FLESZ - W jaki sposób dezynfekować maseczki?

Pani Joanna jest ratownikiem medycznym, mamą 1,5-rocznego Mikołaja i żoną żołnierza, służącego w jednej z krakowskich jednostek wojskowych (bierze czynny udział w kontrolowaniu mieszkańców Krakowa, objętych kwarantanną). Znaleźli się w trudnej sytuacji, ponieważ mieszkają z dala od rodziny - nie ma komu oddać chłopca pod opiekę.
- Nie możemy liczyć na babcię, ciocię czy innych bliskich. Każdego dnia stajemy przed trudnymi wyborami. Potrzebujemy pomocy w opiece nad naszym dzieckiem. Podczas naszej ciężkiej, często wielogodzinnej pracy, chcemy mieć spokojną głowę i zostawić dziecko w najlepszych rękach, aby nie martwić się o to, co dla nas najcenniejsze - wyznaje pani Joanna.
Dla niej i męża bardzo ważne jest, aby każdego dnia móc wykonywać swoją pracę na najwyższych obrotach. - Ale również ze spokojem i nie martwieniem się, co dzieje się z naszym dzieckiem - dodaje ratowniczka. Z niecierpliwością czekają na ponowne otwarcie placówek opiekuńczych.
Dobra informacja jest taka, że po weekendzie majowym, od 6 maja, będą mogły być otwarte żłobki i przedszkola. Przy czym w przypadku każdej placówki decyzję podejmował będzie organ założycielski. Na razie lekarze, ratownicy medyczni, pielęgniarki, którzy są na pierwszej linii frontu walki z koronawirusem, mają kłopot. Czasami, jak w przypadku pani Joanny, ich dziećmi zwyczajnie nie ma się kto zająć.
Problemem zainteresowała się radna miejska z Krakowa Agata Tatara. Złożyła interpelację do prezydenta Jacka Majchrowskiego, dotyczącą zorganizowania opieki dla dzieci pracowników medycznych.
- W obliczu zamknięcia placówek oświatowych pozostaje pomoc indywidualna. Mamy już bardzo dobre przykłady w Krakowie pomocy dla seniorów. Swoją wolę pomocy w opiece nad dziećmi środowiska medycznego zaproponowali m.in. instruktorzy/instruktorki harcerscy - zwraca uwagę Tatara. Ale podkreśla, że potrzeba jasnych i konkretnych procedur działania.
- Nie pozostańmy obojętni na apele tego, jakże dzisiaj ważnego środowiska, które ratuje nam życie! - zaapelowała Tatara do prezydenta.
Deklaracje pomocy płyną ze strony niepublicznych żłobków. - Prowadzę od kilku miesięcy niewielki żłobek prywatny w pobliżu Szpitala Jana Pawła II. W związku z pandemią, w połowie marca, podjęto decyzję o zamknięciu placówek oświatowych i opiekuńczych na terenie całej Polski - mówi nam Justyna Talaga-Wąsak.
Po przeczytaniu interpelacji radnej Tatary zaoferowała pomoc dla dzieci medyków. - Jesteśmy w stanie zapewnić około 25-30 miejsc opieki. Natrafiamy jednak na kilka problemów: sytuacja jest nadzwyczajna, wymaga więc nadzwyczajnych form działania - nie możemy świadczyć tego rodzaju opieki jako żłobek - te przecież są zamknięte. Dlatego w rozmowie z panią Agatą zaznaczyliśmy potrzebę pomocy formalno-prawnej i umożliwienia naszej tymczasowej działalności - twierdzi Justyna Talaga-Wąsak.
Zaznacza też, że nie jest w stanie zaproponować pomocy za darmo. - Potrzebujemy środków na opłacenie czynszu, zapewnienie wyżywienia (catering) i jednorazowe środki ochrony. Z naszej strony to uczciwa propozycja: nie chcemy czekać, aż ktoś nam da pieniądze za nic - chcemy na nie zapracować - mówi nam kobieta.
Radna Agata Tatara otrzymała już odpowiedź od Jacka Majchrowskiego. Wynika z niej, że nie ma możliwości zapewnienia mieszkańcom Krakowa, w tym także personelowi medycznemu, instytucjonalnej opieki nad dziećmi do lat 3.
- Wszystkie gminne żłobki zostały zamknięte. Nie ma możliwości świadczenia przez miasto Kraków jak i podmioty niepubliczne opieki nad dziećmi do lat 3 w jakiejkolwiek formie - zaznacza prezydent w odpowiedzi na interpelację.
Dodał, że organizowanie opieki czy kształcenia w jakikolwiek inny sposób niż uregulowany w rozporządzeniu Ministra Edukacji Narodowej "dla wyodrębnionej grupy społecznej byłoby ominięciem obowiązujących przepisów".
Wygląda zatem na to, że personel medyczny jest zdany sam na siebie. Oraz na swoich przełożonych. Ci pomagają jak mogą. Dobrym przykładem jest Krakowskie Pogotowie Ratunkowe. - Naszym obowiązkiem i misją jest wyjeżdżanie do naszych pacjentów i udzielanie im pomocy. W pełnej gotowości muszą być nie tylko zespoły ratownictwa medycznego, ale też pracownicy techniczni i administracyjni, którzy przecież dbają o to, aby zespoły miały odpowiednie warunki pracy i były właściwie wyposażone i aby wszystko funkcjonowało prawidłowo - tłumaczy Joanna Sieradzka, rzecznik prasowy KPR.
Zapewnia, że kierownictwo KPR ma świadomość tego, że przez obecną sytuację rodziny z dziećmi mają trudności. - Dlatego, biorąc pod uwagę specyfikę takiego zakładu pracy, jakim jest pogotowie ratunkowe, zostały wdrożone pewne rozwiązania - dodaje.
Pogotowie postarało się, by grafik był jak najbardziej elastyczny i można go było dopasowywać do potrzeb pracowników, którzy muszą opiekować się dziećmi. - Dotyczy to zarówno pracowników medycznych, jak i administracyjnych. Pracownicy mogą np. zaczynać i kończyć pracę o różnych godzinach lub też (pracownicy administracji) pracować po południu, żeby móc wymieniać się opieką nad dziećmi - mówi nam Sieradzka.
Wprowadzona została możliwość (na życzenie pracownika) pracy na zmianach 24-godzinnych (zamiast 12-godzinnych), co daje pracownikom większe możliwości gospodarowania czasem. - Ci pracownicy administracji, którzy ze względu na swój stan zdrowia mogą być bardziej zagrożeni, zostali oddelegowani do pracy zdalnej - dodaje Sieradzka.
W Krakowskim Pogotowiu Ratunkowym na ok. 400 etatowych pracowników, z urlopów związanych z opieką nad dziećmi skorzystało kilkanaście osób. - Pracownicy mogą też korzystać z tego urlopu w sposób nieciągły, czyli wykorzystywać pojedyncze dni, żeby w pozostałe dni móc wymieniać się opieką. Planujemy rozpocząć współpracę z jednym z portali edukacyjnych, który oferuje bezpłatne lekcje dla dzieci pracowników ochrony zdrowia - kwituje Sieradzka.
- Co wkurza kierowców?
- Ile zarabiają pracownicy służby zdrowia? LISTA PŁAC
- Kraków. Miejskie inwestycje opóźnione przez koronawirusa?
- Tatry. Dolina Chochołowska jest pełna krokusów [ZDJĘCIA]
- Koronawirus. Policjanci kontrolują nawet na dziełach sztuki!
- Jak przeżyć domową kwarantannę, żeby nie zwariować? [MEMY]