Sąd zakończył wczoraj proces w sprawie, w której śledztwo i postępowanie sądowe trwało łącznie 17 lat. Śledczy twierdzą, że krakowski adwokat Adam W. i jego klient Aleksander L. przy pomocy sfałszowanych dokumentów chcieli wyłudzić kamienicę przy ul. Dietla 101 i działkę przy ul. Koletek 11.
Prok. Tomasz Dudek wyjaśnia, że ściganie oskarżonych trwało tak długo, ponieważ adwokat i jego klient mieli bardzo skrupulatnie fałszować dokumenty potrzebne do przejęcia nieruchomości.
– Dowody przez nas zebrane jednoznacznie wskazują na winę oskarżonych – zapewniał w mowie końcowej prokurator.
Według niego oskarżeni mieli sfałszować testament Samuela Józefa Feinera, z którego miało wynikać, że zapisuje on swój majątek Borysowi L., który jest ojcem Aleksandra L. Prokurator oprócz kary więzienia domaga się dla W. zakazu wykonywania zawodu adwokata na 5 lat.
Adam W. od początku śledztwa twierdzi, że jest niewinny.
Co ciekawe, twierdzi on, że spadkobiercy nieruchomości powinni być mu wdzięczni. – Rodzina Feinerów zawdzięcza mi, że ten majątek się ostał. Było wiele osób, które polowały na kamienicę. Ja swojej winy w tej sprawie nie widzę – mówił wczoraj oskarżony adwokat.
Sprawa dotyczy kamienicy rodziny Żydów, którzy przed wojną mieszkali w Krakowie. Po wojnie kamienica stała się własnością państwa. Dopiero w 1999 r. pojawił się Aleksander L. i twierdził, że jest prawowitym spadkobiercą działki i kamienicy.
Afera reprywatyzacyjna w Krakowie. Ziobro wskazał kamienice [ZDJĘCIA]
Reprezentował go mecenas W. Przedstawił dokumenty, według których rodzina Aleksandra L. pomagała Feinerom podczas wojny i za to ci przekazali im spadek. Dostarczył również dokument z ukraińskiego archiwum, według którego spadkobiercy zginęli podczas wojny, w 1941 roku.
Pod znakiem zapytania stanęła przyszłość lokatorów, którzy obawiali się eksmisji ze strony nowych właścicieli. Zaniepokojeni zaczęli zgłaszać swoje wątpliwości, m.in. takie, że Feinerów widziano po wojnie w Krakowie.
Po tych rewelacjach ruszyło śledztwo, włączyli się w nie reporterzy TVN, którzy przeprowadzili dziennikarską prowokację. Wybrali się oni do kancelarii Adama W. z ukrytą kamerą. Mieli informacje o tym, że krakowski adwokat ma „pomagać” w zdobyciu fałszywych dokumentów, potwierdzających prawo do przejęcia kamienic.
Z zeznań dziennikarki Joanny B. wynika, że Adam W. poinformował ich, że taka rzecz jest do zrobienia. Whyrok w tej sparwie ma zapaść 20 listopada.
Oskarżenie o próbę wyłudzenia kamienicy to niejedyna sprawa przeciwko Adamowi W. prowadzona przez prokuraturę. Prawnik był również podejrzewany o to, że przez pięć lat - od grudnia 1988 r. do grudnia 1993 r. - zajmował się handlem dziećmi. Według śledczych miał w ten sposób zarobić nie mniej niż 372,8 tys. zł.
Zdaniem prokuratury na zamówienie osób z zagranicy wyszukiwał w szpitalach i domach dziecka niemowlęta mogące podlegać adopcji, docierał do ich rodziców lub opiekunów i proponował pieniądze za zgodę na adopcję.
W styczniu 2001 r. sąd w Tarnobrzegu uniewinnił jednak Adama W., uznając, iż nie dopuścił się zarzucanego mu czynu. Wyrok podtrzymał Sąd Apelacyjny w Rzeszowie.
O sprawach wyłudzeń nieruchomości głośno zrobiło się 1,5 roku temu, kiedy w Warszawie wybuchła afera związana z nieprawidłowościach wokół przejęcia działki przy Pałacu Kultury i Nauki. Sprawą zajęła się prokuratura, która zaczęła badać również przejmowanie przez prywatne osoby kamienic w Krakowie. Okazało się, że na 80 prześwietlonych śledztw w 12 popełniono błędy.
Łącznie chodzi o 19 kamienic, m.in. przy ul.: Dietla 9, Łobzowskiej 6, Sarego 22, Grodzkiej 12.
W połowie października prokuratura postawiła Stanisławowi P. zarzut próby wyłudzenia kamienicy przy ulicy Krowoderskiej 47.
WIDEO: Co Ty wiesz o Krakowie?
Autor: Gazeta Krakowska, Dziennik Polski, Nasze Miasto