FLESZ - Sanepid wlepia kary, sądy je umarzają
Przypomnijmy, że powstający miejscowy plan zagospodarowania przestrzennego (MPZP) "Kobierzyńska" obejmuje obszar o powierzchni 78 hektarów, z których tylko niecałe 6 proc. jest przewidziane na zieleń. Reszta, w tym obecnie zielone tereny, jest przewidziana pod zabudowę, w tym ponad 33 proc. pod bloki.
Do obrony terenów zielonych zabrali się mieszkańcy, wśród nich Bohdan Widła, który założył stronę internetową Zielona Kobierzyńska. Mieszkańców wspierali też Aktywiści z Akcji Ratunkowej dla Krakowa.
Losy planu rozstrzygały się w środę 28 stycznia na sesji rady miasta. Radni mogli plan przyjąć, o co apelował np. Adam Migdał (klub Przyjazny Kraków), albo przychylić do szeregu uwag mieszkańców i plan zmodyfikować poprawkami oraz odesłać do dalszych prac. I tak się właśnie stało.
Poprawki przyjęte. Ruczaj trochę mniej betonowy
Przyjęto przede wszystkim poprawki komisji planowania przestrzennego, które zwiększają ochronę cieku Młynnego Kobierzyńskiego, ochronę istniejące drzewostanu, poprzez wyłączenie miejsc punktowych z zabudowy. Do tego doszła korekta obszarów, które poszerzają obszary wyłączone z zainwestowania.
- Te zmiany powinny się utrzymać pod względem zgodności planu ze studium zagospodarowania przestrzennego (główny dokument planistyczny miasta, z którym muszą być zgodne tworzone MPZP – red.). Wyrzuciliśmy także drogę łączącą ulice Drukarską z Kobierzyńską, a w jej miejsce wpisaliśmy ciąg pieszo rowerowy – mówi nam Grzegorz Stawowy (Koalicja Obywatelska), przewodniczący komisji planowania.
Przypomnijmy, że urzędnicy proponowali absurdalne rozwiązanie, żeby między dwoma blokami, które dzieli niewiele ponad 6 metrów - licząc od ogrodzenia do ogrodzenia, zbudować dwukierunkową drogę publiczną o szerokości od 7 do 10 metrów. W tej sprawie poprawki składał też Łukasz Gibała (Kraków dla Mieszkańców).
Nie przyjęto natomiast oprawek, które co prawda powiększały obszary zieleni w planie, ale z założenia były one niezgodne ze studium, co rodziło ryzyko, że dojdzie do skutecznego uchylenia planu.
- Gdyby przeszły takie poprawki, m.in. Łukasza Gibały, to plan zostałby uwalony za 3-4 lata. Wtedy w życie zaczęłyby wchodzić wuzetki (decyzje o warunkach zabudowy – red.), które przewidują tylko 30 proc. terenów zielonych przy inwestycjach. Natomiast w planie przy każdej planowanej budowie ma być 50 proc. terenów zielonych. Choć oczywiści deweloperzy mogą „wyrzucać” zieleń na dachy, ale to i tak zawsze nieco więcej zieleni – mówi radny Stawowy.
Mieszkańcy: te poprawki to minimum rozsądku
Zanim radni przegłosowali poprawki, głos zabrał Bohdan Widła, który dziękował radnym za ich przygotowanie. - Bez tego pospolitego ruszenia mieszkańców nie byłoby tych poprawek. Radni mają teraz komfort, bo mają z czego wybierać. Możecie przyjąć poprawki wypracowane przez komisję planowania przestrzennego. Te poprawki to minimum rozsądku. Co oznacza, że jesteśmy potrzebni w tej całej procedurze. Ale lepszy byłby sygnał, że jesteśmy jeszcze ważniejsi i rozpatrzyć te poprawki, które idą nieco dalej. Jako mieszkańcy chcielibyśmy widzieć wynik głosowania, jako pozytywne zaskoczenie – powiedział Bohdan Widła.
Teraz plan "Kobierzyńska" trafi do ponownych uzgodnień, a potem zostanie ponownie wyłożony. Potrwa to od trzech do pięciu miesięcy. - Zakładam, że potem plan już rada miasta przyjmie. Mamy świadomość, że jest ryzyko, że w tym czasie wejdą w życie jakieś niekorzystne pozwolenia budowlane, ale to ryzyko, które trzeba podjąć. Oczekiwania mieszkańców były ogromne – mówi radny Stawowy.
Mieszkańcy apelują o zieleń na Ruczaju
- Kiedy władze miasta pracowały nad kierunkami rozwoju zieleni w Krakowie, mieszkańcy zgłosili postulat, żeby zachować istniejące tereny zielone w okolicy ulicy Kobierzyńskiej. Miasto twierdziło wtedy, że zgadza się z mieszkańcami. Propozycja miała zostać wprowadzona w życie przez uchwalenie planu zagospodarowania przestrzennego. Z projektu planu wynika jednak, że zamiast łąk i drzew władze chcą kolejnych osiedli, a miasto przez "zachowanie terenu zielonego" rozumie przeznaczenie go prawie w całości pod inwestycje mieszkaniowe – pisał Bohdan Widła na swojej stronie Zielona Kobierzyńska, gdy zaczynał starania o ratowanie zieleni na Ruczaju.
Deweloper oferuje w Krakowie apartamenty... 13-metrowe. Ceny...
Plan obejmuje tereny wzdłuż ulicy Kobierzyńskiej, m.in. pomiędzy ul. Rostworowskiego, Kobierzyńską, Zalesie, Torfową, Obozową i Zbrojarzy. Od południowego zachodu graniczy z lasem Borkowskim. Lwia część tego terenu jest w projekcie planu przeznaczona pod zabudowę jednorodzinną i wielorodzinną. Na zieleń przypada raptem niecałe 6 proc. powierzchni planu.
Problem w tym, że w studium zagospodarowania przestrzennego większość terenów, które obejmuje plan "Kobierzyńska" jest wskazana pod zabudowę. Zgodnie z przepisami powstające plany muszą być zgodne ze studium. Jednak w oparciu o przepisy dla funkcji podstawowej danego terenu – czyli np. dla zabudowy, funkcje uzupełniające – czyli np. zieleń, mogą stanowić do 49 proc. powierzchni danego obszaru. Choć wiadomo, że na zieleń całe 49 proc. nie byłoby przeznaczone, bo trzeba też uwzględnić chociażby drogi. Z tej opcji urzędnicy jednak nie skorzystali.
- Moim zdaniem i tak ok. 70 proc. terenu pod zabudowę by się zmieściło w tych widełkach, a nie aż tyle, czyli blisko 95 proc. - mówił nam w wakacje Bohdan Widła.
- Chcesz zaoszczędzić? Wyjmij te urządzenia z gniazdka
- Budowa S7 w Krakowie pomiędzy Mistrzejowicami i Nową Hutą [WIZUALIZACJE, MAPY]
- Zarobki w wojsku. Tyle zarabiają teraz żołnierze od szeregowego do generała
- Ciepło, ale oszczędnie. 9 porad, jak obniżyć rachunki za ogrzewanie
- Tak wyglądał krakowski Kazimierz zaledwie 60 lat temu
