- Przez ekrany nic nie widać. - narzeka Paweł Szot, mieszkający przy al. Jana Pawła II 44 - Nikt nas nawet nie zapytał jak chcemy, by to wyglądało. Zależy nam na tym, żeby były szklane, bo na razie zrobili nam tutaj takie małe getto - dodaje.
To nie koniec problemów. Wszystkie przejścia dzielące ekrany od chodnika i ścieżki rowerowej nie zostały wykonane na czas.
Dopiero po interwencji mieszkańców, na miejsce przyjechała firma budowlana i położyła krótkie chodniki. Ponadto bramy wjazdowe, wmontowane między ekranami, są zbyt ciężkie, a w przyszłości mają być przymocowane do nich jeszcze panele ważące kilkanaście kilogramów. Tymczasem mieszkańcy alarmują, że konstrukcja już chwieje się od tego ciężaru.
- To jest wielkie nieporozumienie. Podobno ma tutaj przyjechać ekipa i robić coś, żeby bramy lepiej działały. Ale jak to będzie wyglądać? Będą co chwilę nam to poprawiać? - skarży się Paweł Szot. - Co więcej, gdy przyjdzie zima, wszystko będzie przymrożone, to jak sobie z tym poradzimy?- pyta.
Mieszkaniec wraz ze swoimi sąsiadami wielokrotnie zwracali się do Zarządu Infrastruktury Komunalnej i Transportu , który zlecał budowę ekranów, jednak nie uzyskali pomocy.
- Inwestycja została zaliczona do przedsięwzięć mogących znacząco oddziaływać na środowisko - komentuje Michał Pyclik z ZIKiT. - Ekrany zostały zaprojektowane zgodnie z przeprowadzonymi badaniami akustycznymi oraz uzyskaną decyzją o środowiskowych uwarunkowaniach - dodaje.
ZIKiT twierdzi, że bez wykonania dodatkowych specjalnych badań, trudno jest dywagować, czy zmiana ekranów, ich obniżenie lub przedłużenie, będzie skutecznie chronić mieszkańców przed hałasem.
Urzędnicy będą jednak musieli wykonać analizę inwestycji po jej ostatecznym zakończeniu. Na razie ciągle trwają przy niej jakieś prace.
- Wtedy będziemy wiedzieć, jak można ją poprawić, ulepszyć. Porozmawiamy też z projektantami w tej sprawie - zapewnia Michał Pyclik.