galicyjska, oraz kosztownych estakad i wielopoziomowych węzłów drogowych. Zamiast tego jak najszybciej powinny powstać zaplanowane już trasy tramwajowe na Górkę Narodową i Azory, wraz z parkingami P+R. Należy też mocno lobbować za powstaniem obwodnicy północnej.

Kierowców nie trzeba przekonywać, że zatory drogowe w Krakowie pomimo budowy nowych dróg się zwiększają. Nie trzeba też ich przekonywać, że gdyby mieli alternatywę w postaci sprawnej, rozbudowanej i szybkiej komunikacji miejskiej, to nie traciliby czasu w korkach, tylko z niej korzystali. Niestety, droga do przekonania urzędników wydaje się znacznie dłuższa do pokonania niż korki na Alejach Trzech Wieszczów.

CO TY WIESZ O WIŚLE? CO TY WIESZ O CRACOVII? WEŹ UDZIAŁ W QUIZIE!"

"Gazeta Krakowska" na Twitterze i Google+
Artykuły, za które warto zapłacić! Sprawdź i przeczytaj

Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!

Komentarze 74

Komentowanie zostało tymczasowo wyłączone.

Podaj powód zgłoszenia

W
Wraith
Tylko, że ta mniejszość procentowo wcale nie taka mała. 55% za metrem i 45% przeciw.
W
Wraith
W korku to się najwyżej pobujasz, bo pojechać nie bardzo się da...
b
behemot
"Należy pamiętać, że auta wiozą ludzi "od drzwi do drzwi""

Nie od drzwi do drzwi tylko...od parkingu do parkingu. A zwłaszcza w centrum to zupełnie nie to samo.
D
DS
Jeszcze jak usłyszę trochę takich mądrości to po prostu... ach... sam zapierda***j komunikacją miejską jak chcesz ja tam wole bujać się autem ;) Bo mnie stać :P
p
pasazer
w przyszlosci nie tylko estakady ale tunele pod rondami powinny byc. Jak wszedzie beda estakady nad rondami to bedzie brzydko, np w przyszlosci jesli chodzi o rondo grzegorzeckie i trase w kierunku z polnocy w strone wisly to powinien byc tunel pod grzegorzeckim a nie estakada. Pisze w przyszlosci, bo juz teraz to nowe rondo nie wydala. Tak samo tunel powinien byz pod ulica wielicka z kierunku od nowohuckiej do Turowicza
m
marek
dziwny wymieszany artykul, estakady sa potrzebne. mamy ich w krakowie kilka a potrzeba jeszcze z dziesiec. Tak wiec do roboty gospodarze krakowa
D
Dorota
płaci za jego utrzymanie, bo samo wybudowanie to nie koniec i tak gigantycznych kosztów - wówczas okaże się, że nie ma chętnych. Już teraz jest poważny problem z kosztami utrzymania tunelu tramwajowego... Oczywiście, że tramwaj i autobus w obecnej postaci (trasy, tabor, przystanki) jest daleki od doskanaości, ale tutaj za absolutnie mniejsze pieniądze można szybko doprowadzić do pokrycia miasta siatką sprawnego transportu miejskiego, a jeszcze jest do wykorzystania sieć torów kolejowych i rzeka Wisła
b
bobo
Dla mnie zbyt dużą stratą czasu jest przejście w x minut na przystanek, oczekiwanie na tramwaj/autobus, przejście w x minut z przystanku do pracy a następnie powrót. Wszystko zależy od tego, gdzie się mieszka i pracuje. Nie w każdym punkcie jest tak różowo jak piszesz.
M
MG
Chyba nie jechałeś dawno komunikacją zbiorową w Krakowie. Już dawno nie kasuje się biletu za wejście. Od dawna są bilety czasowe. Piszesz: "(...) nie znam człowieka, ktory chciałby podróżować od jakiegoś przystanku do innego ..." Ja podróżuję do pracy co dzień tramwajem i za nic w świecie nie przesiądę się do samochodu. Szkoda mojego cennego czasu i pieniędzy na stanie w korku. Śmiać mi się chce z ludzi, dla których zbyt dużym wysiłkiem jest przejście 30 kroków do przystanku.
k
krk
"Miast" naskakiwać na innego to proszę sam przeczytaj najpierw co napisałeś/aś i popraw swoje błędy... Palnt..
k
krk
No to Twoja nadzieja niech zgaśnie, bo referendum pokazało że "normalna reszta" właśnie chce metra- a to Ty jesteś w mniejszości...
b
bobo
zgadzam się z arumentem door to door, a do tego:
- komunikacja miejska jest droga. Przy min. dwóch osobach w samochodzie autobus/tramwaj nie kalkuluje się
- jest wolna
- bywa niekomfortowa (ciasno, gorąco i mocno 'nieświeżo')
- miejsca siedzące niezagwarantowane ;)
- zlikwidowano dużo bezpośrednich i wygodnych linii tramwajowych
- nie kupuję obecnej wizji 'radosnego' przesiadania się po kilka razy

Jak na razie nic mnie nie przekonuje do zmiany środka transportu.
Nawet ciągłe rozszerzanie strefy płatnego parkowania. W Polsce mamy jakąś manię -'ograniczać dostęp zamiast mądrze rozwijać'...

Niemniej uważam, że powinno się nieustannie dążyć do rozwoju możliwości komunikacji miejskiej oczywiście przy rówoczesnej realizacji kluczowych inwestycji drogowych (+ budowa parkingów podziemnych z cenami, które mają jakikolwiek sens...).
j
ja
tylko jeden bilet jest jednorazowy, reszta czasowe...
a tych zmian o których piszesz pewnie nie dożyjesz...
j
ja
skoro jest za dużo osobówek, a ponad 50% ceny paliwa to podatek, to państwowych pieniędzy też jest 'za dużo', a jakoś tego nie widać. Jakby doszła jeszcze jedna opłata to tak samo byłaby zagospodarowana jak te miliardy które już są zabierane...
x
xder
Należy pamiętać, że auta wiozą ludzi "od drzwi do drzwi", a komunikacja miejska "od przystanku do przystanku". Pomijając komfort (np. kobieta w wieczorowej kreacji), to nie znam człowieka, ktory chciał podróżować od jakiegoś przystanku do innego (poza ekipami sprzątającymi przystanki).

Żeby ludzi przekonać do komunikacji zbiorowej, to należy najpierw doprowadzić ją sprawnie do wszystkich miejsc i skończyć z idiotycznym kasowaniem biletu za każde wejście, a powinno się pobierać opłatę za CZAS UŻYTKOWANIA komunikacji, np. 20 minut, 45 minut, 60 minut, itd.

Ale to tylko część problemów. W Krakowie zmienia się struktura celów podróży. Coraz mniej ludzi jedzie do centrum, bo tam niedługo zostaną tylko knajpy. Urzędowe sprawy niedługo będzie się załatwiało tylko przez internet lub przy hipermarketach, a studiowanie przenosi się do prawdziwych campusów, jak np. na Ruczaju. Poza miastem powstaną też centra rozrywki, rekreacji itp.

Ponadto pojawią się małe elektryczne autka miejskie 1-2 osobowe (mniejsze, niż meleksy), które zrewolucjonizują poruszanie się po miastach całego świata.

I wtedy okaże się, że wszystko, co tu jest dyskutowane, jest ARCHAICZNE ...
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska