Siostry prezentki z ul. św. Jana w Krakowie zastanawiają się, czy to nie jest działanie miasta przeciw Kościołowi. W sąsiedztwie świątyni, klasztoru i szkół prowadzonych przez zakonnice zezwolono na cztery knajpy z alkoholem. Teraz doszła piąta, bardzo uciążliwa.
- Z powodu hałasu nie można spokojnie spać. A wstajemy już o piątej rano. Później przez cały dzień mamy zajęcia z uczniami w szkole. W weekendy też nie da się odpocząć. Jesteśmy już psychicznie wykończone - żali się jedna z prezentek.
Na krzyki i zakłócanie spokoju skarżą się też inni mieszkańcy ul. św. Jana. Mówią, że po ich interwencjach uspokoiło się nieco w czterech lokalach, ale teraz pojawił się nowy bar, Bulldog, gdzie często prym wiodą turyści, w tym Brytyjczycy. Po kilku piwach czy drinkach są coraz głośniejsi. Najgorzej jest podczas telewizyjnych transmisji meczów czy śpiewów w ramach karaoke.
Przedstawiciele Bulldoga podkreślają, że chcą żyć w zgodzie z mieszkańcami. Zapewniają, że jeszcze bardziej będą zwracać uwagę klientom oraz zamykać drzwi i okna w lokalu.
Urzędnicy miejscy przyznają, że jeżeli właściciel skompletuje wymagane dokumenty, to muszą mu wydać zezwolenie na sprzedaż alkoholu. Koncesję można stracić, jeśli interwencje służb potwierdzą zakłócanie porządku czy sprzedaż alkoholu nieletnim.
Mieszkańcy wnioskują o bardziej zdecydowane kontrole policji, straży miejskiej i działania władz miasta. Radny PO Aleksander Miszalski przygotował projekt uchwały o powołaniu burmistrza nocnego (wzorem np. Paryża, Londynu, Nowego Jorku), który czuwałby nad spokojem w mieście po zmroku.
Przejdź do GALERII, by przeczytać więcej.
Hulajnoga i Biblia hitami komunijnych prezentów
