- Wystawa opowiada o światach siedmiu niezwykłych kobiet, dla których twórczość stała się życiowym wyzwaniem, drogą, sposobem szukania i niekiedy prostowania życiowych ścieżek, pasją, radością i sposobem na pokonanie życiowych trudności – mówi Beata Skoczeń-Marchewka, krakowska kuratorka ekspozycji. - Wszystkie zaczęły malować w wieku dojrzałym, dla każdej z nich malarstwo było dodatkowym zajęciem oprócz pracy zawodowej, obowiązków domowych. Każda z nich miała też wielką pasję, wrażliwość i potrzebę ekspresji.
Na tę niezwykłą opowieść złożyły się prace: Marii Korsak, Leokadii Płonkowej, Łucji Mickiewicz, Haliny Walickiej, Haliny Dąbrowskiej, Marii Tarnowskiej-Wójtowicz oraz Zofii Kowalew – nieprofesjonalnych artystek, które tworzyły w XX i na początku XXI wieku. Prace niemal wszystkich prezentowanych w Muzeum Etnograficznym artystek znalazły się w przełomowym, stanowiącym swoisty przewodnik po powojennej sztuce nieprofesjonalnej, dziele Aleksandra Jackowskiego „Sztuka zwana naiwną”.
Każda z artystek prezentowana jest jako osobny świat w monograficznej opowieści. Wszystkie razem stanowią spotkanie sztuki „innej”.
Łucja Mickiewicz przez całe życie pracowała w domach mody, gdzie zajmowała się haftowaniem i przybraniami z kwiatów. Swoje zdolności z pracy zawodowej wykorzystała, tworząc haftowane obrazy po przejściu na emeryturę. Pierwsze powstały jako prezenty dla najbliższych, w tym, by zająć się tworzeniem haftowanych pejzaży utwierdził ja pokaz wawelskich arrasów. Prace artystki charakteryzuje niezwykły kunszt techniczny i kolorystyka.
Halina Walicka była bardzo aktywną pielęgniarką, po przejściu na emeryturę to córki pomogły jej znaleźć nowy sens życia, zachęcając ją do malarstwa. Tematem jej twórczości stały się głównie wspomnienia z dzieciństwa i młodości spędzonych w Rosji i na Polesiu. Charakterystycznym motywem jej malarstwa są eteryczne, odrealnione domy.
Związaną z Krakowem Marię Tarnowską-Wójtowicz do malarstwa zainspirował mąż – artysta malarz, także i tym, że życie z nim bywało trudne. Napięcia zaś Marię Tarnowską-Wójtowicz rozładowywała tworząc prace malarskie, głownie pejzaże, portrety, kwiaty.
Barwne obrazy kredką na papierze to z kolei znak firmowy Zofii Kowalew. Utrwalała i przetworzone przez artystyczną perspektywę realne widok, np. osiedla, jak i fantazje.
Malarstwo na szkle, rysunki tuszem, temperą, akwarelą przedstawiające groteskowe figury o za dużych głowach, malowane „płasko”, zamykane grubym konturem to dzieła Leokadii Płonkowej, przywodzące na myśl prace dzieci.
Warszawskie ulice to z ulubiony temat Marii Korsak, którą do malowania zainspirowała wizyta w moskiewskiej Galerii Tretiakowskiej. Zachęcano ją do eksperymentów z abstrakcją, artystka pozostała jednak wierna realistycznym wyobrażeniom, chętnie malując stołeczne parki i architekturę Starego Miasta.
Niezwykłe postaci starych, samotnych osób, opustoszałe zakątki i ulice Krakowa stały się zaś motywem twórczości Haliny Dąbrowskiej – lekarki psychiatry, która w swojej sztuce odreagowywała trudy pracy. Dopiero kiedy porzuciła zawód, opuściła Kraków i zajęła się wyłącznie malarstwem, w jej pracach pojawia się piękna przyroda i zwierzęta.
- Na wystawie pokazujemy obraz „Wzlot w niebo”, przedstawiający kobietę, która po wyjściu ze świątyni, unosi się ku niebu. Patrzą na nią inne, zadziwione, kobiety. Ten obraz jest dla mnie symbolem tych malarek, które wzniosły się w niebo, tworząc - mówi Beata Skoczeń-Marchewka.
- Od 1965, kiedy Aleksander Jackowski zorganizował wystawę „Od Nikifora do Głowackiej” trwała dyskusja, gdzie prezentować sztukę naiwną. Ustalono, że wszystko to, co pomiędzy sztuką ludową a profesjonalną znajdzie swoje miejsce w muzeach etnograficznych, ponieważ jest to twórczość artystów nieprofesjonalnych – stąd te prace prezentujemy właśnie w przestrzeniach Muzeum Etnograficznego – wyjaśnia Alicja Mironiuk-Nikolska z Muzeum Etnograficznego w Warszawie.
Zapisy na darmowe szczepienie przeciwko wirusowi HPV
