Na początku sierpnia Pan Marek wraz ze swoją żoną, która ma I grupę inwalidzką i porusza się na wózku, postanowili zwiedzić Muzeum na Wawelu. Zdawali sobie jednak sprawę z tego, że już na samym początku będzie ich czekał mozolny i ciężki podjazd, który będą musieli pokonać o własnych siłach.
- Sądziliśmy, że będzie to pierwsza i ostatnia przeszkoda. Niestety bardzo się pomyliliśmy - pisze do nas pan Marek i dodaje: - W podświadomości liczyliśmy, że wzorem drezdeńskiego Zwingera, wiedeńskiego Hofburga czy berlińskiego Pergamonu od razu napotkamy wolontariuszy, którzy na wejściu już się nami odpowiednio zaopiekują. Nic z tych rzeczy.
Gdy małżeństwu udało się dotrzeć na górę, czekała ich kolejna przeprawa, tym razem przy kasie biletowej. Najpierw napotkali jedną osobę z obsługi, która odpowiadała na setki pytań dużej grupy turystów. Pan Marek uzyskał od niej informacje, że kasa znajduje się w Centrum Promocji i Informacji. Po udaniu się na miejsce już z daleka zauważyli długą kolejkę turystów, która ciągnęła się jeszcze daleko poza drzwi budynku.
- No, ale w końcu osoby z pierwszą grupą, poruszające się na wózku, mają pewne przywileje - pisze pan Marek.
Niestety i tutaj się pomylił. Po udaniu się do punktu informacyjnego usłyszał w odpowiedzi, że powinien stanąć na końcu kolejki lub zakupić bilety on-line.
- Żona wymogła na mnie drugie podejście w punkcie informacyjnym. Tym razem osiągnąłem mały sukces. Pan zaoferował pomoc, abyśmy kupili wejściówki poza kolejnością, po jego wstawiennictwie - pisze pan Marek, który zarazem zwraca uwagę na to, że w placówkach zagranicznych, zarówno inwalidzi jak również ich opiekunowie otrzymują darmowe bilety.
Przy kasie na małżeństwo czekała kolejna niemiła rozmowa. Gdy na pytanie pani w okienku: "co chcą zwiedzać?", odpowiedzieli, że wszystko, co jest dostępne dla osób niepełnosprawnych, spotkali się z jej wyraźnym niezadowoleniem i brakiem dostatecznej wiedzy, które miejsca powinna im polecić.
- Na stronie internetowej są dostępne wszystkie informacje dotyczące dostępności wystaw dla osób z niepełnosprawnościami, jak również informacje dotyczące ulokowania dostosowanych toalet oraz możliwości zaparkowania samochodu na specjalnie wyznaczonych miejscach - wyjaśnia Paweł Doś, rzecznik prasowy Zamku Królewskiego na Wawelu.
Szkoda jednak, że osoby, które stoją przy okienku kasy biletowej, muszą same doszukiwać się takich informacji, a pracownik niezbyt potrafi im w tym pomóc. Jednak w końcu wspólnymi siłami udało się i bilety został zakupione.
Po odwiedzeniu wystawy "Wawel zaginiony" i Ogrodów małżeństwo niepewnie skierowało się w stronę dziedzińca, ponieważ nie wiedzieli, jaki jest dalszy kierunek zwiedzania. Napotkali tam dwójkę wolontariuszy, którzy nie byli zbytnio skorzy do zainteresowania się zagubionymi turystami. Małżeństwo odnalazło windę i osobę, która poprowadziła ich do Reprezentacyjnych Komnat Królewskich i Krużganków. Pan Marek pomyślał, że skoro już udało im się natrafić na kogoś, kto chętni ich poprowadzi do dalszego punktu zwiedzania, to niepewnie zapytał, czy personel Zamku jest szkolony z obsługi osób niepełnosprawnych. W odpowiedzi usłyszał wymowne - Tak, z obsługi windy.
- W ostatnim roku z obsługi osób z niepełnosprawnościami zostali przeszkoleni wszyscy pracownicy Zamku odpowiadający za bezpośredni kontakt ze zwiedzającymi, czyli pracownicy straży zamkowej i informacji oraz opiekunowie ekspozycji - mówi Paweł Doś i dodaje, że szkolenia odbywały się w formie warsztatowej i były prowadzone przez osobę z niepełnosprawnością. Rzecznik Zamku zapewnia również, że szkolenia nadal będą odbywały się cyklicznie i powinni nimi zostać objęci także pracownicy sezonowi i wolontariusze. Część pracowników została również przeszkolona z Polskiego Języka Migowego.
Małżeństwo postanowiło się nie poddawać i dokończyć zwiedzanie Zamku. Gdy przyszła pora na Skarbiec Koronny kolejny raz pojawił się problem ze znalezieniem windy. Po zapytaniu jednej z pracownic, gdzie teraz powinni się udać, dostrzegli wyraźne przerażenie w jej oczach. Na szczęście zaraz pojawiła się jej koleżanka, która wiedziała, gdzie ich pokierować.
- Oczywiście, że nie żałujemy decyzji o zwiedzaniu Zamku. Doświadczyliśmy jednak kumulacji dziwnych zdarzeń. Miarą naszej cywilizacji jest m.in. właściwa opieka nad osobami niepełnosprawnymi. Niestety, z wysokości Wzgórza Wawelskiego nie za bardzo to widać - podsumowuje pan Marek.
Paweł Doś przedstawia nam, jak wygląda cały wachlarz udogodnień dla osób z niepełnosprawnością: podczas zwiedzania można się połączyć z tłumaczem online, który ułatwi porozumienie się z pracownikami Zamku, istnieje możliwość wypożyczenia wózka na czas odwiedzin Zamku i na takich samych zasadach osoby z spektrum autyzmu mogą skorzystać ze specjalnych słuchawek wyciszających. Dla osób niedosłyszących zaś przygotowano zestawy z przenośną pętlą indukcyjną.
- Przepraszamy za jakiekolwiek niedogodności, które mogły wystąpić podczas zwiedzania Zamku. Dokładamy wszelkich starań, by dla każdej z osób odwiedzających wawelskie wzgórza, wizyta była jak najbardziej pozytywnym doświadczeniem. Staramy się, by Wawel był coraz bardziej otwarty i dostępny dla każdego - podsumowuje rzecznik prasowy Zamku Królewskiego na Wawelu i tłumaczy, że zaistniałe niedogodności dla małżeństwa, mogły mieć swoją przyczynę we wzmożonym ruchu turystycznym, który jest w sezonie wakacyjnym.
Nie do wiary, że tak kiedyś wyglądał Wawel! Tak zmieniał się...
- To oni tworzyli niezwykły koloryt krakowskich ulic i placów. Pamiętacie ich?
- Oto najbogatsze i najbiedniejsze gminy Małopolski. Jedna zwraca szczególną uwagę!
- Niezwykła wieś z Małopolski znów jest gwiazdą internetu
- Pod Krakowem dobiega końca budowa... hinduskiej świątyni
- 15 objawów, które świadczą o tym, że możesz być zakażony nowym subwariantem Omikronu
