- Składowisko odpadów nie ma wpływu na środowisko - kilkukrotnie zapewniała podczas wczorajszego spotkania z dziennikarzami Barbara Żuk, pełniąca obowiązki Małopolskiego Wojewódzkiego Inspektora Ochrony Środowiska.
Barbara Żuk przyznaje, że wody powierzchniowe w sąsiedztwie huty są w złym stanie. Uważa jednak, że to nie jest wina huty. „To mogą być zanieczyszczenia z innych zakładów przemysłowych, niesione wzdłuż Wisły, a także gospodarstwa domowe i przydomowe oczyszczalnie ścieków” - wylicza Żuk.
Dr Mariusz Czop, który prowadzi własne badania składowiska przy ul. Dymarek twierdzi, że inspektorzy mijają się z prawdą.
- Mamy dokumenty z lat 2002-2007, m.in. Przegląd Ekologiczny Składowisk Odpadów z 2002 r. które wykazują, że negatywny wpływa składowiska na środowisko jest oczywisty - zapewnia dr Czop.
Naukowiec AGHod miesięcy spiera się w urzędnikami WIOŚ-u, którzy twierdzą, że nie dostali raportu z badań jakie przeprowadził Czop w 2018 r. Według jego analizy, do gleby i wód dostają się niebezpieczne substancje. - Wyniki badań w wersji roboczej WIOŚ w Krakowie otrzymał w pliku elektronicznym do wglądu w dniu 30 sierpnia 2018 r - twierdzi naukowiec.
Teraz pracownik z AGHj chce skierować sprawę do sądu przeciwko pracownikom Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony Środowiska, którzy jego zdaniem szargają jego dobre imię i podważają dorobek naukowy.
W sprawę włączył się prezydenta Krakowa, który właśnie wyłonił niezależną firmę mającą zbadać tereny gminnych działek wokół nowohuckiego kombinatu. Wyniki mamy poznać do końca roku.
O tym, że na składowisku przy ul. Dymarek w Nowej Hucie naukowcy AGH i UJ wykryli „bardzo wysokie zawartości metali ciężkich, m.in. ołowiu, cynku, kadmu i rtęci”, informowaliśmy wielokrotnie . Sprawą chcieliśmy zainteresować WIOŚ i Urząd Marszałkowski. Obie, dopytywane instytucje, twierdziły, że na składowisku nie ma substancji niebezpiecznych.
W końcu po interwencji dziennikarzy RMF MAXXX i „Gazety Krakowskiej” Paweł Ciećko Główny Inspektor Ochrony Środowiska, zapowiedział pilną kontrolę składowiska.
Stwierdzono wówczas, że owszem na składowisku występują metale ciężkie takie jak: arsen, bar, cynk, chrom, miedź, molibden, nikiel, antymon, selen, żelazo, kadm, ołów i rtęć, ale - według inspekcji - mieszczą się w normach. W naszym materiałach udowodniliśmy jednak, że część dokumentacji z poboru próbek WIOŚ w Krakowie nie została podpisana i nie dostarczono nam pełnych wyników badań. Co więcej nie przebadano miejsca, w którym naukowcy wykazali duże stężenie rtęci.
Sprawą toksycznych odpadów na składowisku w Nowej Hucie zainteresowała się Fundacja Frank Bold, zajmująca się prawem ochrony środowiska. Jej przedstawiciele złożyli do Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska zgłoszenie bezpośredniego zagrożenia w środowisku w związku z działalnością składowiska odpadów w Nowej Hucie.
Tak wygląda Nowa Huta. Zobacz niesamowite zdjęcia z lotu ptaka
Podjęliśmy taką decyzję po tym, jak wyszły na jaw informacje dotyczące nieprawidłowości związanych z prowadzeniem składowiska - tłumaczy Miłosz Jakubowski z Fundacji Frank Bold. Chodzi m.in. o monitoring, tego w jaki sposób składowisko oddziałuje na środowisko. Istnieje – jak wyjaśniają przedstawiciele fundacji – ryzyko zanieczyszczenia wód powierzchniowych, a także zanieczyszczenie powierzchni ziemi.
24 lipca 2019 r. prezydent Krakowa Jacek Majchrowski skierował pismo do ArcelorMittal Poland w sprawie zanieczyszczenia terenów na obszarze Nowej Huty. Geert Verbeeck – prezes zarządu ArcelorMittal odpowiedział.
„Zakładamy, że w okresie maksymalnie pięciu lat, to jest do 2024 r., przetworzony zostanie oraz usunięty z terenu składowiska cały historyczny zapas odpadów żużlowych z przeznaczeniem do wykorzystania w budownictwie a teren poddany zostanie rekultywacji w sposób uzgodniony z władzami miasta Krakowa oraz organami nadzoru środowiska” – czytamy w oświadczeniu Arcelor Mittal.
Tymczasem władze huty potwierdziły, że szykują się, być może nawet w tym miesiącu, do wygaszenia wielkiego pieca . Władze koncernu przyznają, że do czasowego ograniczenia produkcji w krakowskiej hucie może dojść jeszcze w tym roku, choć podkreślają, że nie decyzji o terminie wygaszenia pieca. Związkowcy z huty twierdzą, że już podjęto do tego przygotowania, więc sprawa wydaje się przesądzona.
WIDEO: ZAKAZ WSTĘPU
