Kraków. Nie udało im się zniszczyć wystawy. Wielka obława policji i strażników [WIDEO]

Jerzy Woźniakiewicz, dyrektor WBP:

"Czasem warto nie ustępować. Wreszcie w noc z piątku na sobotę nie ucierpiała żadna z plansz naszej wystawy, choć musiałem wzywać grupę interwencyjną służby ochrony, gdy dwóm młodym dżentelmenom zachciało się poskakać po dachu budynku gospodarczego Wojewódzka Biblioteka Publiczna w Krakowie. O butelkach rozbijanych przed biblioteką i wrzucanych za ogrodzenie nie chce mi się już po raz kolejny wspominać...

Straż Miejska Miasta Krakowa - dzięki za współpracę, robicie bardzo dobrą robotę (wspierani przez patrole policji), w trudnych warunkach, które tylko w części oddaje tych kilka ujęć z piątku. Jak podano w komunikacie na profilu SM - strażnicy musieli użyć gazu gdy podczas interwencji poleciały butelki.

Da się zaprowadzić tu porządek, potrzeba tylko konsekwencji oraz niestety dużych sił i środków. Ale nie można się poddać i wycofywać z przedsięwzięć kulturalnych poprawiających jakość przestrzeni publicznej tylko dlatego, że co tydzień czyjś wysiłek niszczony jest przez chuliganów.

I dla jasności - rozumiem dobrą zabawę, ale nie uważam, żeby to, co dzieje się na Rajskiej i Dolnych Młynów było jeszcze zabawą. Bo zabawa kończy się tam, gdzie zaczyna się wandalizm."

Dlaczego ktoś uwziął się na ekspozycję? Przedstawia ona m.in. mężczyzn przebranych w suknie z dawnych czasów, co ktoś mógł uznać za promowanie transseksualizmu. To z kolei nakłada się na trwający obecnie w Polsce spór o LGBT. Ale akurat nie o to w tej wystawie chodzi. A może to był zwykł akt głupoty i skutek zbyt dużej ilości wypitego alkoholu. Wyjaśni policja.