Przypomnijmy: w sobotę między godziną 12 a 13 na odchodzącej od Rynku Głównego ulicy Sławkowskiej przewrócił się koń dorożkarski. Policję o tym zdarzeniu zawiadomili świadkowie.
- Policjanci na miejscu zastali woźnicę. Wytłumaczył on, że koń doznał skurczu, bo nie był dawno przypinany do zaprzęgu, wcześniej dłuższy czas pozostawał na wolnym wybiegu w stadninie w Zielonkach. Podobno takie rzeczy się zdarzają, to samo mówił właściciel, który przybył na miejsce - przekazuje sierż. szt. Bartosz Izdebski z zespołu prasowego małopolskiej policji.
Woźnica relacjonował, że gdy zauważył, że koń zaczyna utykać, chciał z nim zjechać na bok, zawiadomił też zawczasu weterynarza i fachowy transport. Koń został przewieziony do stadniny w Zielonkach, gdzie miał dochodzić do siebie. Według informacji policji, koń żyje.
Policjanci zabezpieczyli monitoring z tego rejonu, będą jeszcze przesłuchiwani zarówno woźnica, jak i właściciel konia. Zostanie też sprawdzony stan zwierzęcia. - Zobaczymy, czy stan rzeczy przedstawiony przez właściciela i woźnicę jest zgodny z prawdą. Być może powołamy biegłego weterynarza, który sprawdzi, czy nikt nad zwierzęciem się nie znęcał - mówi Bartosz Izdebski.
