Czytaj także:
Zdzisław Chuchnowski, starszy marynarz pracujący na zacumowanej przy kładce ojca Bernatka barce "Basia", wybiegł na pokład. Zauważył na środku rzeki przerażonego, małego psiaka, usiłującego utrzymać się na powierzchni rzeki.
- Widać było, że słabnie, wskoczyłem więc do łódki, a tu wody mam po kolana. Chciałem wylewać, ale on już szedł na dno, więc zacząłem wiosłować i w ostatniej chwili zdążyłem - opowiada marynarz. - Wyciągnąłem go, patrzę, a on ślepy zupełnie, bielma ma na oczach. Nie wiedział, gdzie płynąć, do tego tutaj brzegi są wycementowane, nie ma jak się wydostać z rzeki. No i woda lodowata. Nie miałby szans na przeżycie - relacjonuje.
Ludzie na bulwarze bili brawo, dziękowali, nie było jednak wśród nich nikogo, kto znałby kundelka. - Pewnie ktoś go chciał utopić! A może zgubił się, nie widział i wpadł do rzeki? - słychać komentarze.
Marynarz zabrał wyczerpanego zwierzaka do kajuty, okrył swetrami i posadził przed grzejnikiem z nawiewem. Miał nadzieję, że zwierzak się pozbiera. Zadzwonił też do schroniska, aby wolonariusze zajęli się niedoszłym topielcem. - Szybko przyjechali, na szczęście psiak rozgrzał się już i miało mu się na życie. Na pożegnanie jeszcze ugryzł mnie w palec - śmieje się pan Zdzisiek. - Ale żalu nie mam. Przerażony był zamieszaniem.
Tymczasem Krystyna Bochenek mieszkająca przy ul. Augustiańskiej na Kazimierzu stwierdziła, że w domu nie ma jej ukochanego Edwina, 18-letniego, ślepego jak kret kundelka. - Zepsuł mi się zamek w drzwiach i znajomy przed południem zaczął naprawiać. Nie zauważyłam, kiedy Edwin wyszedł na klatkę - opowiada pani Krystyna. - Prawdopodobnie ktoś obcy wchodził do kamienicy i wypuścił psiaka.
Sąsiedzi nigdy by tego nie zrobili, wiedzą przecież, że on nic nie widzi i mógłby wpaść pod samochód. Kobieta wraz ze znajomym zaczęła szukać psa. Sprawdzali na osiedlu, na wszystkich skwerach. - Szukaliśmy go cały dzień, w końcu wieczorem sąsiadka zadzwoniła do azylu - mówi wzruszona pani Krystyna. - Dowiedziała się, że mają podobnego psa, że wyciągnięto go z rzeki. Nie mogłam uwierzyć. On ma chipa pod skórą, sprawdzili i mówią, że to on. Co za szczęście! Pracownicy schroniska przywieźli go do domu. Co to była za radość!
W czwartek pani Krysia i Edwin przyszli podziękować panu Zdzisiowi. Kundelek, choć jeszcze obolały, wesoło machał ogonem, gdy usłyszał znajomy głos. Jego właścicielka miała łzy w oczach, słowa więzły jej w gardle. - Życie pan temu "aktorowi" uratował! - zakomunikowała marynarzowi. Edwin trzy lata temu wygrał casting na psiego aktora do sztuki z Andrzejem Sewerynem. Chodził na próby do Teatru Słowackiego. Seweryn karmił go parówkami. Pisały o nich gazety. - Dziś Edwin ma 18 lat i znowu o nim głośno - śmieje się szczęśliwa właścicielka.
Wybieramy najlepszego piłkarza i trenera Małopolski! Weź udział w plebiscycie!
Konkurs dla matek i córek. Spróbuj swoich sił i zgarnij nagrody!
Która stacja narciarska w Małopolsce jest najlepsza? Zdecyduj i oddaj głos!
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!