- Dzieci mają ograniczoną ilość zajęć z języka angielskiego czy rytmiki do 30 minut tygodniowo - mówi Kinga Krasoń-Pilch, mama Irminy i Oliwii uczęszczających do samorządowego przedszkola. - Wcześniej każde z tych zajęć było dwa razy w tygodniu i dzieci miały szansę realnie czegoś się nauczyć - wyjaśnia.
Dodaje, że placówek nie stać na organizowanie wycieczek, czy wyjść do muzeów i teatrów. Rodzice zaś nie mogą sami za nie zapłacić, bo zakazuje tego tzw. "ustawa przedszkolna".
Przypomnijmy. Zamieszanie z zajęciami dodatkowymi w przedszkolach to efekt wprowadzenia ogólnopolskich przepisów, które weszły w życie w lipcu ub.r. Zakładają one, że od września każda godzina pobytu dziecka (nie licząc pięciu godzin bezpłatnych) kosztować ma złotówkę (wcześniej w Krakowie cena ta wynosiła 2,5 zł). Poza tym przedszkola nie mogą pobierać żadnych dodatkowych pieniędzy, w tym także np. za angielski czy tańce. Przepisy spowodowały, że do listopada w wielu krakowskich przedszkolach w ogóle nie było zajęć dodatkowych. Wróciły, gdy miasto zdecydowało się przekazać na ten cel po ok. 64 zł na dziecko miesięcznie. Rozwiązanie obowiązywało jednak tylko do końca 2013 r. W tym roku ta kwota zmalała do 30 zł.
- Przeanalizowano listopad i grudzień 2013 roku i uznano, że taka kwota będzie wystarczająca - mówi Katarzyna Fiedorowicz-Razmus z biura prasowego Urzędu Miasta. Dodaje, że to przedszkola decydują, na co konkretnie wydać te pieniądze. Mogą to być zarówno zajęcia dodatkowe, jak i wyjścia np. do kina.
- Staramy się oszczędzać, dlatego wystarczy nam na jedną wycieczkę - mówi Katarzyna Parka, dyrektor przedszkola nr 5 w Krakowie. - Musieliśmy zrezygnować z tańców. W poprzednich latach organizowaliśmy wyjścia do galerii, teatrów, muzeum techniki. Teraz nie mamy na to pieniędzy, a rodzice nie mogą dopłacać .
Podobnie sytuacja wygląda np. w przedszkolu nr 12. - Wynegocjowałam bardzo niskie ceny z firmą, która prowadzi u nas angielski i taniec towarzyski - mówi Edyta Kurnik, dyrektorka. Dzięki temu zajęcia odbywają się dwa razy w tygodniu. Firma pobiera opłaty tylko za dzieci obecne na zajęciach. Przy nieobecnościach można zaoszczędzić na wyjście do teatru.
Ministerstwo Edukacji Narodowej ma jednak rozwiązanie: pieniądze na zajęcia okazjonalne (np. wycieczki) mogą pochodzić ze składek rodziców na radę rodziców (tzw. komitet rodzicielski). - Decyzję, czy środki przeznaczyć na ten cel, podejmuje rada rodziców - wyjaśnia Justyna Sadlak z biura prasowego resortu.
Artykuły, za które warto zapłacić! Sprawdź i przeczytaj
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!
"Gazeta Krakowska" na Twitterze i Google+