FLESZ - Koronawirus. Nie panikuj. Nie kupuj wszystkiego jak leci

FLESZ - Koronawirus. Nie panikuj. Nie kupuj wszystkiego jak leci
..,,KORONAWIRUS ZMIENIŁ WSZYSTKO,,..jaka wielka szkoda,jaka ogromna strata dla społeczeństwa,że ten wirus NIE ZMIENIŁ pseudo dziennikarzy ze szmatławca GAZETA KRAKOWSKA/DZIENNIK POLSKI którzy codziennie kłamią,oszukują,konfabulują w swych pseudo artykułach jątrząc,szczując mieszkańców Krakowa i okolic na siebie.SZAMBO,SZAMBO,SZAMBO
22 marca, 16:31, Rudy z Budy:
Najgorszym wirusem w historii Krakowa byli Niemcy ktorzy zamordowali kilkadziesiat tysiecy mieszkancow naszego miasta a dzisiaj sa wlascicielami Gadzinowki Krakowskiej ktora pluje na Polske i dale rozsiewa ten niemiecki patogen na naszych ulicach. Czy ktos pozwoli aby koronawirus zostal wlascicelem rynsztokowca w Krakowie...mam nadzieje ze nie, a jednak pozwollilismy najorszemu wirusowi w naszej historii, czyli Niemcom, wlasnie tak zrobic....pomyslcie.
To po cholerę sprzedaliście tą "swoją" gazetkę, a raczej brukowca niemcom ?
Najgorszym wirusem w historii Krakowa byli Niemcy ktorzy zamordowali kilkadziesiat tysiecy mieszkancow naszego miasta a dzisiaj sa wlascicielami Gadzinowki Krakowskiej ktora pluje na Polske i dale rozsiewa ten niemiecki patogen na naszych ulicach. Czy ktos pozwoli aby koronawirus zostal wlascicelem rynsztokowca w Krakowie...mam nadzieje ze nie, a jednak pozwollilismy najorszemu wirusowi w naszej historii, czyli Niemcom, wlasnie tak zrobic....pomyslcie.
bez sensu porównywać zdjęcie bulwarów z zimnego marca i tłumu biegaczy maratonu...
22 marca, 00:32, mieszkaniec:
W mieście jest po prostu przepięknie. W końcu nie ma hord rzygających Anglików, wrzeszczących Hiszpanów pijanych Norwegów, syfu, hałasu i ścisku, nagabujących nachalnych naganiaczy, meleksów, rozjeżdżających ludzi młodych turystów jeżdżących w 3 na jednej hulajnodze, które przestały zalegać na każdym chodniku.
Ta sytuacja dobitnie pokazuje w co zamieniono moje ukochane miasto - w wesołe miasteczko, tandetny twór na sprzedaż, na którym żerują jak pijawki ludzie, dla których Kraków, to tylko miejsce na zarobek za wszelką cenę i wszystkimi sposobami. Mają to miasto gdzieś, równie dobrze ze swoich Sosnowców czy Liverpooli moglbiby pilnować swoich bud z goframi w Łebie, czy hoteli na godziny w Bangkoku. Instrumentalne, cyniczne wykorzystanie miasta i wygodnienie z niego mieszkańców, jako zbędnego elementu maszynki do robienia kasy. Oby jak najdłużej granice były zamknięte. Może wtedy restauracje i kawiarnie w Rynku znów stałyby się choć na chwilę miejscem spotkań mieszkańców Krakowa, może, wiedząc, że wróci tylko zadowolony klient, trzymano by poziom.
22 marca, 10:27, R22:
100 procent racji pozdrawiam
22 marca, 12:56, Kamikadze:
Prawda!
Redaktorzy pewnie już zapomnieli ale jeszcze 20 lat temu Kraków był normalnym miastem z dziećmi bawiącymi się na plantach i ganiającymi się po bramach przerobionych dziś na siłę na kawiarnie z wódką. Rodzice puszczali dzieci bawić się nawet późnym wieczorem bo nie było hord pijaków udających turystów i skorych do awantur. Nikt się nie rozbierał publicznie, a na drodze królewskiej nie stały panie zapraszające na tańce w bieliźnie. Co najwyżej można je było spotkać na Filipa. Miasto tętniło prawdziwym życiem, byli mieszkańcy, sklepiki, a nie hotele i szmelc z gipsu.
22 marca, 00:32, mieszkaniec:
W mieście jest po prostu przepięknie. W końcu nie ma hord rzygających Anglików, wrzeszczących Hiszpanów pijanych Norwegów, syfu, hałasu i ścisku, nagabujących nachalnych naganiaczy, meleksów, rozjeżdżających ludzi młodych turystów jeżdżących w 3 na jednej hulajnodze, które przestały zalegać na każdym chodniku.
Ta sytuacja dobitnie pokazuje w co zamieniono moje ukochane miasto - w wesołe miasteczko, tandetny twór na sprzedaż, na którym żerują jak pijawki ludzie, dla których Kraków, to tylko miejsce na zarobek za wszelką cenę i wszystkimi sposobami. Mają to miasto gdzieś, równie dobrze ze swoich Sosnowców czy Liverpooli moglbiby pilnować swoich bud z goframi w Łebie, czy hoteli na godziny w Bangkoku. Instrumentalne, cyniczne wykorzystanie miasta i wygodnienie z niego mieszkańców, jako zbędnego elementu maszynki do robienia kasy. Oby jak najdłużej granice były zamknięte. Może wtedy restauracje i kawiarnie w Rynku znów stałyby się choć na chwilę miejscem spotkań mieszkańców Krakowa, może, wiedząc, że wróci tylko zadowolony klient, trzymano by poziom.
22 marca, 10:27, R22:
100 procent racji pozdrawiam
Prawda!
22 marca, 00:32, mieszkaniec:
W mieście jest po prostu przepięknie. W końcu nie ma hord rzygających Anglików, wrzeszczących Hiszpanów pijanych Norwegów, syfu, hałasu i ścisku, nagabujących nachalnych naganiaczy, meleksów, rozjeżdżających ludzi młodych turystów jeżdżących w 3 na jednej hulajnodze, które przestały zalegać na każdym chodniku.
Ta sytuacja dobitnie pokazuje w co zamieniono moje ukochane miasto - w wesołe miasteczko, tandetny twór na sprzedaż, na którym żerują jak pijawki ludzie, dla których Kraków, to tylko miejsce na zarobek za wszelką cenę i wszystkimi sposobami. Mają to miasto gdzieś, równie dobrze ze swoich Sosnowców czy Liverpooli moglbiby pilnować swoich bud z goframi w Łebie, czy hoteli na godziny w Bangkoku. Instrumentalne, cyniczne wykorzystanie miasta i wygodnienie z niego mieszkańców, jako zbędnego elementu maszynki do robienia kasy. Oby jak najdłużej granice były zamknięte. Może wtedy restauracje i kawiarnie w Rynku znów stałyby się choć na chwilę miejscem spotkań mieszkańców Krakowa, może, wiedząc, że wróci tylko zadowolony klient, trzymano by poziom.
100 procent racji pozdrawiam
W mieście jest po prostu przepięknie. W końcu nie ma hord rzygających Anglików, wrzeszczących Hiszpanów pijanych Norwegów, syfu, hałasu i ścisku, nagabujących nachalnych naganiaczy, meleksów, rozjeżdżających ludzi młodych turystów jeżdżących w 3 na jednej hulajnodze, które przestały zalegać na każdym chodniku.
Ta sytuacja dobitnie pokazuje w co zamieniono moje ukochane miasto - w wesołe miasteczko, tandetny twór na sprzedaż, na którym żerują jak pijawki ludzie, dla których Kraków, to tylko miejsce na zarobek za wszelką cenę i wszystkimi sposobami. Mają to miasto gdzieś, równie dobrze ze swoich Sosnowców czy Liverpooli moglbiby pilnować swoich bud z goframi w Łebie, czy hoteli na godziny w Bangkoku. Instrumentalne, cyniczne wykorzystanie miasta i wygodnienie z niego mieszkańców, jako zbędnego elementu maszynki do robienia kasy. Oby jak najdłużej granice były zamknięte. Może wtedy restauracje i kawiarnie w Rynku znów stałyby się choć na chwilę miejscem spotkań mieszkańców Krakowa, może, wiedząc, że wróci tylko zadowolony klient, trzymano by poziom.