Przewoźnicy nie przyjmują argumentów, że ograniczenia w ruchu busów mają sprzyjać komunikacji miejskiej czy poprawie jakości powietrza. Podkreślają, że wyrzuca się busy z Pawiej i Worcella, a jednocześnie dopuszczony jest dojazd do dworca MDA. Jak zaznaczają, spaliny i tak zostaną w tej samej części miasta. Busiarze podkreślają także, że nie ma podstaw prawnych do zmian.
- ZIKiT nie wypowiedział nam umów korzystania z przystanków. Nie będziemy respektować tego zakazu – mówi Dariusz Tarnawski, prezes Ogólnopolskiego Stowarzyszenia Przewoźników Osobowych. Przewoźnicy dodają, że w piśmie od urzędników nie ma też żadnej konkretnej daty, od kiedy nie będą mogli korzystać z wybranych przystanków. Nie doczekali się też na to odpowiedzi.
Busiarze czekają póki co czekają do soboty, kiedy zmiany wejdą w życie. Część z nich nie wyklucza wtedy protestu. Po przywiezieniu rano pasażerów mieliby dalej już nie jeździć. Pasażerom będą tłumaczyć, że w celu wyjaśnień mają się kontaktować z ZIKiT-em.
Jak dostaną mandat, to mają go przyjmować, nie będę respektować zakazów korzystania z przystanków. Zobaczą, co będzie w sobotę rano. Zobaczą co się stanie w poniedziałek. Strajk będzie polegać na tym, że nie będą jeździć, a pasażerom powiedzą, że mają się kontaktować z ZIKiT-em. Wszystko zależy od tego czy będą mogli wjechać na Pawią.
- W ciągu maksymalnie 14 dni od 17 czerwca przewoźnicy będą musieli uzgodnić nowe trasy (co już zaczynają robić). Zdajemy sobie sprawę, że ten czas będzie dla przewoźników wyzwaniem logistycznym i weźmiemy to pod uwagę w naszych działaniach. Cały też czas jesteśmy do ich dyspozycji w ramach bieżących kontaktów roboczych – przekonuje Michał Pyclik, rzecznik ZIKiT-u.
WIDEO: Mówimy po krakosku (odc. 7). Co oznacza słowo "ducka"?
Autor: Gazeta Krakowska, Dziennik Polski, NaszeMiasto