- Hojskole to szkoła bez ocen, bez egzaminów, która z powodzeniem działa w Danii. Uczniowie są tam z własnej woli, dla siebie. Przygotowują się w ten sposób do studiów wyższych albo po prostu chcą coś zmienić w swoim życiu, chcą się czegoś nauczyć – mówi Michał Wolak z Fundacji CEDR.
Hojskole (Uniwersytet Ludowy) w Danii są w 75 procentach finansowane przez państwo. Resztę opłacają uczniowie, choć nie zawsze. Ci najbiedniejsi są zwalniani z opłat. W Polsce szkoła miałaby działać na zasadzie organizacji pozarządowej i odpowiadałaby za nią Fundacja CEDR.
Radny Łukasz Słoniowski, przewodniczący komisji edukacji w Radzie Miasta Krakowa, zwraca uwagę na wielokulturowy charakter Hojskole, które kształcą ludzi z różnych krajów. - Dzięki temu mieszkańcy różnych krajów uczą się ze sobą rozmawiać, poznają się – zaznacza.
Hojskole jest dla osób po szkole średniej, z maturą czy bez. Jej uczniowie nie dostają dyplomu, ale zyskują konkretną wiedzę i kwalifikacje, która może im pomóc na przykład w dobrym wyborze studiów.
- To przyszłościowa forma edukacji. Coraz mniej znaczy dyplom, a więcej to co umiemy. Chcemy otwarcia takiej szkoły w Krakowie, która koncentrowałaby się na umiejętnościach liderskich i międzykulturowych – dodaje radny Słoniowski.
Michał Wolak podkreśla, że szkoła skupia się kompetencjach miękkich, uczy jak przemawiać, jak zwalczać stres. Do tego nauka języka.
Ideę Hojskole, „Szkoły dla życia” w Krakowie propaguje Peter Burhmann. Przez 12 lat był dyrektorem Hojskole Ostersoen, a obecnie jest Głównym Sekretarzem European Association for Hojskole.
Follow https://twitter.com/gaz_krakowskaAutor: Piotr Ogórek, Gazeta Krakowska