Rodzinny interes przerwali funkcjonariusze Wydziału do Walki z Przestępczością Gospodarczą KWP w Krakowie.
Był to efekt śledztwa prowadzonego pod nadzorem Prokuratury Rejonowej Kraków – Krowodrza, dotyczącego przestępczego działania tych osób w latach 2008 -2013 r. Sprawa wyszła po kontroli NFZ.
W postępowaniu zakwestionowano ponad 55 tys. recept, które zostały wykorzystane przez nieuczciwych farmaceutów. Przesłuchano też 700 świadków. Oskarżeni przyznają się do winy.
46-letni mężczyzna – farmaceuta - właściciel kilku aptek na terenie województwa małopolskiego, wraz z 40-letnią byłą żoną oraz 73-letnią matką, pracowali w rodzinnym biznesie. Zebrane w toku postępowania materiały dowodowe jasno wskazują, że oprócz legalnej działalności gospodarczej w 2008 r. cała trójka rozpoczęła przestępczy proceder, polegający na przerabianiu recept i uzyskiwaniu na ich podstawie nienależnych środków finansowych z NFZ z tytułu refundacji leków.
Sprawcy wykorzystywali m.in. recepty in blanco, recepty bez daty wystawienia, czy bez niektórych danych pacjenta . Na innych, prawidłowo wypełnionych, do spisu leków dobijali inne medykamenty, za które dostawali refundacje.
Jeszcze inne blankiety przerabiali, zmieniając ilość przepisanego przez lekarza środka leczniczego.( z 2 opakowań robili np. 20 ). To tylko niektóre z metod oszustwa, a takich śledczy dopatrzyli się ok. 30.
Z tytułu refundacji leków, nieuczciwi farmaceuci wyłudzili z Narodowego Funduszu Zdrowia 4 mln. 300 tys. zł.
Wszyscy troje usłyszeli zarzuty oszustwa w stosunku do mienia znacznej wartości oraz fałszowania dokumentów. Grozi im do 10 lat pozbawienia wolności. Stanisława B. prowadziła aptekę od 20 lat od 1970 r. na ul. Batorego w Krakowie, a potem już z synem w Czernichowie. Jak wyjaśniła, na cały proceder wpadła ona, a następnie wciągnęła w to syna, a syn zapewne żonę.
Zaczęło się od tego, że nabijała więcej leków niż to było na recepcie wypisane i stąd większa refundacja, pokrycie i ogólnie większa sprzedaż. Lekarze też zostawiali jej recepty i sama je wypisywała.
Z kolei Kazimierz B. opisał, że przestępczy proceder wyglądał następująco: recepta była zostawiana w archiwum, tak jak lekarz ją wypisał, np. dwa opakowania, podczas gdy do systemu oskarżeni wpisywali, że wydali 4 opakowania, czyli dwa razy więcej, a następnie potem do NFZ-u zgłaszali na tej podstawie refundację.
Powodowało to, że w pliku, który w wersji elektronicznej wysyłali do serwera w NFZ-cie była ta ilość cztery, a w rzeczywistości wydano to dwa opakowania. Tym sposobem to było nie do wychwycenia, ponieważ serwer sprawdzał dane potrzebne do wystawienia recepty, które były zgodne – nazwa leku, dane pacjenta, dane lekarza – recepta merytorycznie też była w porządku, bo jej nikt nie widział.
Jak wyjaśnił Kazimierz B. wyżej wskazany sposób przerabiania recept był jego pomysłem i to on przedstawił go matce, a jego była żona, Dagmara również o tym wiedziała.
Z pisma datowanego na 23 maja 2019 r wynika, że NFZ odzyskał kwotę 940 518 zł. Ostatecznie zatem wartość wyrządzonej szkody wynosi 3,4 mln zł.
- Ohydztwa, które kazali nam jeść w dzieciństwie. Pamiętacie?
- Trwa budowa prywatnego akademika, zajrzeliśmy do środka
- Te gwiazdy wystąpią w Krakowie jeszcze w tym roku [LISTA KONCERTÓW]
- Szkieletor zmieni się nie do poznania [ZDJĘCIA]
- Imponująca budowa zakopianki, wkrótce nią pojedziemy!
- Kolejki do lekarzy. Tyle poczekasz na wizytę, badanie i operacje w Małopolsce
FLESZ - Demaskujemy mity o weganizmie i wegetarianizmie
