Beton na postoju
Taka sytuacja na Pawiej, w centrum Krakowa, trwa od lat i wygląda na to, że nic nie da się z nią zrobić. Zgłoszeń do urzędu miasta nie ma, urząd też nie przeprowadza już kontroli przejazdu taksówkami i nie monitoruje szczególnie tego miejsca. Policja zgłoszeń nie otrzymuje. Czy zatem problem nie istnieje?
Rozmawialiśmy z taksówkarzami i świadkami konfliktów między kierowcami na Pawiej. Nikt nie chce tego zgłaszać, narażać się, przecież można mieć tylko problemy. Choć są nagrania rozmów, filmiki, relacje. Taksówkarze zrzeszeni nadal próbują tam jednak parkować i szukać klientów. Bo może akurat "grupy trzymającej postój" nie będzie. Czasem też napatoczy się nowy kierowca, pracujący od niedawna, nie znający realiów na Pawiej i natknie się na agresorów okupujących postój taxi. Nie jest to normalne, ale wydaje się, że niestety akceptowalne. Spróbujcie jadąc jakąś taksówka zapytać kierowcę o Pawią - niemal każdy taksówkarz wam potwierdzi, że na Pawiej władzę trzyma "beton".
A kiedyś mieliśmy, z drugiej strony Dworca Głównego, sytuację gdzie kierowcy stworzyli sobie sami postój...
Ale to już historia, wracajmy na Pawią...
Policja w Krakowie
Pytamy mundurowych - czy w tym lub minionym roku mieliście Państwo zgłoszenia i interwencje na Pawiej w związku z takimi sytuacjami. Mniej więcej ile? Czy mieliście też zgłoszenia od pasażerów taksówek w takich sprawach lub w kwestii naliczenia zbyt dużej opłaty?
- Z informacji uzyskanych z Komisariatu Policji I, któremu podlega rejon ul. Pawiej wynika, że nie odnotowano interwencji i zgłoszeń dotyczących opisywanych przez pana sytuacji pomiędzy kierowcami taksówek. W ramach pełnionych służb, policjanci będą patrolować wskazany rejon i zwracać uwagę czy na postojach taksówek nie dochodzi do zachowań niezgodnych z prawem - informuje Anna Wolak-Gromala z Zespołu Prasowo-Informacyjnego Komendy Miejskiej Policji w Krakowie.
Urząd Miasta Krakowa o postoju taxi na Pawiej i kontrolach
Pytamy też urzędników miejskich. Czy prowadzone są jak jeszcze kilka lat temu kontrole taksówkarzy, przejazdy urzędników "pod przykrywką", którzy wykrywali naruszenia przepisów i patologię w środowisku przewoźników. Pytam też o Pawią i sytuację tam panującą. Tu odpowiedź jest obszerna i trochę zasmuca...
"Pracownicy Urzędu Miasta Krakowa nie posiadają ustawowych kompetencji do przeprowadzania jakichkolwiek kontroli taksówkarzy w ruchu miejskim podczas wykonywania zarobkowych usług przewozowych. Faktycznie w przeszłości (do 2017 roku) podejmowane były próby kontroli prawidłowości naliczania przez taksówkarzy opłat. Działania te przeprowadzane były przy udziale funkcjonariuszy policji i polegały na zleceniu wykonania przewozu taksówką. Po dotarciu na miejsce weryfikowana była opłata pod względem wysokości oraz inne kwestie związane z prawidłowością wykonania usługi przewozowej. Inicjatywa ta została zaniechana z uwagi na orzecznictwo sądów okręgowych, które zakwestionowały kompetencje urzędników miejskich w tym zakresie. Zadaniem ustawowym urzędników według sądu jest kontrola formalna, oparta na weryfikacji dokumentów stanowiących podstawę do udzielenia licencji taksówkarskiej (zgodnie z art. 84 ustawy o transporcie drogowym)" - czytamy w odpowiedzi.
Zgodnie z obowiązującymi przepisami kompetencje do kontroli prawidłowości wykonywania usług przewozowych posiada Inspekcja Transportu Drogowego. Ponadto delegacje do takich działań mają organy ścigania, organy kontroli ruchu drogowego i Krajowa Administracja Skarbowa.
Zatem od 2018 roku pracownicy Urzędu Miasta Krakowa nie przeprowadzają żadnych działań o charakterze kontrolnym w ruchu miejskim, w trakcie wykonywania zarobkowych usług przewozowych taksówką – zarówno samodzielnie jak i w asyście funkcjonariuszy policji
Ciekawą odpowiedź słyszymy jednak jeśli chodzi o samą Pawią:
"Formalnie nie zostało do tutejszego urzędu przekazane żadne zgłoszenie w tej sprawie, jednak zetknęliśmy się z ustnymi informacjami, z których wynika że grupa taksówkarzy uzurpuje sobie prawo wyłączności do tego postoju (czasem w agresywny sposób). Informujemy wtedy każdorazowo, że urzędnicy miejscy nie są adresatami takich zgłoszeń. W przypadku wszelkich wykroczeń lub łamania prawa (w tym także podczas incydentów przy ul. Pawiej) należy niezwłocznie zawiadamiać policję." - odpowiada krakowski magistrat.
I zapewnia: "Wielokrotnie informowaliśmy funkcjonariuszy Wydziału Ruchu Drogowego Komendy Miejskiej Policji w Krakowie i Inspektorów Transportu Drogowego aby podczas cyklicznych akcji kontrolnych wobec taksówkarzy, a także codziennych działań w ruchu miejskim objęli ten postój szczególnym zainteresowaniem. Awizowaliśmy również wstępnie postulat do Wydziału Miejskiego Inżyniera Ruchu, dotyczący ewentualnej likwidacji tego postoju (właśnie z uwagi na docierające do nas sygnały) – wątek ten będzie jeszcze dyskutowany."
Troszkę to smutne, że wielkie miasto i jego władze, nie mogąc poradzić sobie z problemem z grupą osób, chcą rozwiązać sprawę przez likwidację postoju...
Taksówkarka na Pawiej obnaża problem
Ostatnio wyzwanie zmierzenia się z tym zjawiskiem podjęła taksówkarka youtuberka - Ewelka Taxi Driverka. Potraktowaną ją oczywiście w miarę grzecznie, jako kobietę. Dobrze wiedziała, że do wymiany zdań dojdzie, chciała pokazać jak to wygląda, choć dobrze wie, i obnażyła jak działa beton. Filmik można zobaczyć w sieci i ewidentnie wynika z niego, że mężczyzna rozmawiający z bohaterką nagrania wyjaśnia jej czyj to jest postój. Bynajmniej nie miasta Krakowa - w rzeczywistości:
Beton: "Bo my tu, wiesz, całe życie stoimy..."
Ewelka: "To jest wykupiony postój?"
"Tak"
"Przez Kogo, przez jaką firmę?"
"Tak jak ty masz aplikację, to tak samo my mamy swój postój"
"Z jakiej firmy jest wykupiony?"
"Z betonu"
....
"Długo jeździsz?"
"Sześć lat"
"Sześć lat i ty nie wiesz, że na dworcu stoi beton?"
...
"Jakby to określić, to tak czy inaczej, z nami nie możesz stać, więc wiesz o co chodzi"
kurtyna

Co ciekawe na filmie mężczyzna mówi też że jeździ za "dobre pieniądze", a nie jak ona za "psie pieniądze". Taksówkarka mu odpowiada, że ona ma maksymalne stawki (określone uchwałą rady miasta i nie można pobierać więcej - red.). Zatem jeśli nie ma kontroli nad tym co się dzieje na Pawiej, to skąd wiemy, czy stosowane tam stawki są zgodne z przepisami...? To pytanie retoryczne...