Tą okrutną kradzieżą żyła cała Polska. Basia Turek wracała z kościoła w deszczu, więc zostawiła swój wózek na klatce w kamienicy przy ul. Dietla, żeby wyschnął. Gdy po niego wróciła, już go tam nie było. 25-latka szukała wtedy pracy. Brak wózka jej to uniemożliwił. Jednak dzięki pomocy ludzi udało się zebrać pieniądze na nowy.
Policjanci podejrzewali, że złodziej wózek sprzedał lub oddał na złom. Po czterech miesiącach wpadli na trop. Koleżanka Basi zobaczyła bowiem taki sam wózek u pewnej 46-letniej kobiety. Policjantom udało się do niej dotrzeć i go odzyskać.
Finał sprawy wprawił ich jednak w osłupienie. Okazało się, że kobieta ukradła cenny sprzęt, bo sama jest niepełnosprawna. Cierpi na bóle biodra. Nie stać jej było na wózek, więc postanowiła szukać go na własną rękę.
- Smutno mi, że ktoś potrzebujący musi się posuwać do takich czynów. Gdyby ktoś tej pani pomógł, może nie musiałoby dochodzić do takich rzeczy - mówiła Basia w rozmowie z dziennikarzami TVP Kraków.
46-letniej kobiecie grozi za kradzież do 5 lat więzienia. Wózek inwalidzki to koszt ok. 10 tys. zł.
Zobacz najświeższe newsy wideo z kraju i ze świata
"Gazeta Krakowska" na Youtube'ie, Twitterze i Google+
Artykuły, za które warto zapłacić! Sprawdź i przeczytaj
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!