W poniedziałek po południu do drzwi jednego z mieszkań w bloku przy ul. Teligi zapukali dwaj policjanci.
Mieli wykonać czynności w toczącym się postępowaniu – nie spodziewali się, że za chwilę będą ratować życie ludzkie. Kiedy zadzwonili, z mieszkania usłyszeli bardzo ciche „jęki”.
Policjanci bez zastanowienia wbiegli do środka. Na podłodze w dużym pokoju leżał starszy mężczyzna. Człowiek ten miał rany głowy, które miały powstać, kiedy upadł oraz widoczne odleżyny. Wskazywałyby na to, że leżał na podłodze od kilku dni.
Jak sam twierdzi, potknął się, uderzył w głowę i najprawdopodobniej stracił przytomność – kiedy ją odzyskał nie mógł się podnieść, bo uniemożliwiał mu to ból nogi i kręgosłupa. Zdarzenie, jak sam określił, miało miejsce dużo wcześniej.
Policjanci wezwali pogotowie ratunkowe i wraz z ratownikami wynieśli na macie starszego pana z mieszkania do karetki.
Jak stwierdzili ratownicy medyczni - z uwagi na ogromne odwodnienie tego człowieka, brak dostępu do wody i jedzenia, pomoc przyszła w ostatniej chwili....
Jak ustalono, 82-letni mężczyzna mieszkał samotnie. Żonę pochował kilka lat temu, natomiast syn odwiedzał go sporadycznie.
Obaj policjanci, którzy uratowali życie 82-letniemu mężczyźnie - Łukasz Kraszewski oraz Łukasz Brzezicki absolutnie nie uważają, że dokonali czegoś specjalnego. Jak twierdzą, to szczęście, że znaleźli się w odpowiedniej chwili w odpowiednim miejscu.