Kraków. Ruszył proces nożownika z ul. Grodzkiej
- Tym razem oskarżony dopuścił się przestępstwa w centrum miasta. Bez żadnego powodu zaatakował pokrzywdzonego i próbował odebrać mu rzeczy, a wcześniej ugodził go dwa razy nożem - mówiła sędzia.
Do zdarzenia doszło w nocy z 8 na 9 grudnia 2014 r. na ul. Grodzkiej, gdy nietrzeźwy Adrian S. użył noża wobec przypadkowo spotkanego studenta Adama S. Najpierw go potrącił, a potem wyjął nóż. Domagał się pieniędzy, telefonu i słuchawek, które 21-latek miał przewieszone przez szyję. - Zadałem mu dwa ciosy nożem, który zawsze noszę przy sobie dla samoobrony. Za dużo osób chce mnie "dojechać" - nie krył oskarżony.
Adriana S. ujęto 20 minut po zajściu, znaleziono też nóż, który porzucił po zadaniu ciosów. Okazało się, że sprawca był już karany za kradzieże i włamania. Z więzienia wyszedł w maju 2014 r. Przed sądem odpowiadał za próbę rozboju, groźby i kradzież na szkodę współlokatorki z hostelu. - Ostrze noża o centymetr minęło śledzionę i kręgosłup, szpital opuściłem po kilku dniach, ale skutki uderzeń odczuwam do dziś - opowiadał pokrzywdzony student.
Przed aresztowaniem oskarżony Adrian S. pracował społecznie jako wolontariusz w Amnesty International, czyli organizacji pozarządowej, która na świecie walczy z naruszaniem praw człowieka. Sąd przedłużył mu areszt, choć Adrian S. prosił o zwolnienie, bo ma chorą babcię i chce się z nią pożegnać.